Najwięcej świąt i uroczystości w Roku Liturgicznym poświęca Kościół Jezusowi Chrystusowi. To Jego zbawcza Misja jest w centrum uwagi wspólnoty wierzących.

 

Jednocząc się – w czasie Liturgii i na modlitwie – z naszym Zbawicielem, oddajemy najwyższą cześć Bogu Ojcu. Kult oddawany Ojcu dokonuje się w Duchu Świętym, z Jego pomocą. „Wypada” (czy przystoi), by i sam Duch Święty stanął w centrum naszej uwagi. Trzeba, by historyczne przygotowanie Apostołów i Matki Jezusa do Zesłania Ducha Świętego miało swą liturgiczną aktualizację w corocznej Uroczystości, a także w czasie nowenny ją poprzedzającej. Kościół dzisiaj pielgrzymujący do Domu Ojca też pragnie wspominać tamto Wydarzenie. Także dzisiaj pragniemy szerzej otwierać serca na nieustanną obecność i wielorakie działanie Ducha Świętego. Potrzebą serc jest także szczere wyrażenie wdzięczności wobec naszego Parakleta – Obrońcy i Pocieszyciela.
Od kilkudziesięciu lat możemy cieszyć się rozkwitem pobożności, adresowanej do Ducha Świętego. Jego liczne dary i fascynujące charyzmaty – zawsze służące zbudowaniu poszczególnych osób, a zwłaszcza danej wspólnoty – mogą dawać (lekko niebezpieczne) poczucie, jakbyśmy byli z Nim za pan brat. Tymczasem również w Duchu Świętym napotykamy wielki majestat i Tajemnicę, wywołującą fascynację i święte drżenie!

 

Bezkres Nieznanego i Boża Mądrość

 

O tajemnicach z życia Jezusa (Narodzenie, Męka itd.) słusznie powiedziano, że gdy w nie wglądamy (np. w czasie ignacjańskiej kontemplacji ewangelicznej), to zawsze powinniśmy mieć (jasną i pokorną) świadomość, że oto za każdym razem „bezkres nieznanego rozciąga się przed nami”… I że tylko jakaś mała cząstka z tego Nieznanego odsłania się naszym oczom… Dokładnie to samo (i poniekąd tym bardziej) trzeba mówić (i czuć) w odniesieniu do Tajemnicy Ducha Świętego. Jakiż to bezkres Nieznanego, a jednocześnie … Przyjaznego, staje w Jego osobie przed nami otworem!
To ten Duch-Tajemnica jest też Tym, który już na początku Stworzenia unosił się nad wodami (por. Rdz 1, 2) i wszystkiemu, co miało zaistnieć, nadawał piękne i pożyteczne kształty… Ten sam Duch jest twórczo obecny także w każdym i każdej nas; i to od momentu zaistnienia w łonie matki, zaś Chrzest święty, Bierzmowanie i inne Sakramenty święte były i wciąż dla nas są uprzywilejowanym „miejscem” otwarcia się i przyjęcia Ducha Świętego. Dzięki temu, co wydarza się w akcie stworzenia i w sakramentalnych spotkaniach z Jezusem w Duchu Świętym, możemy (wolno nam) wraz ze św. Pawłem wyznawać, że ciało nasze jest świątynią Ducha Świętego, który w nas jest, a którego mamy od Boga, i że już nie należymy do samych siebie (por. 1 Kor 19).
– Pomyślmy: Jak „wielkich rzeczy” możemy spodziewać się po takim wielkim, tajemniczym i miłym Gościu! Otóż spodziewamy się po Nim szczególniej mądrości – Bożej mądrości, na której świat absolutnie się nie zna i nie potrafi jej przyjąć, dopóki nie przyjmie Jezusa Chrystusa.
Najznakomitszą „cząstką” tej Mądrości od Ducha Świętego pochodzącej, a czyniącej obdarowanego wybitnie pojętnym, jest Ukrzyżowany Jezus – rozpoznawany jako nasz Pan i Zbawiciel! Drugą znamienitą „cząstką” (pojmowaną dzięki wlewanej w nas mądrości Bożej) jest Życie Wieczne zaofiarowane nam w Domu Ojca. Obie „cząstki” (a jest już w nich tak naprawdę Wszystko) – to zawrotne światy. Ukrzyżowany Zbawiciel i szczęśliwa Wieczność!  Św. Paweł wprowadza nas w te duchowe przestrzenie mocą mądrości, otrzymanej od Ducha. A czyni to m. in. takimi słowy: „głosimy mądrość między doskonałymi, ale nie mądrość tego świata ani władców tego świata, zresztą przemijających. Lecz głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, tę, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej, tę, której nie pojął żaden z władców tego świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały; lecz właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha. Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony. Któż więc poznał zamysł Pana tak, by Go mógł pouczać? My właśnie znamy zamysł Chrystusowy (1 Kor 2, 6-16).

