Święty Ignacy z Loyoli rzadko używał terminu „miłosierdzie Boże”, lecz miał mocne odczucie i świadomość istnienia tej cechy Boga (zob. np. ĆD 61, 71, 237). Ukazywał ją w swoich tekstach, ułatwiał ludziom przeżycie rzeczywistości miłosierdzia. Widać to szczególnie na różnych etapach Ćwiczeń duchowych. W specyficzny sposób pojawia się ona w pierwszych tajemnicach życia Jezusa. Rekolektant kontempluje te tajemnice w drugim tygodniu Ćwiczeń. Zawiera on serię kontemplacji o dzieciństwie, a następnie dorosłym życiu Jezusa, w których podkreślone zostają tematy ubóstwa i pokory, zwyczajnego życia i prostoty działalności Zbawiciela. Tydzień ten rozpoczynają następujące po sobie „Kontemplacja o Wcieleniu” (ĆD 101-109) oraz „Kontemplacja o Narodzeniu” (ĆD 110-117). Są to wzorcowe ćwiczenia: zawierają opisy struktury modlitwy oraz ważne wskazówki, którymi należy kierować w rozważaniu kolejnych scen z Ewangelii.

Wcielenie
W liturgii Kościoła Wcielenie i Narodzenie oddzielone są 9 miesiącami. To może sprawiać, że tracimy wyczucie ważnych związków tych dwóch tajemnic wiary. Narodzenie i ziemskie życie Jezusa Chrystusa wypływają z tajemnicy Bożej decyzji o Wcieleniu. Jak pokazuje Ignacy, decyzja ta jest wyrazem miłosierdzia względem mnie i całego świata. W „Kontemplacji o Wcieleniu” w skupieniu wpatrujemy się w miłosierdzie Boga, kiedy Trzy Osoby Boskie spoglądały na powierzchnię lub okrąg całej ziemi pełnej ludzi (ĆD 102). Wraz z nimi mamy zobaczyć ogrom okręgu ziemi, na którym mieszka tak wiele różnych narodów (ĆD 103). W ten sposób Ignacy chce zwrócić naszą uwagę na szerokość i głębię widzenia świata przez Świętą Trójcę. Mamy uczyć się od Boga widzieć całość i wzajemne powiązania w obrębie tej całości. Uczymy się też dopuszczać do siebie i wzruszać biedami i grzesznością stworzenia i jak On zaangażować się w ten świat. Jest to więc kontemplacja o świecie, który został przez Boga ukochany i który miłosierny Ojciec chce zbawić.
Dla Ignacego miłosierdzie Boga nad światem wyraża się najpełniej w tym, że chce On zstąpić i wcielić się w bardzo ambiwalentną rzeczywistość, gdzie jedni są biali, a drudzy czarni, jedni żyją w pokoju, inni w stanie wojny, jedni płaczą, drudzy się śmieją, jedni są zdrowi, drudzy chorzy, jedni się rodzą, drudzy umierają (ĆD 106), a nawet, gdzie wszystkie narody tak zaślepione (…) umierają i zstępują do piekła (ĆD 106), a ludzie rozmawiają ze sobą, (…) przysięgają i bluźnią (ĆD 107) i się między sobą biją, (…) zabijają i (…) do piekła idą (ĆD 108). Bóg Trójjedyny jest poruszony tym ludzkim chaosem do tego stopnia, że decyduje się, aby taki świat stał się miejscem epifanii Boga, miejscem Jego samoobjawiania się. Wcielenie jako „zstąpienie” ukazuje, że świat i historia są zamieszkane przez obecność Boga. Tajemnica wcielenia oświeca tajemnicę stworzenia i daje mu nowość i sens (J.I. García SJ). Bóg nie odrzuca nas, ale w swoim miłosierdziu obejmuje cały świat, by go ocalić.

