Pojęcie dojrzałości rozwojowej i religijnej.

Uczyniona powyżej – w aspekcie ludzkiego rozwoju – analiza Fundamentu, niech będzie kontekstem dla obecnej części rozważań. Przechodzimy bowiem do dokładniejszego rozważania samego znaczenia dojrzałości rozwojowej i religijnej. Dojrzałość rozwojowa łączy się ściśle z rozwojem fizycznym człowieka i jego – jako jednostki – wchodzenia w społeczeństwo; stanowi ona probierz jakości bycia człowiekiem. Odgrywa w niej dużą rolę tak dzieciństwo, jak i okres adolescencji, w którym człowiek kształtuje swoją osobowość najbardziej. Wydaje się, że okres dorastania „jest przełomowy a zarazem najbardziej krytycznym okresem w rozwoju osobowości z uwagi na szczególną wrażliwość uczuciową oraz konieczność dostosowania się do zupełnie nowych wymagań w związku z wchodzeniem w coraz to szersze kręgi społeczne i zawodowe” (Przetacznikowa, Rozwój i wychowanie dzieci i młodzieży w średnim wieku szkolnym, Warszawa, 1971, s. 226).
Wskaźnikiem wymierzalnym dojrzałości rozwojowej jest dojrzałość uczuciowa, która najbardziej objawia się w sytuacjach konfliktowych. Dojrzałość rozwojowa uchwytna jest szczególnie w trzech dziedzinach życia ludzkiego: w pracy, w relacjach międzyosobowych, w życiu wartościami etyczno-religijnymi, wyznawanymi przez dana osobę.

Dojrzałość rozwojowa w tych trzech dziedzinach życia objawia się w zdolności realizacji celu. Element kontroli siebie i doboru środków staje na pierwszym miejscu. Wyróżnia się 4 stopnie dojrzałości rozwojowej.

  1. Mówi się o pierwszym, najwyższym stopniu dojrzałości rozwojowej, gdy osoba nigdy nie panuje nad konfliktem, gdy cele stawiane sobie w pracy, w relacjach i życiu wartościami zawsze nie są realizowane.
  2. Mówi się o drugim stopniu dojrzałości, gdy prawie zawsze osoba nie realizuje celu.
  3. Trzeci stopień dojrzałości rozwojowej jest wtedy, gdy często jest brak kontroli i realizacji, i celu.
  4. Natomiast czwarty stopień jest, gdy rzadko jest brak kontroli i realizacji celu.

Powyższa klasyfikacja może być pomocna przy dopuszczaniu do rekolekcji. Wydaje się zrozumiałe, że pierwszy i drugi stopień dojrzałości rozwojowej nie są wystarczające do rozpoczęcia Ćwiczeń. Ludzie o dojrzałości pierwszego i drugiego stopnia często wydają się być odpowiednimi, bowiem widać u nich wielki zapał, element uczuciowy jest bardzo dominujący. Niemniej najczęściej na tym wszystko się kończy. Trzeba dobrze rozeznać, czy wielkie uczucia nie są ucieczką od trudu i szarzyzny dnia. Zobaczymy niżej, że to niebezpieczeństwo nie jest tak rzadkie. Człowiek dojrzały do rozpoczęcia Ćwiczeń to człowiek o czwartym stopniu dojrzałości rozwojowej, to znaczy człowiek, który rzadko nie realizuje swoich celów. Nie znaczy to, że jest on doskonały, ale zna tak siebie jak i swe zadania. Obecnie omówiona zostanie dojrzałość religijna, która zasadza się na dojrzałości rozwojowej; uwypuklony zostanie jeden z jej aspektów: stosunek do wyznawanych wartości, życie nimi na co dzień. Zdać sobie sprawę należy z tego, że nikt nie jest zdolny do realizacji wyznawanych przez siebie wartości etyczno-religijnych, gdy nie realizuje celów sobie stawianych, np. w pracy. W refleksji nad dojrzałością religijną zasadniczym problemem jest pytanie o autentyzm życia miłością, służbę itd. W życiu wartościami jesteśmy szczególnie skłonni do iluzji, do fałszywej oceny naszego stosunku do nich. Ktoś może być subiektywnie przekonany, że autentycznie żyje wybranymi wartościami; w rzeczywistości może ulegać poważnej pomyłce. Dalszą analizę dojrzałości religijnej przeprowadzić można analogicznie do czterostopniowej klasyfikacji dojrzałości rozwojowej. Pierwszy stopień dojrzałości religijnej to życie wartościami na zasadzie tzw. przypodobania się. Życie wartościami chrześcijańskimi, życie zakonne przeżywane w ten sposób, równają się pierwszemu stopniowi dojrzałości religijnej. Człowiek przyjmuje jakaś wartość, wyraża ją w konkretnym zachowaniu się, przyjmuje taką wartość, jaką jest np. miłość i wyraża ją w postawie służby, ale czyni to przede wszystkim ze względu na korzyści, której się spodziewa lub ze względu na uniknięcie kary, którą przewiduje. Najgorsze jest to, że mechanizm ten jest podświadomy. Ktoś więc może być bardzo „służebny”, ale ze względu na pochwały grupy, przełożonego lub ze strachu przed byciem odrzuconym, krytykowanym, itp. W tej postawie nie ma nawrócenia wewnętrznego, jest tylko trening, wejście w pewne formy, które się przyjęło, ale nie w ducha, który w tych formach ma być wyrażony. Logika przypodobania się jest bardzo częsta u ludzi słabych psychicznie, zalęknionych, mogą ją powodować bardzo surowi autorytatywni przełożeni. Szczególnie jest on niebezpieczny w nowicjacie. Ktoś więc może się złożyć, przy czym nie jest to wynik fałszu moralnego, lecz ulegania względom społecznym, strachowi przed dymisją, przed samotnością, itd. Zafałszowana zostaje cała formacja, której rzeczywista wartość wychodzi, gdy presja grupy lub przełożonego znika objawia się wówczas motywacja prawdziwa. Człowiek naprawdę nie kontroluje swoich impulsów, mogą one ze względu na wspomnianą korzyść nie ujawniać się. Gdy jednak przyjdzie trudność, niedojrzałość uwidacznia się. (Nie cieszmy się więc, gdy nasi młodzi nam się na korytarzu kłaniają, gdy chodzą często do kaplicy, pytajmy się i pytajmy ich, dlaczego to robią, pytajmy samych siebie, dlaczego pewne rzeczy robimy. Człowiek tak często szuka siebie, nie wiedząc o tym; ciężko mu sobie fakt ten uświadomić, bo wywołuje on wstyd, stąd dziesiątki teorii, by zachować obraz, jaki ma się o sobie samym).