 

Bezkresne pragnienia

 

Chciałbym jeszcze, już jak najzwięźlej, to zaakcentować, że wielkie i głębokie pragnienia, które w sobie (jako gotowe) zastajemy i raz po raz (choć nie od razu i od maleńkości) nimi się zadziwiamy, są także dziełem Ducha Świętego w nas!
Wiadomo, są pragnienia i pragnienia! W tej chwili pomijam to skądinąd zasadnicze zagadnienie rozdwojenia serca i wewnętrznej walki, która toczy się w nas między tym, co duchowe i cielesne. Fascynujące i wielce obiecujące są w nas jednak właśnie owe wielkie pragnienia, których autorem jest Duch Święty mieszkający w nas. On je sprawia. On pielęgnuje je w nas, a także poprzez nie nieustannie odsyła nas do Boga Ojca!

 

Zanim ktoś się żachnie na powyższe stwierdzenia, niech powie, czy (po namyśle) nie musi przyznać, że mimo zgromadzenia na swym koncie tylu różnych „spełnień” i tak nie sięgnął takiego pułapu, który pozwoliłby – szczerze i zasadnie, a nie iluzyjnie tylko – stwierdzić: «Jestem człowiekiem spełnionym i szczęśliwym!» Prawda egzystencjalna jest taka, że wciąż (gdzieś w głębi ducha czy serca) pozostajemy radykalnie niespełnieni i spragnieni… Bycie „sytym życia” (por. Rdz 25, 8) niczego tu nie zmienia, a jedynie owe pragnienia wyostrza czy nawet je jeszcze bardziej dramatyzuje, gdyby nie mieć na horyzoncie życia i za granicą śmierci nadziei na spełnienie.
Tak, nieraz marzy nam się definitywny spokój i odpoczynek, jednak „coś”, a raczej Ktoś tajemniczy i wielki, w głębi nas mówi i przekonuje, że trzeba iść dalej. I że to, co najbardziej wytęsknione, wielkie, cudne i cudowne – jest przed nami!
Przywołaną tu krótko sferę naszych najgłębszych i w istocie niespełnianych tęsknot oraz pragnień, można by śmiało nazwać nieustanną „pracą” Ducha Świętego w nas. Jego dziełem i darem jest Boska Miłość rozlewana w naszych sercach (por. Rz 5, 5). On nas nią ogarnia i „jakoś” nią napełnia. Zawsze jednak utrzymuje w nas żywą „ranę serca”, która zmieni swój („słodko”- bolesny) charakter dopiero po pełnym zjednoczeniu z Ojcem i Synem.
Z wdzięcznością „przypiszmy” Duchowi Świętemu jeszcze i to, że cierpliwie – nie zniechęcając się naszymi oporami, kluczeniem i … krętactwami – prowadzi nas ku bezkresnemu horyzontowi życia wiecznego w Bogu Trójjedynym.

