Życie Duchowe • LATO 83/2015
 


Święty Hieronim to jeden z genialnych umysłów przełomu IV i V stulecia. Urodził się w Strydonie, w dzisiejszej Chorwacji, około 345 roku. Studia z retoryki odbył w Rzymie. Przyjął chrzest z rąk papieża Liberiusza około trzydziestego ósmego roku życia, a piętnaście lat później został mnichem. Znał już wtedy znakomicie tajniki łaciny i greki w odmianie koine, a więc tej, w jakiej napisany został Nowy Testament. Później poświęcił się studiom nad językiem hebrajskim, przy wydatnej pomocy poznanego Żyda. W Rzymie został wybrany przez papieża Damazego na sekretarza. Otaczały go (Hieronima, nie Damazego) wówczas bogate wdowy, pochodzące z najszlachetniejszych rodów – św. Marcela i św. Paula wraz z córkami, św. Blezyllą i św. Eustochią. Zazdrośnicy oskarżyli go o niewłaściwe relacje z Paulą, w związku z czym funkcję sekretarza papieskiego pełnił do 384 roku, by potem wyruszyć w podróż przez Egipt do Ziemi Świętej. Osiadł w Betlejem. Przez dwadzieścia cztery lata pracował nad przekładem Biblii na język łaciński.

„Popatrzcie, jak oni się miłują”

W 392 roku Hieronim zabrał się za tłumaczenie hebrajskiej wersji Księgi Jonasza na łacinę. Zamieszanie powstało przy ustalaniu nazwy rośliny, w której cieniu spoczywał prorok. Dziś Biblia Tysiąclecia oddaje ten fragment następująco: A Pan Bóg sprawił, że krzew rycynusowy wyrósł nad Jonaszem, by cień był nad jego głową i żeby mu ująć jego goryczy. Jonasz bardzo się ucieszył [tym] krzewem (Jon 4, 6). Tymczasem zdaniem betlejemskiego tłumacza chodzi o bluszcz, nie o krzew rycynusowy. Innego zdania był biskup Hippony, św. Augustyn, który obstawał za dynią lub tykwą. I tak wybuchła wojna o dynię!

Braterska kłótnia pomiędzy wielkimi teologami ciągnęła się przez lata. Zbijając argumenty adwersarza, sięgano po kpinę, drwinę i obelgę. W trudniejszej sytuacji był Hieronim: nie wypadało używać obelżywych słów wobec księcia Kościoła! Wpadł więc na lepszy pomysł, by swe docinki kierować do niejakiego Korneliusza, Rzymianina, który również był zwolennikiem tykwy. Postarał się jednocześnie, aby Augustyn znał tę korespondencję. Swą odpowiedź Korneliuszowi Hieronim zaczyna od prześmiewczej deformacji jego imienia. Zamiast Korneliusz, winien nazywać się Canterius, czyli „osioł” – rezolutnie stwierdza twórca Wulgaty. Następnie zarzuca mu pijaństwo, skoro tak bardzo przywiązał się do tykwy. Tykwa bowiem w świecie antycznym używana była jako naczynie na wino. Dopiero później Hieronim przechodzi do bardziej merytorycznych, wręcz botanicznych argumentów.

Jednak wywód Hieronima nie przekonał ani Korneliusza, ani Augustyna. Ten ostatni kilka lat później znów powraca do całej sprawy. W liście do Hieronima datowanym na 403 rok opowiada o tym, że w północnoafrykańskim mieście Oea doszło niemal do zamieszek, gdy tamtejszy biskup zezwolił odczytać w jednym z kościołów Hieronimowe tłumaczenie! Tłum podniósł wrzawę, obstając za dynią i odrzucając bluszcz. Ponoć Żydzi obecni w mieście skonsultowali tłumaczenie z oryginałem i odrzucili wersję Hieronima. Niepokorny tłumacz znów nie ośmielił się zaatakować biskupa, ale całe wydarzenie – sugerując, że jest zmyślone – określa mianem nieprawdopodobnej „bajki” (fabula), która miała miejsce w jakiejś zabitej dechami afrykańskiej dziurze (choć sam Augustyn określa miasto terminem civitas). Natomiast Żydzi, którzy nie zgodzili się ze zwolennikami bluszczu, po prostu nie znają hebrajskiego1. Trochę nauki by im nie zaszkodziło!

