Wprowadzenie do modlitwy opartej na drugim czytaniu z Dwudziestej Ósmej Niedzieli Zwykłej – 12.10.2008
SŁOWO BOŻE: Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. W każdym razie dobrze uczyniliście, biorąc udział w moim ucisku. A Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę. Bogu zaś i Ojcu naszemu chwała na wieki wieków! Amen.
[Flp 4,12-14.19-20]
OBRAZ DO MODLITWY: spójrzmy na Jezusa, który wędrując jako Nauczyciel po Galilei i Judei doświadcza zarówno takich chwil, że nawet na posiłek nie ma czasu, jak i gościnności zapraszających Go na uczty.
PROŚBA O OWOC MODLITWY: prośmy o to, byśmy byli ludźmi zaprawionymi do każdych warunków życia w przekonaniu, że Bóg sam zaspokaja nasze autentyczne potrzeby.
PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:
1. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony
Paweł wyznaje wobec bliskich sobie adresatów swego listu, że potrafi zarówno cierpieć dotykającą go biedę, jak i potrafi obfitować. Oznacza to, że jest zaprawiony do wszystkich możliwych warunków: może obfitować będąc sytym i może cierpieć głód, doznając niedostatku. Są one tylko środkami w życiu, a nie celem życia. Dlatego jeśli obfituje w dobra i jest syty, to nie przywiązuje się do tego stanu i nie lęka się, że on się skończy, jak to zresztą bywało w jego historii życia. Kiedy natomiast doznaje braków i bied, nie załamuje się nimi, bo ma świadomość, że też jest to stan przejściowy, co też można poznać czytając Łukaszowe opisy życia Pawła, zawarte w Dziejach Apostolskich.
Czy my też jesteśmy zaprawieni do wszystkich warunków życia? Czy traktujemy bogactwa jako środki do życia, a nie cel tego życia? Czy będąc w biedzie potrafimy patrzeć z nadzieją w przyszłość? Czy kiedy obfitujemy, nie budzi się w nas lęk przed utratą tego, co posiadamy?
2. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia
Tłumaczy dalej apostoł, skąd w nim taka postawa wolności wobec warunków życia. Stwierdza z głębokim przekonaniem, że wszystko może w Tym, który go umacnia. To znaczy, że potrafi przetrwać biedę dzięki mocy płynącej od Boga i potrafi nie ulec pokusie przywiązania do bogactw w czasie obfitości dzięki temu, że nie skupia się na tych dobrach, lecz na osobie Boga. I dodaje, że jest wdzięczny wspólnocie z Filippi za to, że brali udział w jego ucisku, zapewne wspomagając go w chwilach niedostatku, dzieląc się z nim swoimi dobrami.
Czy czujemy się umacniani przez Boga i mamy do Niego takie zaufanie, że w Nim wszystko możemy znieść? Czy mamy ludzi, którym jesteśmy wdzięczni za pomoc okazaną w naszym niedostatku? Czy my mamy otwarte serce, by pomagać innym w ich biedach?
3. Bóg mój zaspokoi wspaniale każdą waszą potrzebę
W końcu przekonuje Paweł adresatów, że jego Bóg, czyli Ten, w którym on pokłada swoją ufność, według swego bogactwa, które jest niewyczerpalne, zaspokoi wspaniale każdą ich potrzebę. I oddaje Mu Paweł chwałę, nie tylko jako Bogu, ale i jako swojemu i ich Ojcu.
Brzmi w tym jego zapewnieniu echo słów Jezusa: „Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać. Nie pytajcie, co będziecie jedli i co będziecie pili, i nie bądźcie o to niespokojni! O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane” [Łk 12,22.30n].
Czy mamy zaufanie do Boga jako Ojca, który zaspokaja nasze autentyczne potrzeby? Czy nasza troska o rzeczy doczesne nie jest większa niż troska o Jego Królestwo? Czy troski doczesne nie wzbudzają w nas niepokoju jak u ludzi światowych?
ROZMOWA KOŃCOWA: Poprośmy Jezusa o to, byśmy byli pełni ufności, że Jego Ojciec troszczy się o nasze potrzeby. Módlmy się również, byśmy dzięki tej ufności byli ludźmi zaprawionymi do każdych warunków życia, bez lękliwego przeżywania naszych trudności i bez przywiązywania się do bogactwa. Oddajmy Bogu tę sferę naszego życia, w której najmocniej czujemy kuszenie do nieufności, obojętnie czy jest to jakiś niezaakceptowany życiowy brak, czy też jakieś bogactwo, którego boimy się utracić.
Opracował O. Tadeusz Hajduk SJ