Różne refleksje
Ćwiczenia Duchowne odsłaniają swą wielką wartość duszpasterską wtedy, gdy są udzielane i odprawiane. Bez praktyki są jak bezdźwięczny nutowy zapis pięknej symfonii. Podobnie jest z każdym sposobem modlitwy; metoda modlitwy ożywa i ożywia, gdy jest praktykowana!
Być może należałoby pomyśleć o pewnym typie rekolekcji trzydniowych czy nawet ośmiodniowych, w których można by wykorzystać zwłaszcza pierwszy sposób modlitwy. Dla pewnej kategorii ludzi byłby to znakomity sposób udzielenia im „pomocy i pouczenia” na miarę ich mniejszych pragnień i możliwości (por. CD 18), dla innych byłoby to dobre przygotowanie do wejścia w pierwszy i następne Tygodnie Ćwiczeń.
Również w duszpasterstwie parafialnym, w różnych grupach można by wdrażać przy pomocy tego sposobu w głębsze życie wewnętrzne, osobiście podejmowane.
Być może zwyczajnie brakuje nam wzorów i konkretnych podprowadzeń w zakresie tak zróżnicowanego (jak ma to miejsce w tematach Pierwszego sposobu modlitwy) podejścia do ludzkiej rzeczywistości; ale przecież szereg zagadnień roztrząsa etyka i teologia moralna czy także antropologia. Jest, zatem skąd czerpać inspiracje do odsłaniania ładu istnienia i ładu moralnego. Proponowany zaś sposób modlitwy ma tę wielką wartość (i tę przewagę w stosunku do rozważań wyłącznie teoretycznych), że rozważania egzystencjalne i moralne wprowadza na płaszczyznę ogólnie mówiąc relacyjną, a konkretniej religijną i międzyosobową.
To, co w refleksji moralno – etycznej czy antropologicznej jest jedynie odsłanianiem obiektywnego piękna ładu czy brzydoty bezładu – dzięki włączeniu w „ramy” Pierwszego sposobu modlitwy, staje się czymś osobiście przeżywanym i otwiera na nowe, uładzone więzi międzyosobowe.
Konkretniej mówiąc, czy tak jak metoda medytacji i kontemplacji ma w Ćwiczeniach Duchownych swoje zastosowanie i ukonkretnienie w postaci zwięzłych propozycji w ramach czterech Tygodni – czy czegoś podobnego św. Ignacy nie pozostawia naszej inwencji w odniesieniu do Pierwszego sposobu modlitwy, podsuwając jedynie przedmiot rozważań.
Zauważmy i taką praktyczną użyteczność Trzech sposobów modlitwy: ktoś zgłasza się na rekolekcje ignacjańskie, jest czas oczekiwania i przygotowania – gdyby tak na ten czas zaproponować ćwiczenia według Pierwszego sposobu modlitwy, czy także Drugiego i Trzeciego. Czy taki kandydat nie byłby znacznie lepiej przygotowany do wejścia w pierwszy Tydzień Ćwiczeń?
Drugi i trzeci sposób modlitwy (CD 249-260)
Te dwa sposoby modlitwy omówię łącznie i zwięźlej – dołączę też konkretną propozycję ćwiczenia.
Już same podtytuły orientują nas, o co chodzi w tych kolejnych sposobach modlitwy. „Drugi sposób modlitwy polega na kontemplowaniu znaczenia każdego słowa danej modlitwy”. Trzeci zaś sposób modlitwy dokonuje się „wedle rytmiczności oddechu”. Oczywiście i tu nie chodzi o sam oddech i rytm, ale o sprzężenie kontemplacji słów z taktem oddechu i z jego funkcją wspierającą asymilację rzeczywistości oznaczanej przez słowa.
Zanim przedstawię za św. Ignacym, co należy czynić w jednym i drugim ćwiczeniu – zauważmy, że ramy dla tych obu ćwiczeń pozostają takie same, jak w Pierwszym sposobie modlitwy. Należy, zatem: 1) zachować uwagę wstępną dotyczącą uspokojenia swego ducha i 2) wyjścia z siebie ku Bogu poprzez zdanie sobie sprawy „dokąd się udaję i po co?”. Stałym elementem ramowym (teologicznie i egzystencjalnie bardzo znaczącym) jest także modlitwa przygotowawcza i rozmowa końcowa.
W Trzecim sposobie modlitwy (a i w każdym innym), który bazuje na rytmiczności oddechu, należałoby nie tylko uspokoić ducha, posługując się jakąś techniką relaksu, ale też świadomie zwrócić uwagę na swój oddech. Tak, jak odprężenie w ciele wpływa – pisze O. J. B. Lotz – na „rozkurcz człowieka wewnętrznego”, tak „zdrowy”, pokrzepiający sposób oddychania o rytmie rozluźnionym czyni nas otwartymi na to jedno, co kieruje ku nam z głębin uszczęśliwiające wezwanie” („Wdrożenie w medytację”, 78). Modlitewnemu spotkaniu z Bogiem sprzyja także odpowiednio dobrana postawa ciała i „oczy zamknięte lub utkwione w jednym punkcie bez rzucania nimi tu i ówdzie” (CD 252).
Po uczynieniu tych kroków przygotowawczych należy podjąć określone działania, które w przypadku Drugiego sposobu modlitwy można nazwać za O. J. B. Lotzem medytacją trwania.
Św. Ignacy tak wprowadza w to medytacyjne trwanie: „Osoba modląca się (…) wymówi słowo „Ojcze” i zatrzyma się w rozważaniu tego słowa tak długo, jak długo będzie znajdywać różne znaczenia, porównania, smak i pociechę w rozważaniach odnoszących się do tego słowa. I w ten sam sposób niech postępuje z każdym słowem modlitwy Ojcze nasz lub innej jakiejś modlitwy, którą zechce wziąć za przedmiot modlenia się w ten właśnie sposób”.
