Krok po kroku

Przejdźmy teraz proponowaną metodą modlitwy – krok po kroku, zwracając uwagę na to, jak wszystko w tym „przedsięwzięciu” jest relacyne; każdy ma tu za cel „czynienie postępu” ku Bogu, by się Jemu podobać, Jego czcić i Jemu oddać chwałę (por. CD 240).

  • Krok pierwszy: na samym początku tego ćwiczenia św. Ignacy zaleca, co następuje: „Zanim wejdę w modlitwę, mam uspokoić swego ducha siedząc lub chodząc, jak uznam to za lepsze”, i drugie zalecenie: „rozważyć, dokąd się udaję i po co” (CD 239).
    Warto zauważyć, że św. Ignacy bodaj jedyny raz, właśnie przy tym podstawowym sposobie modlitwy, tak wyraźnie zaleca uspokojenie ducha przed wejściem w modlitwę. Zaznacza: „taż sama addycja ma być zachowana na początku wszystkich sposobów modlitwy” (CD 239). To, jak się przekroczy próg modlitwy, rzutuje na cały czas modlitwy, jeśli się człowiek nie uspokoi i od początku niejako nie przełamie koncentracji na sobie, by stanąć wobec Boga, to cała modlitwa może pozostać zdominowana przez zaśpieszenie i wewnętrzne napięcie oraz rozproszenia.
    Uspokajanie swojego ducha jest, zatem czymś ważnym, ale i trudnym, zwłaszcza dzisiaj, kiedy tempo życia i skala napięć – jest pewno większa niż kiedykolwiek. W czasach św. Ignacego może wystarczyło ogólnie zalecić uspokojenie ducha, dzisiaj należałoby śmielej sięgać do nowoczesnych technik relaksacji. Ich istota polega głównie na umiejętności zauważania napięć w swoim ciele po to, żeby je usuwać. Prosta uwaga zauważająca napięcia w różnych grupach mięśni sprawia, że one łagodnieją i ustępują. Narastające rozluźnienie ma efekt nie tylko fizyczny, ale i psychiczny. Usuwając napięcia w ciele, usuwa się też pośrednio w sferze psychicznej. Jeśli te zachęty mają przybrać konkretny kształt w naszej modlitwie, to należałoby przyswoić sobie jakiś prosty sposób rozluźniania się.
    Uprzedźmy również ewentualną trudność czy zarzut. Relaks może być stosowany dla różnych celów. Na progu modlitwy odprężenie nie jest oczywiście celem, ale fazą wstępną. Chodzi o otwarcie w sobie przestrzeni dla Obecności drugiego, przede wszystkim Boga, ale także drugiego człowieka i w pewnym sensie świata i siebie samego. O. J. B. Lotz mówi o odprężeniu i uspokojeniu oddechu jako dwóch stopniach przygotowawczych do wprowadzenia treści w opróżnioną świadomość (por. „Wdrożenie w medytację”, 76-79). Już druga część wstępnej uwagi, która brzmi: „rozważyć dokąd się udaję i po co” – podkreśla, że w uspokojeniu ducha lub, jak określa to O. J. B. Lotz, w „opróżnioną świadomość”, trzeba bezzwłocznie wprowadzić treść. Dlaczego bezzwłocznie? – dlatego, że próżnia wytworzona ma dwa oblicza: oznacza z jednej strony „w tę próżnię mogą się wślizgnąć rozmaite elementy niewłaściwe i destrukcyjne” (por. J. B. Lotz, 79). Te zagrażające elementy, to kłębiące się „rozmaite nie przetrawione duchowo i nie tylko wyparte tam (na dno duszy) przeżycia”, bądź także inny zagrażający element: demon, który nie rzadko próbuje przechwycić władzę nad opróżnioną świadomością człowieka siejąc swoje ziarno.
  • Krok drugi: to „Modlitwa przygotowawcza”, w której należy „prosić np. Boga, Pana naszego, o łaskę, abym mógł poznać, w czym uchybiłem przeciw dziesięciu przykazaniom; prosić też o łaskę i pomoc do poprawy w przyszłości; prosić o doskonałe poznanie tychże przykazań, abym je zachowywał lepiej ku większej chwale i czci jego Boskiego Majestatu (CD 240). Zdawać by się mogło, że po „uspokojeniu swego ducha” i po rozważeniu „dokąd się udaję i po co” – byłby już czas na własny czyn (czy nawet wyczyn) dokonany dla Boga i wobec Boga. Tymczasem trzy razy powiedziane jest: „prosić”. Nawet to proste ćwiczenie ujmuje św. Ignacy w kompletne i mocne ramy, które podkreślają relacyjność i dialogiczność modlitwy oraz pierwszeństwo Boga w obdarowywaniu. Wszystko, do czego