Wprowadzenie do modlitwy opartej na Ewangelii z 31 Niedzieli Zwykłej – 30.10.2005 HISTORIA: Wówczas przemówił Jezus do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich «Rabbi». Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się «Rabbi», albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.” [Mt 22,34-40]

OBRAZ DO MODLITWY: zobaczmy Jezusa, który po wcześniejszych wystawieniach na próbę przez faryzeuszów, teraz daje mocne nauczanie na temat ich obłudy.

PROŚBA O OWOC MODLITWY: prośmy o to, byśmy potrafili jak Jezus być zatroskani o naszych bliźnich, nawet jeśli to będzie oznaczało, że trzeba ich bronić przed postawami wielkich tego świata; prośmy też, byśmy potrafili oddzielać nauczanie Boga od tylko ludzkich interpretacji.

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

1. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie.

Po sporach ze swoimi przeciwnikami, faryzeuszami i saduceuszami, Jezus przemówił zarówno do zebranych wokół Niego tłumów, jak i do swych uczniów. I odnosząc się do doświadczenia ze swoimi oponentami, ostrzega przed nimi jasnymi słowami. Stwierdza, że nauczyciele Prawa, którzy jako następcy Mojżesza objaśniali jego prawa, sami w swoim życiu nie przestrzegają tego, czego innych nauczają. W swoich teologicznych rozważaniach mnożą drobiazgowe przepisy, wiążąc nimi jak ciężarami nie do uniesienia. W ten sposób czynią życie nieznośnym dla ludzi, od których wymagają ich przestrzegania, lecz sami tych ciężarów palcem ruszyć nie chcą, wszelkimi sposobami dyspensując się od nich.

I dlatego zachęca Jezus, by Jego uczniowie zachowywali te wszystkie zasady, które przekazują uczeni w Piśmie, a które zawarte są w Prawie Mojżeszowym, bo są one słuszne. Natomiast uczynków ich niech nie naśladują, bo ich interpretacja Prawa jest niewłaściwa i nawet przez nich nie jest przestrzegana. Uczniowie muszą umieć oddzielić to, co faktycznie pochodzi z prawa Bożego, od tego, co jest tylko ludzką, nieprawomocną interpretacją.

Czy nie jesteśmy ludźmi nauczającymi innych zasad, od których sami łatwo się dyspensujemy? Czy patrząc na tych, którzy przekazują nam dobre nauczanie, ale sami nim nie żyją, my też nie rezygnujemy z wprowadzania w życie tych dobrych zasad? Czy mamy wyczucie tego, co naprawdę Boże, a co jest tylko ludzkim naciąganiem Bożego prawa, nadinterpretacją?

2. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać.

I dalej tłumaczy Jezus swoim uczniom obłudną postawę uczonych w Prawie i faryzeuszów, którzy wszystkie swe uczynki spełniają tylko w tym celu, żeby się ludziom pokazać, żeby być przez nich podziwianymi. Dla tych celów między innymi „rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów”. Filakterie to skrawki papirusu lub pergaminu z tekstem Dekalogu, które zwinięte zamykano w skórzanych szkatułkach i przywiązywano do czoła i do lewego ramienia, zwłaszcza w czasie modlitwy. Frędzle zwisały z czterech rogów płaszcza i miały przypominać przykazania Boże [por. Lb 15, 38-40]. Ich wydłużanie miało być znakiem gorliwości w zachowywaniu nakazów Bożych, wynikało jednak wyłącznie z próżności i pychy tych osób, podobnie jak ubieganie się o zaszczytne miejsca na ucztach i w synagogach oraz upodobanie w przyjmowaniu publicznych pozdrowień i tytułowania „rabbi”, stosowanego wobec sławnych nauczycieli Prawa Mojżeszowego.

Czy nie ulegamy pokusom próżności, oczekując by ludzie nas podziwiali, by nam dawali pierwsze miejsca w swoich domach czy nawet w swoich sercach? Czy w naszej pobożności nie koncentrujemy się bardziej na jej znakach zewnętrznych niż na sercu oddanym Bogu w prostocie i pokorze?

3. Jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście.

Podsumowując postawy faryzeuszów stwierdza Jezus, że chcą oni, aby ich ludzie nazywali „Rabbi”, natomiast Jego uczniowie nie powinni pozwalać tak się nazywać, a racją tego jest to, że jeden jest ich Nauczyciel, a oni wszyscy są między sobą w relacji braterskiej. I dodaje Jezus zachętę, by nikogo na ziemi nie nazywali swoim ojcem, lecz by tak się zwracali do jedynego Ojca, Tego niebieskiego. Powinni także zrezygnować z chęci, by ich nazywano mistrzami, bo jedynym ich Mistrzem jest On sam. Nauczycielem, Mistrzem i Ojcem jest sam Bóg i dla człowieka nie może to być „tytuł” nadawany dla podkreślenia jego godności. Oczywiście nie oznacza to, że nie ma pośród nas nauczycieli, mistrzów i ojców, i że nie możemy ich z odpowiednim szacunkiem traktować, bo tego samo Słowo Boże uczy w innym miejscu. Nie chodzi jednak o tytuły honorowe, lecz o postawy odbijające postawy Boga jako Ojca, Nauczyciela i Mistrza. Gdy uczniowie to zachowają, wtenczas spokojnie będzie realizowana ta podsumowująca zasada, że największy z uczniów powinien być sługą pozostałych, oraz że ten, kto się wywyższa, będzie poniżony, a ten kto się poniża, będzie wywyższony.

Przypomnijmy, że „w Antiochii, w tamtejszym Kościele, byli prorokami i nauczycielami: Barnaba i Szymon, zwany Niger, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen, który wychowywał się razem z Herodem tetrarchą, i Szaweł” [Dz 13,1]. Uczy też św. Paweł, że „ustanowił Bóg w Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami” [1Kor 12, 28]. A sam o sobie mówi odważnie: „Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie” [1Kor 4, 15].

Czy mamy szacunek wobec swoich nauczycieli w wierze i czy doceniamy to, że są dla nas ojcami, widząc w nich odbicie ojcostwa Boga i nauczycielskiej troski Jezusa? Czy będąc dla innych nauczycielami i ojcami nie ulegamy pokusie traktowania tego bardziej jako formy godności zaspokajającej naszą próżność niż jako daru, który odbija w nas ojcowskie oblicze Boga i oblicze nauczającego Jezusa?

ROZMOWA KOŃCOWA: Oddajmy Jezusowi pragnienia duchowe budzące się poprzez rozważanie Jego Słowa. Prośmy, byśmy nie rezygnowali z wprowadzania w życie dobrych zasad, nawet głoszonych przez tych, którzy sami nimi nie żyją. Prośmy też, by wzrastało w nas wyczucie tego, co naprawdę Boże, a co jest tylko ludzkim naciąganiem Bożego prawa na użytek własny osób je głoszących. Powierzmy Bogu naszych nauczycieli w wierze i tych, którzy są dla nas ojcami duchowymi, prosząc by coraz wyraźniej byli odbiciem Boga Ojca i Jezusa Nauczyciela.

Opracował O. Tadeusz Hajduk SJ

PS. Autor wprowadzeń do medytacji poleca się modlitwie na czas swoich osobistych rekolekcji, które rozpocznie 27 października i zakończy 4 listopada u braci Albertynów na Kalatówkach.