Wprowadzenie do modlitwy opartej na Ewangelii z Wielkanocy – 16.04.2006

 

HISTORIA: Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. A mówiły między sobą: „Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?” Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień był już odsunięty, a był bardzo duży. Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: „Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział.” One wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały.

[Mk 16,1-8]

 

OBRAZ DO MODLITWY: spróbujmy spojrzeć na przestraszone kobiety w pustym grobie Jezusa rozmawiające z młodzieńcem w białej szacie.


PROŚBA O OWOC MODLITWY: prośmy, byśmy nie bali się przekazywać ludziom tego, co nam Bóg poleca przez swoich aniołów, i byśmy byli odważnymi świadkami Zmartwychwstania.

 

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

 

   Nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa.

 

Po upływie wypoczynku szabatowego trzy kobiety, mocno związane z Jezusem w czasie Jego działalności apostolskiej, nakupiły potrzebnych wonności, żeby pójść namaścić ciało Jezusa spoczywające w grobie już blisko dwie doby. Idą do Jego grobu smutne, bo mają namaścić ciało bliskiego im zmarłego. Ale idą już wczesnym rankiem, zaraz gdy słońce wzeszło, chcąc się zadowolić choćby najskromniejszą formą kontaktu: Jezus, choć już zmarły, jest jeszcze dostępny. Były to Maria Magdalena, oraz Maria, matka Jakuba, i Salome.

 To kobiety, które opiekowały się Jezusem i Jego uczniami, gdy przebywali w Galilei. Były one też obecne przy ukrzyżowaniu Jezusa. Powszechnie uważa się, że Salome była żoną Zebedeusza i matką Jakuba i Jana. Te kobiety okazują wierność Jezusowi aż do końca w podzięce za to, co Jezus dla nich uczynił wcześniej.

 

Jaka jest nasza więź z Jezusem i nasza wierność wobec Niego w sytuacjach, kiedy już niczego od Niego nie możemy oczekiwać, a jedynie my możemy coś Mu dać z siebie? Czy jesteśmy w stanie służyć Mu naszymi wonnościami modlitw nawet wtedy, kiedy nie liczymy na jego odpowiedź na  nasze modlitwy, kiedy wydaje nam się, jak gdyby był umarły w Jego reakcji na nasze zaangażowania? Czy jesteśmy tak tęskniący za Nim, że idziemy do Niego chętnie już wczesnym rankiem?

 

   Kamień był już odsunięty, a był bardzo duży.

 

Największym problemem dla tych kobiet było – i to w drodze omawiały między sobą – kto im odsunie kamień od wejścia do grobu. Chciały oddać zmarłemu ostatnią przysługę, po której kamień zamknie wejście na zawsze. Szły i wiedziały, że od tego czasu nie będzie dla nich żadnej przyszłości, bo przecież one całe swoje życie związały z Jezusem, a On już nie żyje. Jedyna przyszłość dla nich to dzień obecny, w którym mogą oddać jeszcze swojemu ukochanemu Mistrzowi ostatnią przysługę. Gdy jednak dotarły na miejsce, zauważyły, że kamień był już odsunięty od wejścia, mimo że był on bardzo duży. Okazało się, że martwiły się niepotrzebnie.

 

Jakie są nasze zmartwienia, gdy myślimy o pójściu do Jezusa, by móc Mu służyć? Co jest tym kamieniem, który wydaje nam się uniemożliwiać zobaczenie Jezusa? Czy mamy świadomość, że nasze zmartwienia w tej dziedzinie często są niepotrzebne, bo to nie my mamy tę przeszkodę usuwać?

 

   Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały.

 

Kobiety spodziewały się zastać Jezusa w grobie. Spodziewały się dotknąć ciała zmarłego, namaszczając zmarłego Mistrza. Z jakim uczuciem miłości by Go dotykały! A oto przemiana: grób jest pusty. Kiedy odważnie weszły do grobu, ujrzały tam młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę. Bardzo się przestraszyły tym, że nie zastały ciała Jezusa, a zobaczyły owego młodzieńca. Lecz on je uspokaja: „Nie bójcie się!” A potem stwierdza, że wie, po co przyszły i przekazuje im to, po co tu jest postawiony: „Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział.” Niestety, kiedy one wyszły, czy wręcz uciekły od grobu, to ogarnęło je takie zdumienie i przestrach, że nikomu nic nie oznajmiły, bo tak się bały. Doświadczenie, jakie je spotkało, przerosło ich oczekiwania i zdolność zrozumienia.

 

Czy jesteśmy gotowi na to, że Bóg w swoim działaniu przerasta nasze oczekiwania? Czy nasza wiara w zmartwychwstanie jest na tyle mocna, byśmy nie bali się jej głosić tam, gdzie jesteśmy posłani? Czy słuchamy posłańców Boga, którzy przekazują nam Jego przesłanie i zaproszenie na spotkanie w konkretnym miejscu? Czy wierzymy, że my też możemy ujrzeć Jezusa Zmartwychwstałego?

 

ROZMOWA KOŃCOWA: Podziękujmy Jezusowi za to wszystko, co pozwoli nam lepiej pojąć w trakcie modlitwy, oraz powierzmy Mu wszystkie zrodzone w jej trakcie dobre pragnienia. Polećmy Jezusowi te wszystkie kamienie, które zamykają nam możliwość spotykania Go w naszej modlitwie. Prośmy, by nasza tęsknota za Nim była tak wielka, jak owych niewiast podążających do grobu już o wczesnym poranku. Warto poprosić o owoc głębokiej przemiany swojej sytuacji życiowej, tego wszystkiego, co nie jest jeszcze przesiąknięte obecnością Zmartwychwstałego.

 

 

                                               Opracował O. Tadeusz Hajduk SJ