1. Człowiek nie jest centrum dla siebie
Ten, kto ten fakt zintegrował w swym życiu, kto wie, że inni ludzie i świat żyją niezależnie od niego, ten jest dojrzały. Wie w konsekwencji, że jego istota nie jest hermetycznie zamknięta, lecz poddana jest procesom stawania się, które dokonują się przez wychodzenie z siebie i włączenie się w coś, co jest poza człowiekiem, co go przerasta. W tej twórczej ewolucji wyłaniają się takie treści, jak dyspozycyjność uczuciowa, przezwyciężenie swego egotyzmu i egoizmu oraz ciągła interakcja z realnym a nie imaginowanym światem, który jako taki ciągle kwestionuje samego człowieka. Bez takiej postawy żyje się defensywnie, nie ma klimatu wzrostu. Gordon W. Allport pisze: „Dojrzałość wzrasta stopniowo, w miarę jak centrum naszego zainteresowania odrywa się od nas samych, od naszego ciała i przenosi się poza nas. Wszyscy kochamy siebie, lecz dopiero rozszerzenie własnego „ja” na inne dziedziny życia, znajdujące się poza nami, jest prawdziwą oznaką dojrzałości”.
Człowiek dojrzały widzi się włączony w coś, co go przerasta. Takiej też osobowości trzeba oczekiwać od przystępującego do odprawienia Ćwiczeń. Osobowość narcystyczna, skupiona na sobie, nastawiona obronnie wobec otoczenia, nie dopuszczająca otwarcia, które niosłoby ryzyko zakwestionowania, jest niezdolna do przeżycia rekolekcji ignacjańskich. Tę głęboką prawdę życia ludzkiego św. Ignacy wyraża słowami: „Człowiek jest stworzony, aby…” O ile wyjdzie z siebie, o tyje będzie dojrzałym człowiekiem. Gdzie indziej Autor Ćwiczeń Duchownych rozwija myśl szerzej poprzez jasną zachętę: „Niech każdy pomyśli o tym, że we wszystkich rzeczach duchowych uczyni postęp tylko w takiej mierze, w jakiej wyrwie się ze swojej miłości własnej, ze swojej woli i ze swoich własnych korzyści” (CD 189).
2. Człowiek realizuje się w otwarciu na świat realny.
Prawdę tę w jej najgłębszej racji oddaje Ojciec Ignacy stwierdzając krótko, że „człowiek jest stworzony”. Nikt nie jest autorem siebie. Człowiek niejako otrzymuje siebie w relacji. Ojciec Dennis Vasse, wybitny psychiatra francuski, nazywa człowieka „pragnieniem Drugiego”. Osobnik dojrzały, to ktoś „pragnący”; jego istota nosi ranę, która zabliźni się tylko w autentycznym spotkaniu zrodzonym z pragnienia. W tym aspekcie dojrzałości dotykamy więc wymiaru pewnego wyczulenia na piękno, na inność, na treści niematerialne. Chyba dlatego Ojciec Ignacy kładzie duży nacisk na walory intelektualne kandydata do rekolekcji. Świadomość, że człowiek nie jest centrum dla siebie i dla innych, winna nabrać wymiaru głębi samej relacji. Nie jest ona dla korzyści, bądź dla produkcji tak czy inaczej pojętej. Wartość bowiem człowieka leży nie w tym, co on robi, czy jakie zajmuje stanowisko. Otwarcie jest warunkiem aktualizacji potencjalności, jakie człowiek ma, jakie stanowią o nim jako o osobie.
3. Człowiek winien mieć stosunek obojętny do stworzeń
Dojrzałość, to mądrość w korzystaniu z dóbr istniejących, a zarazem nieopieranie na nich własnej wartości. Autor Ćwiczeń we Fundamencie tę mądrość nazywa obojętnością. Niedojrzałość w tym względzie najczęściej można połączyć z niedowartościowaniem, z tzw. kompleksem niższości. Człowiek o ubogim obrazie siebie samego chce znaleźć swoja wartość w czymś na zewnątrz. Może to być materia, ale mogą to też być dobra duchowe, kulturalne, np. studia, doktorat, wyjazdy zagraniczne itd. Nieuporzadkowanie w pewnym stopniu w tej dziedzinie czyni człowieka niezdolnym do podjęcia Ćwiczeń, one same często mogą być jeszcze jednym elementem szukani własnej wartości, dowartościowania, a nie środkiem wolności.
4. Człowiek powinien posiadać dynamizm „ku więcej”
Człowiek dojrzały, to człowiek żyjący chwilą, tak jednak, że w momencie zmęczenia zdolny jest do szybkiego regenerowania sił; dynamicznie korzysta z dóbr w ogóle, realizuje stawiane sobie cele, zbliża się do wyznaczonej mety. Ojciec Ignacy w jakimś sensie zawarł tę prawdę w słowie „więcej”. W słowie „więcej” zawarta jest także zdolność do oceny i orientacji oraz zdolność wyboru. Ludzie niedowartościowani, o których była mowa wyżej, chwytają się wszystkiego, stąd są często zmęczeni i rozbici.