Klasycy chrześcijańskiej inwektywy

Sięgając po starożytne pisma chrześcijan pierwszych wieków, nie sposób nie natknąć się na inwektywy, zarówno te proste, jak i bardziej rozwinięte. Trzem spośród Ojców Kościoła bez przesady nadać można (mało?) zaszczytny tytuł „ojców inwektywy chrześcijańskiej”. Do grona tych faworytów należą Tertulian (zm. ok. 220), Lucyferiusz z Calaris (zm. 371) i właśnie Hieronim (zm. 419). Współczesny czytelnik może być wstrząśnięty niektórymi epitetami lub porównaniami, po jakie sięgali owi pisarze. Reakcja ta może przybrać łagodniejszą formę, gdy przyjrzymy się roli inwektywy w antyku w ogóle.

Starożytni pisarze – greccy, rzymscy, chrześcijańscy czy żydowscy – argumentując za własnymi poglądami, sięgali nie tylko po racje intelektualne. Logiczny wywód był zaledwie częścią argumentacji. Część drugą, wcale nie mniej znaczącą, stanowiły argumenty ad hominem. Nie unikano wśród nich inwektyw. Obraza słowna stanowiła integralny element wywodu, a jej brak mógł zdecydowanie zaniżyć wartość argumentacji.

Termin „inwektywa” pochodzi od łacińskiego czasownika inveho, oznaczającego „wwozić” lub „wprowadzać”, a w formie biernej przybierającego znaczenie wskazujące na wtargnięcie. Etymologicznie inwektywa jest więc słowną napaścią lub obelgą. Dotyczyć może osoby, grupy osób lub instytucji. Retoryczną rozpiętością inwektywy zakrojone były na szeroką skalę: od potocznych, wulgarnych słów używanych najczęściej (choć przecież nie tylko) przez najniższe warstwy społeczne, aż po utwory literackie, odznaczające się znakomitą zgodnością z zasadami retoryki klasycznej. Inwektywa (invectiva oratio) różni się nieco od mowy napastliwej (vituperatio). Ta druga wyszydza podłe pochodzenie i wychowanie przeciwnika, podczas gdy pierwsza – jego złe przekonania i wypowiedzi2.

Antyczna sztuka obrażania

To jednak nie chrześcijanie wpadli na pomysł obrażania swych adwersarzy obelżywą mową. Byli jedynie nieudolnymi naśladowcami znakomitych mówców greckich i rzymskich. W antycznym Rzymie inwektywa stała się sztuką. Mówiono o niej i uczono jej w podręcznikach retoryki. Jeden z najbardziej upowszechnionych, zatytułowany Rhetorica ad Herennium, nieznanego autorstwa, za to zadedykowany znanemu przynajmniej z imienia Gajuszowi Herenniuszowi, wiele miejsca poświęca mowie opisowej3. Ta może być dwojaka: pochwalna i napastliwa.

Mowa napastliwa, złożona z klasycznej triady (wstęp, zasadnicza część mowy i zakończenie), we wstępie zawierać powinna usprawiedliwienie własnego wystąpienia, a w zakończeniu słowa, które wzburzyć miały słuchaczy; centralną częścią natomiast było piętnowanie przeciwnika. We wstępie orator ukazywał szlachetne pobudki, które skłaniają go do zajęcia stanowiska w spornej kwestii, kreślił ogrom zła dokonanego przez przeciwnika lub odwoływał się do szlachetnych uczuć słuchaczy, dla dobra których zabierał głos. Zasadnicza część oracji polegała na obelgach i inwektywach pod adresem przeciwnika.