 

Z uznaniem powiedzmy i to, że Duch Święty ma swoje „sposoby”, by wyrywać nas z odrętwienia, z duchowego lenistwa, ociężałości. Wyrywa nas z różnych życiowych ślepych uliczek i cieśnin. Duch Święty, nieskończenie nas miłując i pozostając wobec naszej wolności „super” delikatnym, nie waha się, gdy trzeba, zakłócać nam przyziemne przyjemności (zwłaszcza gdy grzesznie je przeżywamy). Nie godzi się – znając nas najlepiej – byśmy instalowali się w samej tylko doczesności. Jak długo żyjemy na ziemi, On protestuje, gdy duch nasz chciałby definitywnie spocząć w jakimkolwiek stworzeniu… On ciągle pobudza nas, byśmy dążyli do samego Boga, a nie zadowalali się jakimś (choćby i najwyższym) standardem posiadania czy to rzeczy, czy osób (nie daj Boże, uprzedmiotowionych).

 

Uradujmy się, że to jeszcze raz On, Duch Święty, wkłada w usta Psalmisty te słowa tęsknoty, wzbudzanej (a i przez nas żywionej) przecież nie na próżno!
Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam;
Ciebie pragnie moja dusza,
za Tobą tęskni moje ciało,
jak ziemia zeschła, spragniona bez wody.
… do Ciebie lgnie moja dusza (Ps 63, 2. 9).

 

Pozostaje modlitwa

 

Proponuję jeszcze dwie piękne i pełne duchowej prawdy modlitwy, zaczerpnięte ze „Skarbnicy modlitw”, s. 277 i 281 (nazwanej pięknie przez ks. prof. Stańka współczesną księgą psalmów). Może te modlitwy powiedzą najwięcej. A na pewno pozwolą pięknie i mądrze wypowiedzieć się wobec Ducha Świętego, Najmilszego Gościa naszych dusz i serc! A może sprawią coś jeszcze? Zwłaszcza, gdyby któraś z nich przypadła nam do serca i zechcielibyśmy modlić się nią częściej!

 

Nowe oczy

 

Duchu Święty, daj nam nowe oczy, abyśmy mogli dojrzeć rzeczywistość najwyższą, rzeczywistość Bożą.
Daj nam oczy zdolne przenikać nieprzejrzystość materii, żeby dotrzeć do Ducha.
Daj nam oczy, które nie zatrzymując się na tym, co bezpośrednio oczywiste, szukają zawsze tego, co jest poza nim.
Oczy, które umieją trwać w ciemności, aby znaleźć inną światłość.
Oczy pragnące wznosić się ku Bogu i nieznużone jego oglądaniem.
Oczy, które usilnie pragną widzieć wszystko tak, jak Bóg to widzi.
Oczy, które się otwierają na oglądanie wszystkiego, co jest piękne i dobre w świecie duchowym.
Oczy, które w sposób żywy przenikają prawdy naszej świętej wiary.
Oczy, podobne do oczu Chrystusa, ożywione miłością, która im daje nieodpartą siłę przenikania.
Oczy dzieci zdumionych odkryciem niewymownym oblicza Ojca.

Porwij nas
Porwij nas, Duchu Święty, potężnym tchnieniem Twojej miłości.
Porwij nas poza granice naszego biednego ducha ku szerokim Twoim horyzontom.
Porwij nas, podnosząc cały nasz ludzki byt ku wyżynom Boskiej doskonałości.
Porwij nas daleko od naszych ziemskich marzeń ku kontemplacji i wypełnianiu Bożych marzeń.
Porwij nas, wyrywając nas z naszych nawyków i z naszej rutyny ku życiu pełnemu uniesienia i ciągłej odnowy.
Porwij nas, wyzwalając nas od naszych lęków i wahań ku drodze mocnego i śmiałego zaufania Tobie.
Porwij nas, odrywając nas od naszych samolubnych zajęć i darząc nas porywem rozszerzającej serce hojności.
Porwij nas, aby ocalić nasze serce od tego, co je paraliżuje, i aby je otworzyć na wszystko, co jest wielkie, dobre i piękne.
Porwij nas ku przygodzie rozszerzania się Królestwa Bożego i duchowego zdobywania przestrzeni ziemskiej.
Porwij nas Twoją mocą Boską, która sprawia, że przekraczamy przeszkody do celu naszego życia w Tobie.

Krzysztof Osuch SJ