Willi Lambert / Wydawnictwo „Jedność”
Jak możemy uszanować wartości, potrzeby i zainteresowania innych, a jednocześnie zaznaczyć własne i nie popaść w wyniszczającą sprzeczność? Święty Ignacy odkrył, że dla dobrej współpracy najistotniejsze jest, by relacje między ludźmi odznaczały się wolnością oraz wzajemnym poszanowaniem światopoglądów i upodobań. Powiązał przy tym dwa wymiary: powołanie do duchowej dojrzałości na drodze do Boga z pozytywnym i owocnym ukierunkowaniem na świat.
Autor książki ukazuje założyciela jezuitów jako doskonałego nauczyciela komunikacji i wykorzystuje jego inspiracje dla formułowania praktycznych wskazań dotyczących udanego kontaktu z Bogiem, drugim człowiekiem i sobą samym.
Willi Lambert – (ur. 1944), jezuita, kierownik duchowny w Collegium Germanicum i Hungaricum w Rzymie, opiekun rekolekcji ignacjańskich, autor licznych publikacji na temat duchowości.
Fragment książki:
Tekst-klucz
Wskazówki dotyczące komunikacji
O kluczowym przeżyciu zwykliśmy mówić wtedy, gdy dzięki jakiemuś zdarzeniu, spotkaniu czy lekturze nagle otrzymujemy możliwość dotarcia do drugiego człowieka, do jakiejś płaszczyzny życia lub do siebie samego. Komuś jakiś określony wiersz ułatwił zrozumienie twórczości Goethego, innemu z kolei gra na trąbce Louisa Amstronga pozwoliła odkryć fascynację jazzem. Moim kluczowym przeżyciem, które przed wieloma laty otworzyło przede mną komunikację jako decydującą perspektywę ignacjańskiej duchowości, było dotarcie do listu Ignacego, noszącego tytuł Instrukcja dla teologów na Sobór w Trydencie. Sporządzona na początku 1546 r. instrukcja skierowana jest do trzech jezuitów: Klaudiusza Le Jay, Jakuba Layneza i Alfonsa Salmerona, którzy mieli wziąć udział w soborze w charakterze doradców. Pismo to należy przybliżyć przynajmniej z uwagi na fragmenty dotyczące komunikacji.
Tekst-klucz
Na uwagę zasługują zarówno samo pismo, jak i jego zasadniczy podział. Nie jest przecież oczywiste, że przy tego typu okazjach przygotowuje się specjalną instrukcję. Już sam ten fakt świadczy o świadomości stylu Ignacego. Nic dziwnego, że pierwsi jezuici wciąż mówili o „naszym sposobie postępowania” (noster modus procedendi). Jak często zdarza się, że obrady nie są udane, ponieważ cały ich przebieg, proces komunikacji oraz styl prowadzenia rozmów reprezentowany przez uczestników są zbyt dyletanckie lub pozbawione wyczucia. Podobnie jak sama instrukcja, godny uwagi jest też jej ogólny podział. Pierwsza część została poświęcona Sprawie obcowania i prowadzenia rozmów z innymi – zatem komunikacji z uczestnikami soboru. Będzie ona stanowić główne źródło poniższych wyjaśnień. Jednak należałoby z góry podkreślić jedno: zanim Ignacy napisze w liście choćby słowo o komunikacji, zasadnicza decyzja już zapadła. List nie traktuje soboru wyłącznie jako wydarzenia, w którym chodzi o to, by bronić starych prawd lub by głębiej je pojąć, bądź też odrzucić herezje. Sobór oznacza dla Ignacego w dużej części niecodzienne wydarzenie komunikacyjne. Dlatego nie zaleca swoim współbraciom w pierwszej kolejności, by nie zapomnieli zabrać ze sobą najnowszego teologicznego słownika, lecz by przede wszystkim zważali na swój sposób komunikowania się. Właśnie dlatego, że na tego typu zgromadzeniach chodzi przecież o communio, o stworzenie wspólnoty – czasem też o ekskomunikę. Dla Ignacego pełne uwagi i serdeczności obcowanie ze sobą jest w takim samym stopniu istotne, jak wyjaśnianie pojęć i wypowiedzi teologicznych.