W trzech regułach (CD 253-255) i dwóch uwagach (CD 256-257) św. Ignacy doprecyzowuje i uwydatnia, a nawet ośmiela do wkroczenia na drogę takiej modlitwy. Jakby mimochodem zauważa, że modlitwy dotąd odmawiane w parę minut mogą zająć całą godzinę. W innej regule daje jeszcze bardziej przeczuć to, o co chodzi: „Jeśli ten, co kontempluje modlitwę Pańską, znajdzie w jednym słowie albo w dwóch słowach tak dobrą i obfitą treść do rozmyślania, smak w niej i pociechę, niech się nie stara iść dalej, choćby i cała godzina zeszła mu na tym, co znalazł (CD 254) i dodaje: „A skończywszy tę godzinę niech resztę modlitwy Ojcze nasz odmówi sposobem zwyczajnym”.
Znamienne jest to dwukrotne podkreślenie, co modlący się znajduje w jednym czy dwóch słowach: „dobrą i obfitą treść do rozmyślania”, „znaczenia i porównania”.
Ale nie na tym koniec – to raczej wstęp do właściwej modlitwy, kiedy to modlący się znajduje jeszcze „coś więcej”: smak i pociechę. Ponieważ budzący się smak i pociechę łatwo zlekceważyć, sądząc w imię podejścia intelektualistycznego i przeracjonalizowanego, że to marne uczucia, dlatego doświadczony przewodnik św. Ignacy przestrzega przed pokusą i nakazuje: Trzeba się zatrzymać, nie starając się iść dalej (por. CD 254; 76). Po co się zatrzymać? Po to, żeby „w pełni wysmakować to, co nas zaczęło wewnętrznie poruszać” (O. J. B. Lotz). Trzeba w dłuższym czasie przyjąć bogactwo impulsów płynących od danego słowa, np. z tych trzech słów: „Bądź wola Twoja”. „Rzecz ma się tu podobnie, jak z wybornym winem, które znawca tak długo zatrzymuje na języku i podniebieniu, aż nasyci się w pełni jego doskonałym smakiem i tym sposobem całkiem je sobie niejako przyswoi” (O. J. B. Lotz).
W Trzecim sposobie modlitwy zaproponowany jest inny rodzaj aktywności, żeby przez słowa wniknąć w rzeczywistość i przyswoić sobie tę rzeczywistość. „Trzeci sposób modlenia się – pisze św. Ignacy – polega na tym, że przy każdym oddechu modli się człowiek myślnie, mówiąc jedno słowo Ojcze nasz albo innej jakiej modlitwy, którą się odprawia. A zatem między jednym a drugim oddechem mówi się tylko jedno słowo. I w czasie od jednego oddechu do drugiego zwraca się uwagę głównie na znaczenie tego słowa lub tej osoby, ku której kieruje się modlitwę, albo na lichotę własną albo na różnicę między wzniosłością (tej osoby) a naszą własną lichotą”.
Uprzedzając to, co zostanie zaproponowane na końcu w ćwiczeniu – trzeba powiedzieć, że ta medytacja rytmiczna może, zależnie od pragnienia serca, przejść w medytację trwania (por. Drugi sposób modlitwy) lub w medytację powtarzającą, którą można by nazwać czwartym sposobem modlitwy. Białe światło słoneczne przy zastosowaniu pewnych zabiegów może objawić się nam jako pasmo barw. Podobnie jest z niektórymi formułami modlitewnymi. Kryją one w sobie niewyczerpany skarb znaczeń, piękna i dobroci. Tradycja chrześcijańska odkryła i przekazała nam sposób na dobywanie tych samych słów, oczywiście powtarzanie nie byle jakie, ale takie, „które wychodzi z serca i do serca z powrotem promieniuje, czyli pulsuje tętnem. Jeśli takie powtarzanie odbywa się prawidłowo, wtedy treść zawarta w formule rozwija się coraz bardziej aż na dno duszy, zespalając się z nią i zrastając, tak, że stopniowo zostaje nią naznaczona cała istota człowieka. Przyczynia się do tego oddech ze swoim rytmem, ponieważ formuła jest przecież ciągle na nowo powtarzana ustami, a tym samym przenikana oddechem; człowiek zarówno wydycha siebie w uobecnioną przez formułę treść, jak i wdycha tę treść w siebie. Proces ten doprowadza wreszcie do stanu, w którym medytujący wchodzi, czy zgoła wtapia się w powtarzane przez siebie słowa; wtedy on sam staje się ową inwokacją tak, że inwokacja dokonuje się poprzez jego życie, czyli – by tak rzec – spełnia się w nim samym” (O. J. B. Lotz, dz. cyt., 98).
Oto zostały przedstawione Trzy sposoby modlitwy i obietnica związana z ich praktykowaniem.
Wszystko, co najważniejsze w naszym życiu dzieje się na zasadzie tego, że ktoś godny zaufania daje obietnicę, a my – ufając – wyruszamy w drogę ku jej spełnieniu. Św. Ignacy, będąc zakorzeniony w tradycji chrześcijańskiej i czerpiąc światło z wielkich obdarowań mistycznych – na pewno jest kimś godnym zaufania, gdy proponuje sposoby i metody szukania i znajdywania Boga – tak, żeby przeniknął On całe nasze serca. A gdy serce zostanie poddane Bogu, wtedy bez trudu znajdzie Boga wszędzie, także w świecie, który jest „bezbożny”, jak długo serce jest bezbożne.