Jezus widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo». Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził. Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!

 

Wybór dwunastu Apostołów ma charakter patetyczny, wzniosły. Jezus opuszcza tłumy ludzi i wstępuje na górę. W języku biblijnym wyjście na górę oznacza samotność, oddzielenie się od reszty, codzienności, dystans wobec ziemi i kontakt ze światem Bożym, transcendentnym. Św. Łukasz opisując tę scenę zaznacza, że poprzedziła ją intymna, osobista rozmowa z Ojcem (por. Łk 6, 12). Powołanie uczniów jest wydarzeniem ściśle związanym z modlitwą; zostają oni niejako zrodzeni na modlitwie, w zjednoczeniu z Ojcem (Benedykt XVI).

Na górze Jezus dokonuje wyboru Dwunastu. Ustanowienie imiennie Apostołów jest przekazaniem misji kapłańskiej i prorockiej oraz nawiązaniem do dwunastu pokoleń Izraela (synów Jakuba). Jest to również liczba kosmiczna, oznaczająca powszechność nowego ludu Bożego.

Gdy czytamy imiona Dwunastu Apostołów, to z jednej strony uderza prostota, lakoniczność – krótkie imiona, zawierające najwyżej jedno określenie, ale z drugiej strony każde imię to przeogromne bogactwo, historia życia, relacje, mozaika osobowości, charakterów, temperamentów, itd.

Gdy znajdujemy się na łące albo w rezerwacie przyrody (zwłaszcza mało dostępnym dla człowieka) uderza przeogromne bogactwo świata roślin i owadów, ptaków i zwierząt. Różnorodne gatunki, rodzaje, kolory, kształty… Ta przebogata mozaika dostępna jest dla nas zwykle z zewnątrz. Dopiero gdy studiujemy głębiej życie świata flory i fauny poznajemy współzależność, koegzystencję, symbiozę tych światów.

Jezus wybiera podobnie przeogromną mozaikę osobowości, charakterów, temperamentów… Ewangeliści podają pewne cechy charakterystyczne niektórych uczniów. Szymona sam Jezus nazwał Piotrem. Piotr znaczy skała, opoka. Piotr jest wśród Dwunastu tym, który gwarantuje trwałość, jedność, stanowi stały punkt odniesienia.  Braci Jakuba i Jana nazywa Jezus Boanerges, czyli synami gromu. Obaj są ludźmi, porywczymi, tryskającymi żywotnością i bardzo przywiązanymi do Jezusa. Dlatego wywołują „trzęsienie ziemi” tam, gdzie się udają. Są też naiwni i nierozważni; chcą wszystko zintegrować na wspólną modłę i być pierwsi w królestwie Jezusa.

W grupie Dwunastu występują również przeciwieństwa. Jest Szymon Gorliwy należący do partii Zelotów, dość ekstremistycznej sekty ludu Izraela. Moglibyśmy powiedzieć językiem współczesnym – partyzant. I jest Mateusz, celnik, kolaborujący z okupantem. Jest kontemplatyk, człowiek serca, Jan. Jest Jakub, doktryner, człowiek prawa, tradycji, porządku. I jest racjonalista i sceptyk Tomasz. Jest także Judasz Iskariota, oszust i złodziej, który zawiedzie zaufanie Jezusa, zdradzi Go. Ta postać jest chyba najbardziej kontrowersyjna i budzi do dziś najwięcej pytań i wątpliwości (zwłaszcza po nagłośnieniu i fałszywej interpretacji Ewangelii Judasza).

Grupa Apostołów z jednej strony stanowi pewien monolit, jest zjednoczona wokół Jezusa, ma solidny fundament w osobie Piotra, jednak z drugiej strony cechuje się ogromną różnorodnością. Różnorodność uczniów w Kościele powinna cieszyć. Każdy człowiek dobrej woli może odnaleźć w nim swoje miejsce. Nieraz pojawiają się tendencje sprowadzania innych do jednego sposobu myślenia, wyborów, wartościowania (według starego porzekadła, które mówi, że rodzimy się oryginałami, a umieramy kopiami). Czasem trudno przychodzi pogodzić się z różnorodnością, bogactwem i niepowtarzalnością innych. Ale to jest szansa na rozwój. Jedność w Kościele nie oznacza braku różnorodności.

Jakim słowem scharakteryzowałbym moją osobowość? Jaką historię napisało moje dotychczasowe życie? Czy kolejne lata mojego życia potwierdzają pierwszą  decyzję życia z Jezusem? Czy oczyszczają, pogłębiają pierwotne, nie zawsze czyste motywacje? Czy akceptuję inność drugich – jako szansę i bogactwo dla wspólnoty? Jakie są moje doświadczenia w (współ)tworzeniu wspólnoty? Czy odczuwam wspólnotę jako ciężar czy szansę?

 

Stanisław Biel SJ