W niecierpliwych, nerwowych dzisiejszych dniach, kiedy nikt na nic nie ma czasu, różaniec uczy zaufania cierpliwej modlitwie, nieustępliwego trzymania się Matki Bożej – ks. Jan Twardowski

 

Przed kilkoma laty, w szare marcowe popołudnie na jednej z najruchliwszych rzeszowskich ulic znalazłam różaniec. Przypadek? To banalne wydarzenie sprowokowało mnie jednak do zastanowienia i do poszukiwań, jaki jest sens przesuwania różańcowych paciorków. Po pewnym czasie okazało się, że na ulicznym chodniku odnalazłam skarb.

 

Przedziwna modlitwa

W moich poszukiwaniach bardzo pomocne było osobiste doświadczenie Jana Pawła II, jakim zechciał się z nami podzielić. Różaniec towarzyszył mu już od dzieciństwa. Dodawał sił i otuchy we wszystkich trudnych momentach życia. Można powiedzieć, że cały Jego pontyfikat miał swoisty “różańcowy rytm”. Dwa tygodnie po wyborze na Stolicę Piotrową z głębokim przekonaniem powiedział: Różaniec to modlitwa, którą ukochałem. Przedziwna modlitwa! Przedziwna w swej prostocie i głębi zarazem.

Fenomen modlitwy różańcowej, w świetle papieskiej nauki, polega na przedziwnej obecności Bogarodzicy w tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Rytmicznie powtarzane “Pozdrowienie anielskie” staje się – jak podkreślał – podstawą, na której przesuwają się przed oczyma naszej duszy główne momenty z życia Jezusa Chrystusa. Formują się one w całokształt tajemnic: radosnych, światła, bolesnych i chwalebnych. Ich kontemplowanie poprzez Serce Maryi pozwala na doświadczenie obecności Syna Bożego. Jan Paweł II nauczał, że dzięki modlitwie różańcowej możemy w sposób “mistyczny” odnaleźć się przy boku Matki Bożej zatroskanej o ziemskie wychowanie Jezusa w Nazarecie i pozwolić Jej na wychowywanie nas i kształtowanie naszej duchowości, dopóki Syn Boży w pełni się w nas nie ukształtuje.

Papież podkreślał, że kontemplacja różańcowa nie jest oderwana od ziemskiej rzeczywistości. W tle kolejnych dziesiątek różańca możemy rozważać wszystkie problemy ludzkiej egzystencji. Potrzebna jest jednak wierność i wytrwałość. Papież ostrzegał przed zaniedbywaniem modlitwy – prowadzącym do duchowej śmierci.

 

Czuła rozmowa z Bogiem

Różaniec nie jest polskim “wynalazkiem”. Na głęboki sens regularnej modlitwy różańcowej zwracał uwagę poprzednik papieża Polaka, Jan Paweł I. Ubolewał on nad tym, że ludzie pochłonięci sprawami materialnymi nie mają czasu choćby na kilkuminutową rozmowę z Bogiem, a niektórzy podają w wątpliwość wartość różańca – dowodząc, iż jest to modlitwa niedojrzała, “niegodna dorosłego katolika”. W odpowiedzi na te zarzuty Jan Paweł I dawał własne świadectwo. Mówił: Osobiście, gdy sam rozmawiam z Bogiem lub z Maryją, wolę czuć się dzieckiem aniżeli dorosłym; znika infuła, piuska i pierścień. Na wakacje wysyłam dorosłego biskupa, z jego dostojną powagą i autorytetem należnym temu stanowisku! W trakcie modlitwy Jan Paweł I oddawał się tej spontanicznej czułości, jaką ma dziecko dla mamy i taty. Różaniec cenił szczególnie, ponieważ pomagał mu znów być dzieckiem. Uważał, że modlitwa ta jest prosta, ale nie “zubożona”, stanowi bowiem “esencję Biblii”. Do kontemplowania Pisma Świętego potrzeba pewnego przygotowania teologicznego, a różaniec tego nie wymaga. To modlitwa uniwersalna, z której mogą korzystać zarówno teologowie, jak i ludzie niewykształceni. Różaniec – jak sugerował Jan Paweł I – wyraża wiarę bez fałszywych komplikacji, wykrętów, nadmiaru słów; pomaga poddać się woli Bożej i nauczyć się, jak przyjmować cierpienie. Nabiera on szczególnego znaczenia, gdy staje się “formą liturgii rodzinnej”. Jest ogniwem scalającym rodziny praktykujące jego codzienne odmawianie. O bezcennej wartości modlitwy różańcowej w rodzinie niejednokrotnie przypominał także Jan Paweł II. Mówił: Rodzina, która odmawia razem różaniec, odtwarza poniekąd klimat domu w Nazarecie: Jezusa stawia się w centrum, dzieli się z Nim radość i cierpienia, w Jego ręce składa się potrzeby i projekty, od Niego czerpie się nadzieję i siłę na drogę.

