Życie duchowe

W Ćwiczeniach duchownych św. Ignacy Loyola zaproponował wiele różnych praktyk modlitewnych. Wszystkie one powstały w oparciu o wielowiekową tradycję duchową Kościoła. Natomiast ich zestawienie, kompozycja i kolejność to owoc duchowego doświadczenia oraz pewnej wizji antropologicznej św. Ignacego. Ma ona swoje korzenie zarówno w tradycji biblijnej, jak i w filozoficznych koncepcjach średniowiecznych myślicieli chrześcijańskich, a charakteryzuje się przede wszystkim całościowym spojrzeniem na człowieka.

Nietrudno dostrzec w Ćwiczeniach dążenie ich autora do zaangażowania w relację z Bogiem całego człowieka. Integralne widzenie człowieka i integralne formowanie go zostają wcielone w treści i strukturę Ćwiczeń. Św. Ignacy chce formować człowieka dla Chrystusa na wszystkich poziomach i jednocześnie poziomy te ze sobą integrować. Elementy tej wizji w różnym stopniu znajdują wyraz także w proponowanych przez Ignacego formach modlitwy, w szczególności w kontemplacji ewangelicznej.

Poszczególne elementy i cała struktura ignacjańskiej kontemplacji zostały tak zaplanowane, by modlitwa dotykała całego człowieka i wszystkich wymiarów jego życia. Już sam przebieg modlitwy może człowiekowi coś o nim powiedzieć. Wymowne są zwłaszcza pojawiające się na modlitwie trudności. Wynikają one właśnie z tego, że tak wiele różnych zdolności i wymiarów ludzkiej osoby zostaje zaangażowanych w spotkanie z Bogiem. Modlitwa pozwala nam dokładniej określić naturę owych problemów. Warto więc zastanowić się nad pytaniem, w jaki sposób samo praktykowanie tej formy modlitwy może pomóc modlącemu się rozpoznać albo lepiej – zdiagnozować nieuporządkowanie w różnych sferach jego życia oraz brak wewnętrznej integracji różnych wymiarów jego osoby.

 

Wprowadzenie do modlitwy

 

Zwróćmy najpierw uwagę na pięć bardzo często lekceważonych ignacjańskich wprowadzeń do modlitwy. Już same w sobie są one duchowymi ćwiczeniami, które można i należy praktykować nawet jako osobne sposoby modlitwy. Często jednak szybko się je „przeskakuje”, by dotrzeć do tego, co uważa się za istotę kontemplacji ignacjańskiej, czyli rozważania podanych punktów, które omawiają proponowany do kontemplacji fragment z Pisma Świętego. Nierzadko to właśnie treść ewangelicznych scen i innych biblijnych perykop znajduje się w centrum naszej uwagi na modlitwie. Tymczasem wiele ważnych spraw możemy poruszyć i przemodlić już na wcześniejszych etapach ignacjańskiej kontemplacji.

Po pierwsze, każda modlitwa winna rozpocząć się od stanięcia w obecności Boga. Św. Ignacy zachęca, by „stanąć przed obliczem” (Ćd 74, 75) i „przypomnieć sobie, dokąd idę i w czyjej obecności stanę” (Ćd 131). Owo „stanąć” odnosi się zarówno do zewnętrznej postawy ciała, jak i postawy wewnętrznej człowieka. Angażując ciało na modlitwie, prędzej czy później trzeba się zmierzyć z pytaniem, jak traktuję swoje ciało i jak je przeżywam. To, jaką postawę człowiek przyjmuje podczas modlitwy, może dużo mu powiedzieć o nim samym. Często ludzie narzucają swojemu ciału jakąś pozycję. Gdy jednak pozwolą, by samo ją sobie wybrało, pojawia się wiele znaczących sygnałów, jak chociażby potrzeba odpoczynku czy bezpieczeństwa.

Stanąć w obecności, to także przyjąć postawę wewnętrzną, na przykład „wykonać akt uszanowania lub uniżenia się przed Bogiem” (Ćd 75). Nieraz jednak przy tym prostym ćwiczeniu napotykamy na ogromne trudności. Nie jest nam łatwo być „tu i teraz”. Bardzo często nasze myśli uciekają do przyszłości albo zanurzone są w przeszłości. Jakże rzadko jesteśmy obecni w tym, co zostało nam dane. Zawsze niezadowoleni uciekamy. Ćwiczenie to demaskuje więc brak naszego pogodzenia się z rzeczywistością, naszą niezgodę na teraźniejszość, wewnętrzny niepokój i zbytnie zatroskanie, a to wszystko nie pozwala nam stawać w obecności, odnieść się z szacunkiem do prostego bycia Boga dla nas „tu i teraz”.

Po drugie, św. Ignacy we wprowadzeniu do modlitwy zachęca, by prosić o oczyszczenie intencji: „Prosić, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu” (Ćd 46). Praktykując to ćwiczenie, warto przyjrzeć się swoim codziennym intencjom. Jak często są on zagmatwane. Nierzadko bowiem chcemy wiele różnych rzeczy. Na zewnątrz manifestujemy jedną intencję, wewnątrz mamy inną, a niewykluczone, że podświadomie żywimy jeszcze inną. W ten sposób rodzi się w nas fałsz, zakłamanie i obłuda. Gdy z takim bagażem rozpoczynamy kontemplację ewangeliczną, z pewnością trudno będzie się nam modlić. Jeśli w życiu nie przywiązujemy wagi do czystej intencji, a na modlitwie pospiesznie nad tym wymogiem przemykamy, na pewno modlitwa szybko nas zmęczy. Modlitwa przeżywana bez czystej intencji bycia dla Boga i z Bogiem będzie prowadziła do złudzeń i zniechęcenia.

 

„Przypomnieć sobie historię tego, co mam kontemplować” (Ćd 102) – to kolejny etap wprowadzenia do modlitwy i kolejne ćwiczenie duchowe św. Ignacego, w którym jesteśmy zapraszani do uruchomienia naszej pamięci. W czasie tego ćwiczenia mogą ujawnić się choroby naszej pamięci. Jakże często bowiem magazynujemy w niej złość, niechęć, brak przebaczenia i różnorakie urazy. W ten sposób tworzy się w nas zła pamięć, która zatruwa nam życie i nachodzi nas w trudnych momentach, prowadząc do depresji, zamknięcia i zniechęcenia. Jeśli nie dbamy o swoją pamięć, jeśli ją zatruwamy, nie może być ona naszym sprzymierzeńcem na modlitwie. Stanie się raczej obciążeniem i kulą u duchowych skrzydeł.