Kościół zawsze podkreślał, że podstawowym powołaniem człowieka jest małżeństwo i założenie rodziny. To właśnie jedność małżonków, a nie żaden inny stan, uczynił św. Paweł obrazem relacji pomiędzy Jezusem Chrystusem a Kościołem: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła (Ef 5, 31-32). Jednocześnie od początku w chrześcijańskich wspólnotach rodziły się powołania do życia samotnego: dziewice i wdowy posługujące na różne sposoby w Kościele oraz mężczyźni wybierający celibat dla głoszenia Ewangelii. Paweł Apostoł zapędził się w wychwalaniu życia samotnego tak dalece, że dzisiaj jego sformułowania z Pierwszego Listu do Koryntian można by uznać za swoisty manifest singla: Dobrze jest mężczyźnie nie łączyć się z kobietą. […] Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć. Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony! Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki ciała, a ja chciałbym ich wam oszczędzić (1 Kor 7, 1. 26-28). Trzeba zauważyć, że pisząc te słowa, św. Paweł żywił przekonanie o bliskiej paruzji, czyli rychłym końcu świata. Jednak gdyby na chwilę zapomnieć o tej na wskroś religijnej perspektywie, sformułowanie o „obecnych utrapieniach” byłoby zapewne bardzo bliskie wielu dzisiejszym singlom.
 
Uczniowie Jezusa, kiedy usłyszeli Jego nauczanie na temat małżeństwa i praw kobiety (por. Mt 19, 1-9), tyleż spontanicznie, co powodowani lękiem, rzekli: Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić (Mt 19, 10). Wówczas Jezus wypowiada dość tajemnicze słowa, które mogłyby stać się punktem wyjścia niejednych rekolekcji dla singli: Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje! (Mt 19, 11-12). Okazuje się zatem, że Jezus, który sam pozostał bezżenny ze względu na swą tożsamość Syna Bożego i misję głoszenia królestwa niebieskiego, dostrzega inne, wrodzone lub społeczne, przyczyny samotnego życia. Nie formułuje przy tym moralnych ocen, a jedynie opisuje fenomen singli Jego czasów.
 
Przypadków singli jest tak wiele, że trudno by było oceniać z góry ten sposób życia. Gdybyśmy jednak chcieli podać podstawowe ewangeliczne kryterium oceny „singlowania”, to byłaby nim – jak przy każdym innym sposobie życia – miłość. Ta miłość, o której tak pięknie pisał w Hymnie o miłości „singel” – św. Paweł, a wobec której wszystko staje się względne. Czy życie singla może być wypełnione miłością? Niewątpliwie tak! I można byłoby podawać wiele przykładów – z życia i literatury – osób, które żyły samotnie, ale nigdy nie były osamotnione. Co więcej, to przy nich wielu znajdowało pomoc, pociechę i ciepło ludzkiej bliskości.