Zazwyczaj piętnowanie przeciwnika przeprowadzono w porządku chronologicznym. Niekiedy mówiono nawet o okresie przed urodzeniem, aby napiętnować rodziców i innych przodków osoby wyśmiewanej. Sięgano także aż poza grób, opisując drastycznie losy pośmiertne przeciwnika. Jeśli chodzi o rodziców i innych przodków, należało w mrocznych barwach ukazać ich ojczyznę, środowisko, dom rodzinny, podkreślając niskie pochodzenie adwersarza i wątpliwe moralnie zajęcia przodków. Często wykorzystywano wszelkie znaki wróżebne, które zapowiadały narodziny tak podłego człowieka. Niekiedy sięgano po metodę odwrotną: wykazywano wielkość przodków i ich wspaniałe cechy, by na tym tle pokazać, jak niecnie przeciwnik to wykorzystywał i marnował.

Następnie należało omówić zalety i wady, dzieląc je na cielesne, duchowe i zewnętrzne; a wszystko po to, by następnie po kolei je napiętnować. Niemal każda cecha nadawała się do negatywnego komentarza. Starano się ośmieszyć nazwisko, odmalować szpetotę ciała lub udowodnić, że przyrodzoną urodę atakowany niecnie wykorzystywał. Podkreślano dzikość charakteru, złe wychowanie, niechęć do nauki, już w dzieciństwie budzące się skłonności do zła. Nie omieszkano podkreślić namiętności cielesnych, długości marnowanego żywota i haniebnej śmierci – jeśli ta już nastąpiła.

„Przymioty duchowe należało omówić wedle porządku czterech cnót: roztropności, sprawiedliwości, umiarkowania i męstwa. Piętnowano brak mądrości i roztropności, głupotę, nieuctwo, podstępną naturę, dwulicowość i obłudę; dalej nieumiarkowanie, niecierpliwość, wybuchowość, pychę, okrucieństwo, obżarstwo i pijaństwo, rozwiązłe życie, bezbożność, świętokradztwo, brak szacunku wobec rodziców, krzywoprzysięstwo, kradzieże, rabunki, niesprawiedliwe zarządzenia i prawa, wreszcie tchórzostwo i brak chęci ponoszenia trudów w obronie ojczyzny. Słowem wszelakie wady i przywary nadawały się do przypisania przeciwnikowi”4.

Zadawano sobie wiele trudu, by ukazać złe towarzystwo adwersarza, władzę, której nadużywał, zmarnowane bogactwa czy ewentualne niespłacone długi. Dowodzono, że przeciwnik, wobec którego sięgano po inwektywy, wykorzystywał zaszczyty, wpływy i piastowane urzędy dla swych niecnych celów. Pomstowano, jaką hańbą okrył ojczyznę i własną rodzinę, jak liche potomstwo pozostawił, ile osób skrzywdził i jak niesprawiedliwe prawa wydał. W zakończeniu mowy, jak wspomniano, należało wywołać wzburzenie u słuchaczy. Czyniono to zazwyczaj przez podanie konkretnych przykładów wymienionych wcześniej wad, złych zachowań, niemoralnego postępowania i oszustw przeciwnika. Wyolbrzymianie negatywów było jak najbardziej wskazane.

Słowa nieświęte w Piśmie Świętym?

Inwektywa znana jest także autorom ksiąg natchnionych. Autorzy biblijni sięgają po obrazowość zaczerpniętą z różnych dziedzin5. Z kręgów zoologicznych na czoło wysuwa się motyw psa, który służy pisarzom Biblii Hebrajskiej jako określenie nader obraźliwe i deprecjonujące. Filistyn Goliat zwraca się szyderczo do Dawida z procą w ręku: Czyż jestem psem, że przychodzisz do mnie z kijem? (1 Sm 17, 43). Z kolei Dawid zwróci się później do Saula: Za kim to wyruszył król izraelski? Za kim ty gonisz? Za zdechłym psem, za jedną pchłą? (1 Sm 24, 15). Niejaki Abiszaj, na dźwięk słów Szimeja przeklinającego Dawida, pyta retorycznie króla: Dlaczego ten zdechły pies przeklina pana mego, króla? (2 Sm 16, 9). Psalmista wplata ten epitet w modlitwę, która kilka wieków później odczytana zostanie jako lamentacja mesjańska: Bo psy mnie opadają, osacza mnie zgraja złoczyńców (Ps 22, 17). Natomiast niepocieszony Izajasz narzeka nieco na przywódców swego narodu: Oni wszyscy to nieme psy, niezdolne do szczekania; marzą, wylegują się, lubią drzemać (Iz 56, 10). Niezbyt przyjazne pod względem estetycznym wrażenia rodzą się u czytelnika Księgi Przysłów po lekturze jednego z nich: Jak pies powraca do swoich wymiotów, tak niemądry powtarza swoje szaleństwa (Prz 26, 11). Zupełnie podobnym echem brzmią słowa autora Drugiego Listu św. Piotra: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta – do tarzania się w błocie (2 P 2, 22).