będzie zmierzać własne „rozważanie i myślenie o pierwszym przykazaniu”, jest przede wszystkim darem Boga – stąd ten nacisk na proszenie Boga o każde z upragnionych dóbr. „To, czego (ja) chcę i co pragnę” osiągnąć w tym ćwiczeniu powinno wpierw przybrać kształt prośby. W akcie pokornej prośby serce ma otworzyć się na przyjście łaski. Zauważmy jeszcze raz, w jakie to „mocne”, bezpieczne i autentycznie religijnie (relacyjne) „ramy” wkłada św. Ignacy badanie sumienia, które ma wieść do modlitwy miłej Bogu. Dla różnych motywów człowiek może w siebie wglądać i siebie badać, np. żeby stać się doskonalszym, ale bez tego relacyjnego akcentu: by być miłym Bogu. Pracować nad sobą można także po to, żeby lepiej funkcjonować i skuteczniej radzić sobie z losem. Także jałowy ascetyzm, napędzany przez pyszny perfekcjonizm lub chorą potrzebą samousprawiedliwiania, może motywować do drobiazgowych rachunków sumienia. Modlitwa przygotowawcza każe jednoznacznie odciąć się od takich motywów, polecając „prosić o doskonałe poznanie przykazań, abym je zachował lepiej i ku większej chwale i czci Jego Boskiego Majestatu”. Owszem, wskazane jest wszelkie badanie sumienia i praca nad sobą, ale przedsiębrane jako upiększanie duszy – po to wszelako, by stawać się pięknym dla Pana (por. l Kor 7, 32) i dla Jego większej chwały (por l Kor 10, 31).
  • Krok trzeci: jest rzeczą dobrą rozważać i myśleć o pierwszym przykazaniu, jak je zachowałem, w czym uchybiłem, zatrzymując się z zasady w tym rozważaniu przez czas odmawiania trzech Ojcze nasz i trzech Zdrowaś Maryjo. A jeśli w tym czasie znajdę moje uchybienie, mam prosić o przebaczenie i odpuszczenie ich i odmówić Ojcze nasz. I tak postępować w każdym z dziesięciorga przykazań (CD 241). Niewątpliwie w tym ćwiczeniu chodzi o to, żeby zacząć poznawać rzeczywistość grzechu w swoim życiu i bezład i relacjach. Ale i w tym punkcie widać, jak św. Ignacemu zależy na tym, żeby własny grzech nie stał się sprawą centralną i jedyną. Wydobycie i uświadomienie sobie grzechu jest tylko „momentem” i etapem w drodze do nawiązania właściwej relacji z Bogiem i bliźnim. Ojciec Ignacy czuwa nad tym, żeby nawet czas wgłębiania się w uchybienia nie był zbyt długi: „z zasady” każe się „zatrzymywać” w tym rozważaniu przez czas odmawiania trzech Ojcze nasz i trzech Zdrowaś Maryjo (CD 241). Uwaga pierwsza (CD 242) precyzuje, że „trzeba dłużej lub krócej zatrzymać się na rozważaniu i badaniu” danego przykazania zależnie od nawyku grzeszenia przeciw niemu. Po zauważeniu uchybień i grzechów w rozważanej materii sprawą najpilniejszą staje się umieszczenie ich w przestrzeni międzyosobowej: „mam prosić o przebaczenie i odpuszczenie ich” (CD 241). Oczywiście, że prosić można tylko kogoś drugiego, by uchybienia i grzechy przebaczył i odpuścił.
  • Krok czwarty: to „rozmowa z Bogiem, Panem naszym, wedle tego, co rozważałem” (CD 243). W ostatniej uwadze polecającej „rozmowę z Bogiem” – św. Ignacy jeszcze raz kładzie akcenty, jakby zapobiegając ugrzęźnięciu w samym „roztrząsaniu” przykazań i w samej tylko przeszłości: „Po skończeniu rzeczonego już roztrząsania wszystkich przykazań oskarżyć się z ich naruszania i prosić o łaskę i pomoc do poprawy na przyszłość”. Nie można, zatem poprzestać ani na intelektualnym roztrząsaniu przykazań i grzechów, ani nawet na oskarżeniu siebie, choćby i wobec Boga samego, ale należy zwrócić się ku przyszłości prosząc o łaskę i licząc na pomoc do poprawy.

Ograniczmy się do jednego zdziwienia nad duchowym geniuszem św. Ignacego: także w prostym ćwiczeniu uwzględnia on całego człowieka, który chce się przygotować do tego, by jego życie było ku większej chwale i czci Boskiego Majestatu, i by jego modlitwa była Bogu miła; cały czas św. Ignacemu chodzi o to, żeby człowiek rzeczywiście wyszedł z siebie i stanął wobec Boga, który zbawia.