Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: «Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha!».

 

Przypowieść o siewcy i rodzajach gleby podkreśla hojność Boga i zależność między owocami łaski a otwarciem się na jej przyjęcie. Siewca – Bóg sieje w nasze serca swoje słowo; sieje w sposób hojny – na drogę, między ciernie i glebę skalistą. Nasze miary rozbijają się o Bożą logikę. Skłonni bylibyśmy zapytać, po co tyle trudu na marne? Czy warto? Jaki jest zysk?

Pan Bóg nie mierzy ludzką miarą. Nie decyduje o tym, który teren jest dobry pod zasiew, a który nie daje nadziei na plon. Bóg podejmuje ryzyko „działań nieskutecznych”. Siewca jest wolny. Nie jest uwarunkowany przymusem wzrostu ani owocami. Gdy pozwolimy Bogu działać, dokona w nas cudu przemiany serca. Ale gdy się zamkniemy, uszanuje naszą wolność.

Skuteczność Bożego słowa zależy w pewnej mierze od gleby naszego serca. Jedno ziarno pada na drogę. To serce „nierefleksyjne”, które słucha słowa Bożego, ale go nie rozumie. Słowo zostaje na powierzchni, na poziomie intelektu, nie wnika do serca, nie wpływa na życie. „Jednym uchem wchodzi, a drugim wychodzi”.

Miejsce skaliste, to serce, które słucha słowa Bożego, przyjmuje je z radością, ale jest niestałe, nie ma w sobie korzeni, fundamentu; gdy przychodzą trudności, zaraz się załamuje. Jest to typowy „słomiany zapał”, albo słuchanie słowa wybiórcze, selektywne. Taka radość, bez głębi i fundamentu przypomina tłumy, które w Niedzielę Palmową witały Jezusa z okrzykami radości, a parę dni później krzyczały: Ukrzyżuj Go!

Gleba ciernista to z kolei serce człowieka, który słucha słowa Bożego, ale zagłusza je poprzez przyjemności codziennego życia. Żyje w swojej „małej stabilizacji”, zadowoleniu, przyjemnościach i radościach zmysłowych, niezdolny do głębszej refleksji i podjęcia trudu przemiany siebie i swego życia. Albo przeciwnie, jego życie jest pełne lęków, obaw, nieporządku, dysharmonii, które głuszą głos Boga.

Gleba żyzna to serce otwarte i wyczulone na Boże działanie, współpracujące z łaską, skłonne do słuchania, rozumienia i życia słowem Boga na co dzień. Najlepszym przykładem jest życie Maryi. Maryja zachowuje słowo (Łk 2, 19), słucha w pokorze i prostocie. Ma świadomość, że nie jest w stanie go zrozumieć, cierpi z tego powodu (por. Łk 2, 48), ale nie neguje, ani nie odrzuca go. Przeciwnie, przyjmuje je w swoim sercu,  oddaje mu przestrzeń swego życia, zapisuje w pamięci. A nawet więcej, trwa w nim. Trwanie Maryi w słowie Bożym nie jest biernością, pasywnością, zatraceniem własnej tożsamości czy odrębności. Jest raczej wyczuleniem i nieustannym pytaniem, czego oczekuje Bóg, do czego zaprasza, prowadzi. W Maryi słowo staje się Życiem, Ciałem. Maryja rodzi Odwieczne Słowo Boga.

Jaką „glebą” jestem? Czy słowo Boże przemienia moje serce? Czy nie napotyka oporu albo czy nie ograniczam jego działania? Co jest dla mnie „cierniem” ważniejszym od Boga i Jego słowa?

 

Stanisław Biel SJ