Nawet sam Jezus nie jest tu wyjątkiem. On również sięga po tę inwektywę. Gdy Syrofenicjanka, której córka dręczona jest przez złego ducha, prosi Go o interwencję, Cudotwórca z Nazaretu zachowuje się jak na typowego Żyda owych czasów przystało – stwierdza mianowicie: Pozwól wpierw nasycić się dzieciom, bo niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom (Mk 7, 27). Niektórzy egzegeci podjęli próbę obrony Jezusa, tłumacząc, że kobieta chciała Go oszukać i dlatego nazwała Go wcześniej Synem Dawida, symulując w ten sposób swoją przynależność do narodu wybranego. Jezus po zdemaskowaniu nieuczciwości, najpierw odpowiada milczeniem (por. Mt 15, 23), później odwołuje się do stereotypowego określania pogan psami.

Obrażać po chrześcijańsku?

Wczesnochrześcijańską inwektywę cechuje poczwórny sprzeciw. Jest ona antypogańska, antyheretycka, antyrządowa i antyżydowska6. Chętnie sięgali po ten oręż nie tylko wspomniani już Tertulian, Lucyferiusz z Calaris i Hieronim ze Strydonu. Listę tę można uzupełnić o postać Tacjana, Hipolita Rzymskiego, Hermiasza i św. Grzegorza z Nazjanzu. Adwersarzy chrześcijaństwa oskarżali oni o głupotę, ignorancję, niewierność. „Inwektywa przeciw poganom polegała głównie na ośmieszaniu i wyszydzaniu mitów, także poglądów filozoficznych, instytucji oraz bóstw pogańskich i ich czcicieli. Rzucano inwektywy poprzez karykaturalne porównania, przezwiska, które adresatów miały dyskwalifikować pod względem moralnym i intelektualnym”7.

Już w II wieku niejaki Tacjan Syryjczyk w Mowie do Greków poprzez ironię i sarkazm szydził z mitologii, poezji, retoryki, filozofów i sztuk plastycznych8. Dowodził, że Grecy byli zwyrodniali, niemoralni i wyuzdani. Ukazywał okrucieństwo walk gladiatorów. Hermiasz stał się autorem znakomitego dzieła zatytułowanego Wyszydzenie filozofów pogańskich. Co ciekawe, początkowo inwektywami raczono nawet samych papieży (w niektórych środowiskach do dziś niewiele się zresztą zmieniło), choć później Hieronim nie odważył się tego czynić wobec biskupów. Otóż niejaki Hipolit Rzymski w dziele Odparcie wszystkich herezji raczył nazwać Kaliksta I „sprytnym oszustem, wyrafinowanym krętaczem, wierutnym kłamcą umiejącym mamić innych, człowiekiem o sercu pełnym jadu i fałszywych poglądów, oszustem, bezwstydnikiem, niegodziwcem” (Philoso-
phumena 9.11-12). Inwektywa przeciw panującym była ponoć równie sroga jak przeciw heretykom.

