Wprowadzenie

Nie muszą chyba nikogo z nas przekonywać, że człowiek jest ze swej natury bytem podzielonym w sobie.
Wewnątrz każdego z nas działają różne siły i motywacje, które często wzajemnie się sobie przeciwstawiają, zwalczają i wykluczają, stwarzając w nas wiele napięć i konfliktów wewnętrznych.
Ten podział, to rozbicie wewnętrzne daje się nam we znaki zwłaszcza wtedy, gdy musimy podjąć nowe decyzje – te wielkie i te małe. Wtedy bowiem czujemy, że jesteśmy motywowani bądź to przez własne egoistyczne potrzeby, bądź to przez ideały i wartości.
Raz pragniemy iść za tym, co jest dobre i przyjemne dla nas, innym zaś razem za tym, co jest wartością w sobie. Używając języka biblijnego, możemy powiedzieć, że istnieje w nas pewne napięcie pomiędzy ciałem i duchem, pomiędzy człowiekiem starym i nowym, pomiędzy naturą i łaską.
To wszystko sprawia, że człowiek dokonujący decyzji doświadcza nieraz wielu napięć, konfliktów, niepewności i ogólnego zamieszania. Wtedy właśnie widzi się, jak trudno jest podjąć decyzję w sposób całkowicie wolny, świadomy i odpowiedzialny.
Wydaje mi się, że to wszystko ukazuje nam jeszcze jedną prawdę o sytuacji egzystencjalnej człowieka, a mianowicie tę, że człowiek chociaż substancjalnie wolny, to jednak jego wolność nie jest absolutna: wolność człowieka jest ograniczona.
Różne czynniki zewnętrzne i wewnętrzne ograniczają wolność człowieka. Mogą tu wchodzić w grę pewne czynniki duchowe, religijne, społeczne, kulturowe itp. Ważną rolę odgrywają tu pewne uwarunkowania osobowe każdego z nas, takie jak: wychowanie, uczuciowość nieuporządkowana, motywacje podświadome, pewne potrzeby, których nie można pogodzić z ideałami i wartościami, którymi ktoś pragnie żyć.
Te wszystkie uwarunkowania, ograniczające wolność człowieka, ograniczają także wolność decyzji i utrudniają przeprowadzenie prawdziwego rozeznania duchowego i także przeszkadzają w dokonaniu rozeznania powołania. Tych trudności doświadcza zarówno osoba rozeznająca jak również osoba, która jej towarzyszy i pomaga w procesie rozeznania.
W tym, co chcę do Was powiedzieć, chciałbym się skoncentrować przede wszystkim na pewnych uwarunkowaniach osobowych, ukazując potrzebę zdania sobie z nich sprawy nie tylko w procesie rozeznania powołania, ale także w okresie jego formowania.