Dokonana powyżej czteropunktowa analiza tekstu Fundamentu w aspekcie dojrzałości rozwojowej pozwala na przeprowadzenie paralelnej analizy w odniesieniu do dojrzałości religijnej. Rozważania te będą podzielone również na cztery punkty.
- Jak w dojrzałości rozwojowej istotne jest przeżycie przez człowieka, że nie stanowi on centrum – tak w dojrzałości religijnej zintegrowanie tej prawdy łączy się z autentycznym pojęciem Boga. Jawi się tu silna interakcja pomiędzy obrazem siebie i obrazem Boga; skłonny byłbym jednak przyjąć, że autentyzm obrazu Boga nada prawdziwość obrazowi, jaki człowiek ma o sobie samym. Człowiek dojrzały religijnie to ten, który Boga uznaje za swego twórcę i pragnie Go „chwalić, czcić i Jemu służyć”, Bóg nie jest widziany przez człowieka najpierw jako „dla niego”, dla człowieka, ale uznaje on, że jest wezwany do wyjścia ku Bogu. Tu realizuje się w pełni cel i sens otwarcia się człowieka: jest nim spotkanie z Bogiem, jako ze źródłem istnienia człowieka i wszystkiego. Osiągnięcie takiej umiejętności samorelatywizacji jest cenną zdobyczą; człowiek nie przeżywa wówczas Boga infantylnie, jako Boga „dla siebie”, który miałby spełniać jego plany i pragnienia.
- Otwarcie, o którym traktował drugi punkt, w aspekcie dojrzałości religijnej jest czerpaniem tożsamości bytu z Boga. Nabiera ono wymiaru „zdolności religijnej”, pewnej koncentracji na Bogu. W tym względzie jawi się wielka trudność, jakaś tajemnica serca ludzkiego; wydaje się, że potrzebne jest tu uwzględnienie elementu uczuciowego; Boga nie wystarczy poznać, by na Niego się otworzyć, nie wystarczy posiadać prawdziwy Jego obraz, by w Niego uwierzyć. Można tu wspomnieć A. Malreaux, pisarza, człowieka olbrzymiego umysłu i serca, a jednak nie mogącego przyjąć Boga i w Niego uwierzyć. On sam określił to kiedyś: „nie otrzymałem łaski wiary”.
Pozostawiając to zagadnienie na boku, podkreślmy wielką wagę, jaką kładzie Ojciec Ignacy na stosunek do Boga i stosunek do materii, ściślej do „stworzeń”. Jedyną drogą do Boga dla człowieka jest używanie stworzeń. Szukanie Boga, wiara w Niego, to codzienny głód chrześcijanina dojrzałego; realizuje się ono poprzez kontakt z rzeczywistością, która go otacza. Człowiek ma miłować rzeczy stworzone, ale nie wolno mu zatrzymać się na nich, ma jedynie poprzez ich używanie zbliżyć się do Boga, w czym one są mu pomocne. Człowiek dojrzały religijnie nie żyje dwoma skrajnościami: z jednej strony nie absolutyzuje wartości rzeczy stworzonych, z drugiej zaś nie ucieka w fałszywy spirytualizm. Żyje w prawdziwym kontakcie z tym, co pochodzi z rąk Bożych, stworzenia traktuje jako dar, który ma mu pomóc w dochodzeniu do Stwórcy. Obca mu jest więc logika interesu, pustego zysku i egoizmu. Szanuje celowość samych rzeczy, którą wlał w nie sam Stwórca. „Rzeczy stworzone są mu dane, by mu pomagały…” - W świetle dojrzałości religijnej najgłębszego wymiaru nabiera też obojętność – pełne rozumienie celowości człowieka i stworzeń w relacji do Boga. Obojętność staje się postawą realizacji celowości – otwarcia nie tylko samego człowieka, ale także i stworzeń, które są widziane jako włączone w ten sam nurt, nurt dążenia do Boga.
- Dynamizm, omówiony w części poświęconej dojrzałości rozwojowej, jako element ostatni w dojrzałości religijnej, jest rozumiany jako umiejętność wyboru środków takich, które bez cienia wątpliwości pomagają „więcej” do realizacji celu, dla którego człowiek został stworzony.
Reasumując zaś dotychczasowe rozważania, należy stwierdzić, że jasność oceny tego, co ludzkie, wiąże się z tym, do czego Bóg wzywa człowieka. To, co ludzkie, spaja się z tym, co Boskie, jedno warunkuje drugie. Jedna dojrzałość zakłada drugą, dojrzałość religijna jest niemożliwa bez rozwojowej, tamta nadaje pełnię tej. Tak należałoby widzieć sam Fundament w relacji do dojrzałości, która stanowi o postawie człowieka. Ta postawa rokuje nadzieję, że doświadczenie Ćwiczeń Duchownych osiągnie swój cel.