Mówimy o zmarłych, że od nas odeszli. Tymczasem oni – zwłaszcza nam bliscy – są blisko, bliżej aniżeli za życia…
 
Sposób naszego myślenia o zmarłych odsłania, co naprawdę myślimy o Bogu. Bo gdy wyobrażamy sobie, że jest on Kimś odległym – tylko dlatego, że Go nie widzimy – to również umarli, którzy do niego powracają, wydają się dalecy. Wiara poświadcza, że takie wyobrażenie jest fałszywe.
 
Całe objawienie Starego i Nowego Testamentu zapewnia o bliskości Boga. On sam objawia nieustannie, że jest z nami. Także Jezus odchodząc do Ojca przypomniał: „Oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Jeśli Go nie widzimy, to tylko dlatego, że jest aż tak blisko nas: ukryty dla naszych oczu, które widzą tylko to, co mają przed sobą. Najbliższa, najgłębsza rzeczywistość Boga pozostaje niewidoczna. Skoro dzięki Niemu możemy widzieć, to znaczy, że jest On wewnątrz, a nie na zewnątrz naszego widzenia. Nawet we śnie, gdzie widzimy więcej, On pozostaje niewidoczny. Mógłby powiedzieć o sobie to, co poetka, Wisława Szymborska, mówi o swojej relacji do najbliższego człowieka: „Jestem za blisko, żeby mu się śnić”…
 
Skoro umarli są tak blisko nas, to jak nawiązać z nimi kontakt? Słyszymy czasem o „wywoływaniu” duchów zmarłych. Takie próby świadczą jednak o braku wiary. Głośne „Dziady” Mickiewicza, zwłaszcza w drugiej części, przypominają o pogańskim zwyczaju, który z chrześcijańskiego punktu widzenia był problematyczny.
 
Najgłębsza jest trzecia część dzieła. Nie ma tutaj przywoływania duchów, ale poeta już od początku pokazuje bliskość owego tajemniczego świata. Boża moc objawia się przez Anioła, zwanego w Piśmie Świętym Aniołem Stróżem, gdyż ochrania, strzeże człowieka przed złem. Działanie dobrego ducha łączy się ściśle z działaniem umarłych.
 
Anioł upomina bohatera:
 
„Niedobre, nieczułe dziecię!
Ziemskie matki twej zasługi,
Prośby jej na tamtym świecie
Strzegły długo wiek twój młody”.
 
Zatem odejście matki do Boga nie oddaliło jej od dziecka, przeciwnie, pogłębiło jej bliskość. Odtąd umarła zyskała więcej możliwości pomocy dzięki swej bliskości wobec Boga. Poeta mówi o tym przez usta Anioła:
 
„Nieraz ja na prośbę matki
I za pozwoleniem Bożem
Zstępowałem do twej chatki,
Cichy, w cichej nocy cieniu:
Zstępowałem na promieniu
I stawałem nad twym łożem”.
 
Oto jak dobre duchy same do nas przychodzą. Nie trzeba nawet ich przywoływać, ale wystarczy przyjąć ich obecność, ukrytą dla cielesnych oczu, jednak odsłaniającą się dzięki wierze.
 
Wspomnienie zmarłych oznacza więcej aniżeli nasze myślenie o nich. Obcowanie z nimi dokonuje się przez modlitwę. Tutaj otwieramy się na niewidzialną rzeczywistość, otaczającą i przenikającą nasze życie. Gdy w ten sposób odczujemy bliskość umarłych, odkryjemy także bliskość Boga, który przyjął ich do siebie. Życie nie kończy się z chwilą śmierci, lecz otwiera się na nieśmiertelność. Umarli pragną cieszyć się nią razem z nami.