Narzeczeństwo to piękny i niepowtarzalny czas. Sam jego początek to bardzo często jedno z najbardziej wyjątkowych i intymnych przeżyć każdej pary. O ile zawarcie sakramentu małżeństwa to uroczystość, na którą zapraszamy najbliższych i pragniemy z nimi oficjalnie świętować przysięgę wzajemnej miłości, o tyle zaręczyny często pozostają tajemnicą obojga narzeczonych.

 

On często tak pieczołowicie planuje i organizuje ten wyjątkowy moment, aby pozostał w pamięci na całe życie. Dla niej to jedno z najmocniejszych i najbardziej oczekiwanych doświadczeń w życiu i w pewnym sensie spełnienie najgłębszego marzenia. Poniekąd to zaręczyny są bardziej znaczącym momentem w życiu każdego związku, a następujący potem ślub stanowi już niejako przypieczętowanie tej decyzji na całe życie. Co zatem zrobić, by dobrze wykorzystać ten wyjątkowy czas? Jak przygotować się dobrze do zobowiązania, wyzwania, ryzyka na całe życie, jakim jest małżeństwo? Oto kilka sprawdzonych sposobów, które proponujemy narzeczonym, aby ubogacili swój czas oczekiwania na zostanie mężem lub żoną.

 

Spakować na nowo plecak

 

Po pierwsze, po drugie i po trzecie – rozmawiać. Na kursach dla narzeczonych lubimy z mężem powtarzać, że w małżeństwie zupełnie nie sprawdza się znana zasada „milczenie jest złotem”. Tutaj milczenie jest dynamitem! Krwioobiegiem związku jest rozmowa. Tym bardziej czas narzeczeństwa powinien obfitować w różne rozmowy, które pozwolą nam poznać jeszcze lepiej drugą osobę, otworzyć się na nią, przyjąć ją taką, jaką ona jest. Oczywiście warunkiem jest szczerość, tutaj nie ma miejsca na niedopowiedzenia, półprawdy czy wręcz kłamstwo.

 

Warto na tym etapie podzielić się ze sobą swoją historią rodzinną. Są to sprawy, które bardzo często wtedy bagatelizujemy lub nawet wypieramy myśląc, że nam na pewno uda się uniknąć błędów z naszych domów. Życie jednak pokaże, jak bardzo się myliliśmy. Sama rozmowa na te – często niełatwe – tematy pozwoli nam przynajmniej uczciwie przedstawić przyszłemu współmałżonkowi „dobrodziejstwo inwentarza”, które w pakiecie z nami otrzyma w dniu ślubu. A dodatkowo samo poruszenie spraw rodzinnych pozwala w jakimś zakresie na ich przepracowanie, gdyż ukochana osoba bardzo często potrafi pomóc widząc sprawę z innej, zdrowszej perspektywy. Lubię myśleć o takich rozmowach, jak o przepakowaniu plecaków: z obydwu naszych bagaży rodzinnych wyciągamy wszystko i do naszego nowego małżeńskiego „plecaka” świadomie pakujemy tylko wybrane rzeczy.

 

Bardzo ważnym tematem, który poruszają między sobą narzeczeni jest oczywiście wizja wspólnej przyszłości. Począwszy od liczby dzieci, poprzez miejsce zamieszkania, podział ról i obowiązków aż do kwestii typu: co zrobimy, jeśli na kilka dni przed wypłatą zabraknie nam pieniędzy? Na kursach proponujemy narzeczonym takie ćwiczenie, aby wypisali wartości dla siebie ważne i pracując osobno stworzyli ich hierarchię. Następnie pary porównują swoje hierarchie wartości i mają za zadanie stworzyć wspólną, małżeńską kolejność. Jakie miejsce w naszym domu będzie miał Bóg i wiara? Kim będą dla nas nasze dzieci, nasi rodzice, przyjaciele? Ile czasu chcemy poświęcać na pracę, ile dla siebie nawzajem, a ile potrzebujemy samotności? Te pozornie oczywiste i tyle razy już poruszane tematy zawsze odsłaniają nowe oblicze i pozwalają głębiej zrozumieć siebie nawzajem, a tym samym zainwestować w solidniejszą wspólną przyszłość.

 

Coś o dinozaurach

 