Proces rozeznawania powołania przed przyjęciem

Rozeznawanie powołania jest przede wszystkim procesem i to procesem osobistym, dokonywanym przez osobę rozeznającą. W procesie tym jednak uczestniczy często także ktoś drugi: spowiednik, duchowny, przyjaciel czy też osoba przyjmująca do zakonu lub seminarium. Wtedy możemy powiedzieć, że rozeznawanie powołania jest pewnego rodzaju pomocą ofiarowaną sobie i celem tejże pomocy jest umożliwienie sobie zrozumienia działania, głosu Bożego odczuwanego i doświadczanego w swym wnętrzu, a to wszystko po to, by na nie odpowiedzieć w sposób zdecydowany.
Czyli chodzi w tym procesie z jednej strony o zindywidualizowanie znaków obecności Boga w człowieku, a z drugiej o rozeznanie zdolności osoby do odpowiedzenia na Boże zaproszenie. Ten drugi aspekt odnosi się przede wszystkim do predyspozycji psychologicznych osoby. Odpowiedź na wołanie Boże jest różna, bo także dyspozycje poszczególnych osób są różne. Osoba może nieraz chcieć w sposób uczciwy dać odpowiedź na Boże wyzwanie, ale jednakowoż jej nie rozwiązane problemy osobiste mogą przeszkadzać w daniu pełnej i całkowitej odpowiedzi. Mogą one też nie pozwolić żyć, w sposób wolny i obiektywny wartościami, które chciałaby i powinna realizować w przeszłości.
Rozważając rozeznawanie powołania w takiej perspektywie trzeba powiedzieć, że nie może być ona dawaniem dobrych rad typu: to jest na pewno twoja droga, musisz robić tak czy inaczej, bo to ja ci mówię itp. Nie może też być pocieszaniem: nie przejmuj się, jakoś tam będzie, dasz sobie radę, problemy znikną, gdy tylko podejmiesz decyzję, módl się tylko, więcej się nie martw, itp.
Prawdziwe rozeznawanie nie jest przepisywaniem sobie recept, ale powinno raczej służyć osobie w uporządkowaniu swojego życia, pełnienia tego co Chrystus od niej żąda i wymaga, z uwzględnieniem jednakowoż własnych możliwości, problemów i konfliktów. Chodzi o to, by pomóc sobie w swoim życiu według tego, co Chrystus jej proponuje, bez potrzeby bycia zależnym od własnego humoru i od wpływu osoby, która jej pomaga w tym procesie. Ważne jest przede wszystkim to aby to była decyzja jak najbardziej osobista i wolna.
Myślę, że w tym procesie początkowym rozeznawania powołania psychologia może być bardzo pomocna, pomagając zgłębić i umocnić motywacje prawdziwe i neutralizując lub eliminując motywacje nieprawdziwe, fałszywe, które często idą w parze z tymi pierwszymi. Ten drugi rodzaj motywacji, jeśli nie będzie zauważony na początku, w przyszłości może przysporzyć wiele problemów samej osobie i formatorom.
Większość osób wstępuje na drogę powołania po to, by żyć i realizować wartości transcendentne i dlatego też wiele rzeczy ich nie interesuje, jak na przykład studia, czas i sposób formacji itp. Osoby te najczęściej chcą i pragną żyć dla Boga i Jemu służyć. Jednakowoż ideały, wyznawane przez osobę na początku mogą być w części nieprawdziwe, nierealne. Mogą one bowiem pochodzić nieraz z pewnych potrzeb, konfliktów, których osoba nie zawsze jest świadoma i nie zdając sobie z nich sprawy, lekceważy je i nie bierze ich pod uwagę. Przez to wybór powołania może służyć osobie do gratyfikacji pewnych potrzeb nieświadomych lub też może być sposobem ucieczki przed własnymi problemami. Taka wizja powołania, która już przy wstąpieniu ma w sobie pewne aspekty motywacji nieprawdziwej, może trwać przez cały okres formacji i może być źródłem wielu problemów, osłabiając zapał i pełne zaangażowanie osoby, a niejednokrotnie przyczyniając się do jej wystąpienia.
Dlatego też wydaje mi się, że pomoc psychologiczna, ofiarowana osobie przed wstąpieniem w jej procesie rozeznawania, może pomóc w spełnianiu dwóch funkcji, którym też służy egzamin kandydatów.
Pierwsza z nich to funkcja selekcyjna – nie chodzi tu o to, by pewne osoby wykluczyć, a innym udzielić „nihil obstat”. Chodzi tu raczej o to, i w tym może pomóc psychologia, aby pomóc osobie uświadomić sobie swe własne siły, możliwości i predyspozycje, i by je ocenić w sposób obiektywny, uświadamiając sobie na ile będzie w stanie odpowiedzieć w sposób wolny i zdecydowany na Boże wezwanie. Jeśli tych możliwości i predyspozycji będzie w sposób zasadniczy za mało, lepiej było by nie wstępować na drogę powołania. Bóg bowiem od nikogo nie wymaga rzeczy niemożliwych, rzeczy, które przerastają jego możliwości i siły.
Druga funkcja jest funkcją zapobiegawczą, (prewencyjną) – chodzi tu o to, aby już przed wstąpieniem pomóc osobie przyjmowanej, odkryć jej pewne problemy i ich źródła, mając świadomość tego, że kiedyś w przyszłości mogą one pojawić się czy rozwinąć w sposób bardziej jaskrawy i silny.
Jest rzeczą bardzo ważną, aby przyjmowany i przyjmujący zdali sobie z tego wszystkiego sprawę, bo to może zapobiec pewnym problemom w przyszłości i może pomóc uniknąć pewnych rozczarowań czy tragedii.

Te dwie funkcje, którym służy także ocena psychologiczna kandydatów, mogą być pomocne, aby wśród kandydatów rozeznać:

  • osoby nie powołane – chodzić tu może o takie osoby, które chcą wstąpić np. na drogę powołania, będąc motywowanymi przez faktory psychopatologiczne lub też pragnąc w sposób nieświadomy uciec od problemów i konfliktów osobistych czy rodzinnych. Dla takich osób nowicjat, seminarium mogą być miejscem ucieczki przed „złym” światem czy społeczeństwem, przed życiem.
  • powołania błędne – mam tu na myśli takie osoby, które być może odczuwają w sobie głos wołania Bożego, jednakowoż być może nie wybierają tego, czego Bóg od nich wymaga. Chodzi tu o pomoc ofiarowaną osobie po to, aby rozeznała między życiem zakonnym lub kapłańskim, albo też małżeńskim, bądź też między taką lub inną formą życia zakonnego.
  • powołania przedwczesne – chodzi tu o osoby, które nie dojrzały jeszcze z punktu widzenia religijnego czy psychologicznego na to, by podjąć pewne decyzje odpowiedzialne w swoim życiu. Takie osoby trzeba często zachęcać do tego, aby ze swym wyborem czy decyzją poczekały.

W tym, co tu mówię, chcę mocno podkreślić jedną rzecz – rozeznawanie powołania jest aktem miłości w stosunku do osoby przyjmowanej, jak także w stosunku do zakonu i do ludzi, z którymi dana osoba będzie musiała kiedyś żyć, i z którą kiedyś inni żyć będą musieli. Dlatego jest ważną rzeczą, aby tego aktu dokonać w sposób wolny, odpowiedzialny i bardzo obiektywny, szukając przede wszystkim prawdy i tego, czego Pan Bóg wymaga od danej osoby.
W procesie tym nie można się kierować litością lub niedojrzałością, uczuciami nieuporządkowanymi w ilości, albo w jakości. Nie można się tu kierować lękiem, że w przyszłości nie będziemy mieli nikogo, że w przyszłości nasze domy formacji będą świecić pustkami. Konieczną rzeczą wydaje się być przy przyjmowaniu ustalenie pewnego „progu wymagań” intelektualnych, duchowych, psychologicznych, które każda z osób przyjmowanych w jakimś stopniu powinna posiadać. Przyjmowanie osób, które nie posiadają pewnych predyspozycji koniecznych do przyszłego życia, które chce obrać, jest wyrządzaniem krzywdy danej osobie i tym wszystkim, z którymi dana osoba będzie kiedyś musiała żyć i pracować. I wątpliwą rzeczą jest też, by to wszystko służyło chwale Bożej i by było prawdziwym rozeznawaniem woli Bożej.