Na Wschodzie inwektywa miała nieco lżejszy charakter. Ograniczano się raczej do wyśmiewania błędów i punktowania głupoty przeciwników. Już Ignacy Antiocheński (zm. 110) ukazywał heretyków jako „ziele szatańskie” (Epistola ad Ephesios 10), „truciznę śmiercionośną” (Epistola ad Trallianos 5) i „trupami śmierdzącymi” (Epistola ad Smyrnenses 4). W listach z synodów IV stulecia doczytać się można, że nauka heretyków jest głupia, fałszywa, zgubna, przewrotna, bezbożna, niegodziwa i przeklęta. Poza tym to nic innego jak „babskie bluźnierstwa”, a sami heretycy to banda niegodziwców, szaleńcy i głupcy popierający wysiłki diabła.

Cięty język Tertuliana

Pochodzący z Afryki Północnej rzymski teolog, żyjący na przełomie II i III stulecia, Tertulian, w Apologetyku używa jednoznacznych określeń w stosunku do pogan: głupcy, nierozumni, fałszerze, bezbożnicy, bezczelni, ślepcy, bezwstydni. W polemice antyheretyckiej w samych dziełach Tertuliana badacze doliczyli się dwustu dwudziestu pięciu obelg i przezwisk9. Za przykład niech posłuży fragment dzieła Przeciw Marcjonowi, w którym autor opisuje ojczyznę herezjarchy: „Tamtejsze okolice zamieszkuje ludność jak najbardziej okrutna, bez stałego miejsca pobytu, wiodąca życie półdzikie […], podczas uczt zjadająca razem z mięsem bydląt poćwiartowane trupy swych rodziców […]. W Poncie nawet niebo jest stale pochmurne, słońca niemal nie widać, powietrze to jedna mgła, przez cały rok panuje zima” (1,1).

Tertulian nie omieszkał także nakreślić zgrabnego wizerunku samego Marcjona: „warchoł gorszy od Scyty, włóczęga większy od Hamagsoba, […] ciemniejszy niż chmura, przykrzejszy niż zima, bardziej zwodniczy niż Istr, […] podobny do żarłocznej myszy pontyjskiej, co gryzie na strzępy Ewangelię” (1,1). Inwektywa skierowana przeciw heretykom (gnostykom, manichejczykom, donatystom, arianom, pelagianom) cechuje się tym, że pełną garścią czerpie z tradycji biblijnej. Obok epitetów spotykanych w dziełach pisarzy greckich i rzymskich (psie, wężu, kłamco, wieprzu) zapisano także te, które wprost czerpią inspirację z pism biblijnych (plemię żmijowe, grobie pobielany, wilku w owczej skórze, szatanie, synu diabelski, faryzeuszu, antychryście, Judaszu czy belzebubie). Listę można wzbogacić także o sformułowania mające zobrazować poziom intelektualny i moralny adwersarzy (zdrajco, apostato, głupcze, ślepcze, bezwstydniku, bluźnierco, dezerterze, cudzołożniku, rebeliancie, łotrze, zbrodniarzu).

Tertulian używał tych określeń nie tylko wobec heretyków. Miał przyjaciela o imieniu Rufin. O tej przyjaźni potrafił mówić w sposób nader obrazowy: „jakże mocnym uściskiem obejmowałbym usilnie teraz twoją szyję, jakże bym silnie wpijał się wargami w twe usta” (Listy 3,1). Gdy jednak przyjacielska więź nieco zelżała, Tertulian twierdził, że Rufin to „wieprz chrząkający”, który „zabiera się do mówienia wolno jak żółw” (Listy 3,1). Nie dał biednemu Rufinowi odpocząć nawet po śmierci! Dowodził, że teraz niczym „skorpion leży w ziemi Sycylii”.

Atanazy przeciw Ariuszowi

Za przykład innej antyheretyckiej inwektywy niech posłuży polemika pomiędzy Atanazym Wielkim a arianami. Atanazy brał udział w Soborze Nicejskim w 325 roku, po czym został biskupem Aleksandrii. W tej samej Aleksandrii cztery lata wcześniej został ekskomunikowany niejaki Ariusz, który odmawiał Chrystusowi natury boskiej. Atanazy był wówczas sekretarzem biskupa Aleksandrii. Miał on wiele kłopotów z Ariuszem nie tylko z powodu sporu dogmatycznego. Ponieważ herezjarchę wspierał biskup Euzebiusz z Nikomedii, Atanazy kilkukrotnie cierpiał wygnanie z własnego miejsca zamieszkania. Na kłopoty dogmatyczne nałożyły się więc doświadczenia całkiem osobiste.