Kolejna, równie ważna sprawa, to dojrzałe i świadome przeżywanie własnej seksualności w narzeczeństwie. To wyjątkowo delikatna sfera, która bardzo cierpi z powodu tego, jak jest traktowana we współczesnym świecie. Z jednej strony jesteśmy bombardowani erotyzującymi przekazami płynącymi z otoczenia, szczególnie z mass-mediów, gdzie seks najczęściej przedstawiony jest w sposób wypaczony, a przede wszystkim pozbawiony odniesienia do trwałego i wyłącznego związku. Z drugiej strony, dla osób wierzących i pragnących żyć w zgodzie z nauką Kościoła, często seksualność niesie ze sobą negatywne skojarzenia grzechu i poczucie winy. Warto nie dać się zwariować i, choć nie jest łatwo, nie popadać w żadną ze skrajności. Prowadzenie przed ślubem regularnego życia seksualnego, jak pokazuje szereg badań, skutkuje negatywnie w późniejszym życiu małżeńskim i zwiększa prawdopodobieństwo rozstania. (Tak, wiem, że w dzisiejszych czasach pary, które nie współżyją ze sobą przed ślubem mogłyby śmiało paradować po ulicy z wielkim napisem „dinozaur”:). Polecam tu książkę Bogny Białeckiej „Małżeństwo, przemyśl to! Miłość na całe życie jest możliwa” (Wydawnictwo Dębogóra, 2012). Zdecydowanie warto coś z siebie dać w tej materii przed ślubem – to naprawdę pozwala wznieść solidniejsze fundamenty na całe, niełatwe życie małżeńskie. Przestrzegam jednak równie mocno przed popadaniem w drugą skrajność i traktowaniem sfery seksualnej, jako tabu. W żadnym wypadku nie można podchodzić do wspólnej bliskości fizycznej, jako czegoś złego czy zakazanego! Kwestie czystości są tak delikatne i indywidualne, że najlepszym pomysłem jest znalezienie dobrego spowiednika, czy kierownika duchowego w tej materii. Pomoc kogoś, kto umiejętnie poprowadzi osobę czy daną parę przez meandry zdrowego rozumienia seksualności w konkretnym przypadku jest naprawdę nieoceniona. Zawsze zdumiewa mnie fakt, że o ile w kwestii wizażu, fotografii czy orkiestry na wesele narzeczeni gorliwie szukają najlepszych profesjonalistów już nawet kilka lat przed planowanym ślubem, o tyle w sferze duchowego prowadzenia temat praktycznie nie istnieje lub jest zostawiony dosłownie na ostatnią chwilę. A jeśli rozejrzeć się uważniej, na pewno uda się znaleźć pasterza, który wesprze i będzie prowadził do dojrzałego i świadomego przeżywania seksualności, rozumienia siebie samego i ukochanej osoby w tej kwestii tak, by znajdować i pielęgnować prawdziwą miłość, a także odpowiednie formy jej wyrazu wobec ukochanej osoby.

 

Dla chcących czegoś więcej, gorąco polecam także uczestnictwo w bardziej wymagających formach przygotowania przedmałżeńskiego. Są to na przykład wieczory dla zakochanych, których program jest ułożony tak, by poruszyć wszystkie ważne kwestie dotyczące małżeństwa i rodziny w komfortowych dla pary warunkach. Wieczory są prowadzone w niewielkich grupach, w miłej atmosferze przez kompetentnych i życiowych prowadzących – głównie małżeństwa. Takie spotkania na pewno zaowocują nie tylko dobrym przygotowaniem do ślubu, ale także w późniejszym codziennym życiu. Jeśli dobrze poszukać, można znaleźć także różne propozycje warsztatów, kursów czy nawet studiów dotyczących małżeństwa, rodziny czy wzajemnej komunikacji. Najczęściej narzeczeństwo to okres, w którym dysponujemy relatywnie dużą ilością czasu wolnego w porównaniu z późniejszym życiem, pracą i domem, a pomysł na spędzenie go wspólnie i twórczo na specjalnych zajęciach czy spotkaniach będzie świetną inwestycją. W diecezji krakowskiej większość informacji o wszelkich tego typu przedsięwzięciach znajduje się na stronie Wydziału Duszpasterstwa Rodzin (wdr.diecezjakrakow.pl).

 

Liturgię sakramentu „uczynić swoją”

 

Ostatnia propozycja, z gatunku „last, but not least” dotyczy samej liturgii sakramentu małżeństwa. Polecam narzeczonym, by prześledzili dokładnie jak wygląda ślubna Msza św. i spróbowali ją jak najbardziej „uczynić swoją”. To jedna z nielicznych okazji, gdzie wierni mają ogromne pole manewru, co do treści i formy tej liturgii. Mało kto wie, że można samemu wybrać czytania oraz Ewangelię na ślub. Można ułożyć własną modlitwę wiernych i włączyć w liturgię słowa swoich bliskich. Dobrze jest wybrać ulubione pieśni, które poza tym, że ucieszą nasze i bliskich uszy w tym pięknym dniu, pozostaną na zawsze już dla małżonków niejako symbolem tamtego dnia, czyli zawartego wtedy przymierza miłości. Coraz więcej narzeczonych decyduje się również na wypowiedzenie sobie nawzajem słów przysięgi małżeńskiej, mimo, że tradycyjnie powtarza się je za księdzem. To wersja dla chcących i pewnych siebie, jednak bardzo ją polecam, bo dobrze ustawia naszą perspektywę na sam moment zawarcia małżeństwa. Oto my, nowożeńcy, świadomie i samodzielnie składamy przyrzeczenie miłości pomimo wszystko i przyzywamy pomocy Boga wiedząc, że sami nie damy rady. Tak przeżyta uroczystość zawarcia sakramentu małżeństwa jest wielkim umocnieniem w trudnych chwilach, które prędzej czy później pojawią się w każdym związku.

 

eSPe