Część druga nosi tytuł: Instrukcja dotycząca pomagania duszom i traktuje o duszpasterskiej pracy jezuitów podczas soboru. O tym, jaka tkwi w niej siła oddziaływania, niech świadczy jeden z cytatów: „Odwiedzać szpitale w godzinach lub porach dnia najodpowiedniejszych dla zdrowia ciała; wysłuchiwać spowiedzi chorych i pocieszać ’69ch, a nawet, jeśli to możliwe, coś im ofiarowywać…” (KNB, 114).
Można by zadać tu pytanie: Jak wyglądałoby to dzisiaj, gdyby w trakcie podobnych zjazdów duchowieństwa ich uczestnicy niejako „przy okazji” uczyli dzieci katechezy, wizytowali szpitale i obdarowywali biednych? Czy nie przyczyniałoby się to do wzrostu wiarygodności, skuteczności oraz lepszego zrozumienia teologicznych decyzji?
Ostatni fragment – Instrukcja mająca na celu naszą wzajemną pomoc – dotyczy wspólnych decyzji oraz bieżących sprawozdań o tym, w jaki sposób postrzegano się wzajemnie w ramach soborowego wydarzenia komunikacyjnego.
Wprowadzenie – krzyż i imię
Często Loyola rysował na swoich listach niewielki krzyżyk. Tak było również w przypadku instrukcji na Sobór Trydencki. Krzyżyk ten stanowi coś w rodzaju logo Ignacego, jego znak firmowy. Jest wyrazem jego zasadniczego religijnego doświadczenia związanego z wiarą i życiem. Chodzi o to, aby znieść i przetrzymać krzyż: mówiąc zwykłym językiem – napięcia, konflikty, ból, walkę, nieład, opór. A gdzie łatwiej doświadczymy napięć i krzyża niż wtedy, gdy komunikacja między ludźmi nie powiedzie się, począwszy od codziennych przykrych nieporozumień, raniących uwag, aż do pełnego nienawiści „milczenia niczym grób”?
Krzyż posiada imię. Jest to imię Jezusa. To Jego Ignacy zapisuje na kartce. Może w ten sposób komunikować przesłanie, że nie chodzi wyłącznie o zasady komunikacji, o przekraczanie tych zasad, o zręczność, o manipulacyjne gry słowne, lecz o spotkanie zakończone sukcesem lub klęską. W udanej bądź nieudanej ludzkiej komunikacji odzwierciedla się również relacja między Bogiem a człowiekiem, podobnie jak w jedności miłowania Boga i bliźniego. Krzyżyk w połączeniu z imieniem może także przypominać o procesie komunikacyjnym Jezusa w trakcie Jego drogi krzyżowej: o Jego dystansowaniu się od Piotra, który nie chciał pójść z Nim tą drogą – Zejdź Mi z oczu, szatanie!; o Jego pytaniu skierowanym do tego, który Go bił: Dlaczego Mnie bijesz, czy wyrządziłem ci krzywdę?; o Jego milczeniu wobec Piłata i chóru głosów podżeganego tłumu; o Jego wyrozumiałych słowach względem wyszydzających i katów: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią; o wątpiąco- ufnym, ostatnim krzyku życia i jednocześnie śmierci: Boże, mój Boże, czemuś Mnie opuścił? Czy Ignacy myślał o tym wszystkim, kiedy umieszczał na korespondencji ten krzyżyk? Może nie, a może jednak tak. W każdym razie wraz z licznymi uwagami zaznaczył na wspomnianym liście także krzyżyk i poniżej napisał: „Jezu, moja miłość jest ukrzyżowana”. Słowa te można rozumieć dwojako: że Jezus, którego on kocha, jest ukrzyżowany, ale również, że jego własna miłość odczuwa ciężar krzyża.