 

Droga ku wolności

Zawierzenie – w modlitwie różańcowej – życia Maryi i Jezusowi wiedzie ku wolności. Uczy dystansu do siebie i do otaczającej rzeczywistości, jest szansą na odniesienie zwycięstwa w walce dobra ze złem, która rozgrywa się w duszy każdego człowieka. Bardzo sugestywnymi doświadczeniami w tej materii dzieli się Jan Budziaszek – perkusista popularnego zespołu Skaldowie – który także był jednym z moich przewodników w ponownym odkrywaniu różańcowej modlitwy. Można powiedzieć, że życie Jana Budziaszka od początku było związane z różańcem. To właśnie dzięki tej modlitwie jego mama, mimo trudnej sytuacji życiowej, zdecydowała się na urodzenie dziecka, odrzucając doradzaną przez wielu aborcję. Gdy mały Jan miał półtora roku, zapisano go do Milicji Niepokalanej. Jako dorosły człowiek poszukiwał Boga początkowo poza religią chrześcijańską. Identyfikował się w szczególności z filozofią Wschodu. Momentem zwrotnym w jego życiu duchowym był udział w pielgrzymce do Częstochowy. Po jej zakończeniu pojechał prosto na festiwal w Sopocie. Już w trakcie prób zauważył, jak bardzo różni się festiwalowa atmosfera od tej, której doświadczył w drodze na Jasną Górę. Powrócił na pielgrzymkowy szlak, a zarazem do modlitwy różańcowej, z którą miał się już nie rozstawać, porzucając dawne przyzwyczajenia i nałogi. Różaniec jest dla mnie drogą, którą jedni nazywają drogą do Chrystusa, a ja drogą do wolności – powiedział. Stwierdził również, że nie ma takiej możliwości, aby osoba odmawiająca codziennie pięć dziesiątek różańca, po roku nie weszła na drogę do wolności.

 

Tajemnicza moc różańca

W dzisiejszych czasach potrzebujemy szczególnej mocy, która pozwoli nam odróżnić dobro od zła. Tym bardziej, że to drugie działa niejednokrotnie pod przykryciem pierwszego. Potrzebujemy również siły do zmagania się z trudami codziennego życia. Potrzebujemy drogowskazu pokazującego nam dalszą drogę. Ową siłę i moc odnajdziemy w różańcu – w tej modlitwie wyobraźni i serca, jak ją określił ksiądz Jan Twardowski.

Wiele wybitnych osób potrafiło docenić wartość modlitwy różańcowej. Należeli do nich m.in.: wspomniani papieże Jan Paweł I i Jan Paweł II, błogosławiony Contardo Ferrini, profesor uniwersytetu w Pawii, praktykujący odmawianie różańca wraz ze swoimi przyjaciółmi; Alessandro Manzoni, znakomity włoski pisarz, często korzystający z medytacji różańcowej. Szczególnie przywiązany do tej modlitwy był też kompozytor Christoph Willibald von Gluck. Doświadczenie przywołanych tutaj osób powinno zachęcać nas do podejmowania prób wsłuchania się w różańcową historię życia Jezusa i Maryi, zwłaszcza w październiku, który jest miesiącem modlitwy różańcowej w Kościele.