Narodzenie
Teraz widzimy jasno, że narodzenie Jezusa odbywa się wewnątrz miłosiernego spojrzenia Boga na zagubioną ludzkość i cierpiący świat. On chce być Bogiem z nami, Bogiem Obecnym. Przy tym „Kontemplacja o Wcieleniu” uczy, że Boża obecność przejawia się w materialnym szczególe. Już w tej kontemplacji, równolegle do ogromu świata, należy kontemplować dom i mieszkanie naszej Pani w mieście Nazaret, w prowincji Galilea (ĆD 103) oraz naszą Panią i Anioła, który Ją pozdrawia (ĆD 106). A w kolejnej kontemplacji, „O Narodzeniu”, jest jeszcze więcej troski o szczegół: zobaczyć wzrokiem wyobraźni drogę z Nazaretu do Betlejem: zastanowić się nad jej długością, szerokością i nad tym, czy ta droga wiedzie przez równiny czy przez doliny i pagórki. Podobnie trzeba spojrzeć na miejsce albo na grotę narodzenia: jak jest wielka, jak wąska, jak niska, jak wysoka i jak była urządzona (ĆD 112). Dla wejścia w Bożą obecność w świecie, dla rozpoznania Bożego działania tu i teraz, niezwykle ważne jest zanurzenie się, wczucie w konkretne miejsce.
Ignacy wierzył, że w człowieku kontemplującym materialne szczegóły narodzenia Jezusa, prędzej czy później zrodzi się zdumienie: dlaczego Stwórca poszedł aż tak daleko, żeby rodzić się w podróży, a więc w sytuacji niepewności, gdy się nie zna dobrze miejsca, ludzi, nie ma się wszystkich potrzebnych rzeczy, tylko te najniezbędniejsze? W tej tajemnicy porusza dążenie Boga do tego, co trudniejsze, co bardziej ubogie, nieznane, ryzykowne, niezabezpieczone. Warto prosić o dar wewnętrznego odczucia i zrozumienia, dlaczego Bóg to wybiera. Co to daje? Do czego to pomaga? Co Bóg chce nam dać do zrozumienia? A w końcu: czyż nie ujawnia się w tym dynamika miłosierdzia? Tak, Bóg pragnie ukazać swą solidarność przede wszystkim z tymi, którzy żyją najbardziej kruchą egzystencją.

Dla mnie, dla nas i całego świata
Ignacy mówi wyraźnie, by rozważyć, że Bóg robi to wszystko dla mnie (ĆD 116). Jednocześnie również dla nas i całego świata – jak mówi Koronka do Bożego Miłosierdzia. Kontemplacja Wcielenia i Narodzenia prowadzi do odczucia „szaleństwa” Bożej miłości: On wchodzi w świat, przyjmuje wszystkie prawa nim rządzące, przyjmuje cierpienie i śmierć, i jednocześnie niczego nie wymaga. Ludzie mogą grzeszyć dalej. On natomiast chce stać pośrodku świata jako bezbronne dziecko, które nikomu nie może wyrządzić krzywdy. A potem stanie pośrodku świata z otwartymi dłońmi – przybitymi, a więc unieruchomionymi, nieagresywnymi, pozbawionymi przemocy. Stanie z przebitym sercem jako miłość, która jest zawsze gotowa przebaczyć i przyjąć. Nie ma w tym nic z ludzkiej logiki. Zdumiewa Boża wiara w człowieka, w jego zdolność zachwycenia się bezinteresowną, miłosierną miłością. Jak cenna dla Boga musi być wolna odpowiedź miłości!
I jeszcze więcej: miłosierdzie Boga względem człowieka budzi wielkie pragnienia w szlachetnych sercach. Zrozumiał to Ignacy, dlatego zachęca, by w kontemplacji miłosierdzia w tajemnicach Wcielenia i Narodzenia pozwolić ujawnić się pragnieniu służby: Widzieć osoby, czyli naszą Panią i Józefa oraz służącą i Dzieciątko Jezus, które dopiero co się narodziło. Sam siebie powinienem uważać za ubożuchnego i sługę niegodnego, patrząc na nich, kontemplując ich i służąc im w potrzebach, tak jakbym rzeczywiście był obecny, z pełnym możliwym oddaniem i szacunkiem (ĆD 114). Celem życia człowieka jest przecież aby Boga, naszego Pana, wielbił, okazywał Mu cześć i służył Mu (ĆD 23). Wnikając w tę ewangeliczną scenę, modląca się osoba może obudzić w sobie te pragnienia, wejść z nimi w kontakt, podjąć je, wypraszać ich rozwój. Dzięki temu sama staje się miłosierna jak Bóg Trójjedyny w postawie i działaniu.

ks. Jacek Poznański SJ/PSJ