Drugi sposób przeżywania wybranych wartości, to sposób tzw. identyfikacji zewnętrznej; jest on drugim stopniem dojrzałości religijnej i odpowiada drugiemu stopniowi dojrzałości rozwojowej. Mechanizm ten jest dojrzalszy od poprzedniego, bo nie chodzi o uniknięcie czy zyskanie czegoś, lecz o dowartościowanie się, o „bycie kimś, żyjąc jakby”. Pojawia się więc mechanizm utożsamiania się z grupą czy osobą, najczęściej figurą autorytetu, dla poczucia własnej wartości. Można więc żyć, jak wymaga tego dana grupa, można żyć według czyjegoś zachowania, ale nie rozumiejąc zarazem nic z treści tego, czym się żyje. Gdy wpływ grupy czy jednostki znika, znika też i cała formacja człowieka. Trzeba stwierdzić, że i ten mechanizm może być nieświadomy; człowiek w dobrej wierze może nawet żyć całe lata, nie przeżywszy wewnętrznego nawrócenia. Kontrola jego impulsów jest prawie zawsze negatywna, konflikty objawiają to najczęściej.

Można jednak żyć wartościami na zasadzie identyfikacji uwewnętrznionej, zrozumianej. Jest ona trzecim stopniem dojrzałości religijnej i równa się trzeciemu stopniowi dojrzałości rozwojowej. W takim wypadku kocha się, podziwia człowieka, ceni grupę, wspólnotę, sama jednak jednostka schodzi jakby na bok, idzie w cień; uwypuklona zostaje treść, którą ona żyje. Ktoś jest tylko katalizatorem, zachętą do życia, uobecnia daną wartość, ale liczy się przede wszystkim wartość, nie pragnienie bycia kimś. Identyfikacja uwewnętrzniona może być wynikiem poddania identyfikacji zewnętrznej bardzo niedojrzałej procesowi uświadomienia; tylko tym sposobem rozwój osobniczy może być naprowadzony na tory dojrzałości.

Najbardziej dojrzałym stosunkiem do wyznawanych wartości jest interioryzacja. Jest, to czwarty stopień dojrzałości religijnej i odpowiada on czwartemu stopniowi dojrzałości rozwojowej, czyli rzadkiemu uleganiu własnym impulsom. Człowiek wartość rozumie, wybiera ją, będąc świadom tak trudności życia nią jak i własnej słabości, dobiera wszak środki, by współpracować z łaską Pana. „I w deszczu i w pogodzie żyje obraną wartością”.

Kryteria podane wyżej stają się przydatne przy ocenie ludzkich społeczności i jednostek z punktu widzenia dojrzałości religijnej. Klasyfikując pobieżnie i intuicyjnie można by sądzić, że rzadko spotyka się ludzi, żyjących wybranymi wartościami na płaszczyźnie mechanizmu przypodobania i identyfikacji zewnętrznej. (Dopuszcza się możliwość istnienia tej niedojrzałości jedynie w nowicjacie i to raczej dawniej). Tymczasem badania naukowe w tej dziedzinie robione na przestrzeni kilkunastu lat w różnych częściach świata przez Instytut Psychologii Uniwersytetu Gregoriańskiego wykazują, że przynajmniej 75% osób żyjących w zakonach i w seminariach duchownych niedojrzałe przeżywa swe powołanie, czyli są niedojrzali powołaniowo.
Zacytujmy jeszcze inne badania naukowe dotyczące dojrzałości osób konsekrowanych: 10-15% osób konsekrowanych to osoby dojrzałe, 60-70% osób konsekrowanych to osoby niedojrzałe, 20-25% osób konsekrowanych to ludzie wymagający leczenia psychiatrycznego (Baars, Terruwe, 1972).
Tragedią prawdziwą jest to, że subiektywnie niedojrzałość tę można pokrywać bardzo skrzętnie. Widzą ją wszyscy, oprócz tego tylko, kto jej podlega. Niemniej ona jest, i to zuboża naszą pracę dla Królestwa Bożego, sprawia, że nasze Ćwiczenia są tak mało skuteczne. Niech więc podsumowaniem niniejszego tekstu będą pytania: jak formować siebie i jak formować innych do Chrystusowej dojrzałości, którą On nazywa doskonałością? Jak formować w Towarzystwie do dojrzałego przeżywania Ćwiczeń Duchownych?

Mieczysław Kożuch SJ

Referat został wygłoszony na Kursie Duchowości Ignacjańskiej w Czechowicach-Dziedzicach (od 1991 roku kursy te corocznie odbywają się w Centrum Duchowości w Częstochowie) i opublikowany [w:] „Duchowość ignacjańska”, Wokół Fundamentu Ćwiczeń , Czechowice-Dziedzice 1985, 34-47.