Ponieważ ortodoksja była mocno zagrożona, Atanazy postanowił ratować ją literacko. W latach 356-358 napisał Mowy przeciw Arianom. Stanowią one doskonały przykład chrześcijańskiej inwektywy antyheretyckiej. Jej autor twierdzi najpierw, że Ariusz „naśladuje zniewieściałe obyczaje” (1,1). Święty i wielki Ojciec Kościoła doskonale wpisuje się tu w tradycję potępienia płci pięknej, tradycji obecnej już w starożytnej Grecji. W dramacie zatytułowanym Hippolytos czyli Fedra Eurypides ukazuje współczesne mu spojrzenie na rolę kobiety w społeczeństwie: „O, Zeusie, jakaż przyczyna sprawiła, żeś sprowadził tak niewyjaśnione nieszczęście na ludzi, stwarzając kobietę. Jeżeli naprawdę chciałeś mnożyć ród śmiertelników, dlaczego musiał się on zrodzić z kobiety? Czyż nie lepiej byłoby, gdyby mężczyźni mogli kupować nasiona synów swoich, płacąc za nie w Twoich świątyniach w złocie, żelazie lub brązie, a potem móc pozostać wolnymi bez kobiet w swoich domach?”10.

Atanazy dowodził, że Ariusz „chociaż często, jak wąż, wspinał się to w górę, to w dół, jednak tak samo popadł w błąd faryzeuszów” (1,4); przypisywał mu miano „naśladowcy lekkomyślności diabła” (1,8). O wyznawcach arianizmu twierdził – wpisując się w tradycję na wskroś biblijną – że „jak świnie i psy wokół swoich własnych wymiocin i nieczystości tarzają się” (2,12).

„Inwektywa przeciw Ariuszowi w Orationes św. Atanazego Wielkiego nie jest tylko prywatnym piętnowaniem czy ośmieszaniem przeciwnika, który głosi odmienne poglądy, ale ma służyć wyższemu celowi, jakim jest odrzucenie błędnej nauki i pozostanie w prawowitej wierze dającej zbawienie. Użyte środki nie stanowią niczego rażącego dla ówczesnych czytelników, ponieważ niesie je znana i utwierdzona w literaturze praktyka postępowania z przeciwnikami. Ważność problemu, jakim jest wiara w Syna Bożego, nie tylko dopuszczała inwektywę w obronie ortodoksji, ale nawet była jej zwyczajnym elementem”11.

Chrystus umierał, a Izrael się bawił!

Żyjący w XIII wieku generał dominikanów Humbert z Romans opublikował traktat o kształceniu kaznodziejów, w końcu dominikanie to ordo praedicatorum, zakon kaznodziejski. Traktat nosił tytuł De eruditione prae-
dicatorum. Autor stawia w nim tezę, że słowo kaznodziei ma taką moc, iż zdolne jest wskrzesić umarłych. Myśl ta miała się odnosić także do pierwszego zachowanego łacińskiego dzieła kaznodziejskiego – homilii, której nadano tytuł: Przeciw Żydom. Powstała najprawdopodobniej przy końcu II wieku na terenie Italii, być może nawet w samym Rzymie, natomiast przechowała się do naszych czasów w pismach Cypriana z Kartaginy. Jej autor bardzo chętnie sięga po oskarżycielski ton. Tym razem – jak głosi sam tytuł homilii – jest to przykład polemiki antyżydowskiej:

„Pan został osądzony, a Izrael się bawił, Chrystus cierpiał, a bezbożni wykrzykiwali, był ukrzyżowany, a motłoch się weselił, Pan został pogrzebany, a plebs ucztował. Przez haniebną swą uroczystość opieczętowali swoje okrucieństwo i przestępstwa. Powiedz mi i przemów, bezbożny Izraelu. Czy taką ofiarę złożyłeś Ojcu ofiarującemu swego Syna? Czy takie wylałeś ofiary płynne krwi przymierza dla najlepszego Boga? Tańczyłaś, Jerozolimo, gdy Chrystus został zabity, śpiewałaś błogim głosem, gdy mówiłaś: przybij Go, powieś Go! Z powodu tego zniesławienia i choroby ludu izraelskiego narzekał na ciebie Pan: nie cierpię nowiu księżyca – rzekł – szabatu, dni świątecznych. Dusza moja brzydzi się uroczystościami i postem. Niewinny Pan nie bez słuszności znienawidził wasze ceremonie, w czasie których wydaliście jedynego i pierworodnego Jego Syna. O, dniu twardy, o godzino obłąkana, o żałobne święto, nieszczęsna ziemio, zbezczeszczone miasto i ludu skrwawiony zbrodnią Pana, zamordowali Pana, zdrajcę uwolnili!” (Przeciw Żydom 39-42).

Za tak haniebne postępowanie musiała rozbawionych Żydów spotkać zasłużona kara. Cóż nią było? Przede wszystkim pozbawienie ich własnej ojczyzny, zburzenie świątyni jerozolimskiej, klęska narodowowyzwoleńczych powstań organizowanych przeciw Rzymianom i diaspora.

Inwektywa, obelga, obraza, upokarzające epitety i poniżające określenia stanowiły jeden ze środków stylistycznych antycznej polemiki oratorskiej. Ich brak w jakimś dziele polemicznym pomniejszałby jego wartość. Tak było nie tylko w polemice z poganami, ale także w kontrowersjach chrześcijan z heretykami, Żydami czy władzami. Nie można więc dzisiejszego spojrzenia na obraźliwą mowę przenosić na czasy, gdy w polemice stanowiła ona normę, a nawet konieczność. Więcej, stała się sztuką! A skoro sztuką – to można jedynie pozazdrościć wczesnochrześcijańskim pisarzom ich artystycznych zdolności.

Przypisy

1. Por. K. Morta, Bluszcz kontra dynia, czyli trudne początki Wulgaty, „Theologica Wratislaviensia”, 6/2011, s. 91-108.
2. S. Longosz, Inwektywa, [w:] Encyklopedia Katolicka, t. VII, Lublin 1997, s. 413.
3. K. Kumaniecki, Literatura rzymska. Okres cyceroński, Warszawa 1977, s. 543.
4. P. Jurzyk, Wybrane elementy napastliwej polemiki antyariańskiej w „Orationes contra Arianos” św. Atanazego Wielkiego na tle literackiej tradycji inwektywy, „Wrocławski Przegląd Teologiczny”, 14/2006/2, s. 181-182.
5. M. Filipiak, Znaczenie przekleństw w kodeksach prawnych Pięcioksięgu, „Roczniki Teologiczno-Kanoniczne”, 15/1968/1, s. 47-48.
6. Por. I. Opelt, Die Polemik in der christlichen lateinischen Literatur von Tertulian bis Augustin, Heidelberg 1980.
7. P. Jurzyk, dz. cyt., s. 186.
8. W owych szyderstwach często używaną bronią była ironia, która służy tworzeniu dystansu pomiędzy podmiotem wypowiedzi a samą wypowiedzią. W ten sposób sprawia się wrażenie, że autor nie bierze odpowiedzialności za swoje słowa. Por. M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Zarys teorii literatury, Warszawa 1975, s. 126.
9. Chodzi o dzieła: Preskrypcja przeciw heretykom z ok. 200 roku, Przeciw Hermogenesowi (ok. 202-203 r.), Przeciw Marcjonowi (ok. 207-212 r.), Przeciw Walentynianom (ok. 210 r.), Lekarstwo na ukłucie skorpiona i Przeciw Prakseaszowi (ok. 213 r.).
10. Eurypides, Hipolitos czyli Fedra, tłum B. Butrymowicz, Wrocław 2007, s. 189.
11. J. Jurzyk, dz. cyt., s. 194-195.