Modlitwa Hioba jest modlitwą nocy ciemnej, modlitwą kryzysu, modlitwą rozdartą (G. Ravasi). Wznosi się od człowieka pełnego goryczy i niepokojów. Taka modlitwa wydaje się pozornie sprzeczna, czasami wręcz bluźniercza, ale w rzeczywistości jest to modlitwa bardzo osobista i bardzo prawdziwa.
Hiob pyta, spiera się z Bogiem, walczy, ale jednocześnie ufa, by w końcu zamilknąć. Dopiero, gdy milknie Hiob i wszyscy pocieszyciele, przemawia Bóg. Bóg, postawiony w stan oskarżenia, lekceważony i znieważany, milczy. Słucha zarówno oskarżeń Hioba jak i jego przyjaciół. W końcu jednak interweniuje.
Odpowiadając Hiobowi, Bóg kwestionuje jego kompetencje i stawia pytania. Nie udziela jednak wprost odpowiedzi na bolesne pytania Hioba. Hiob słuchając Boga godzi się, że jest ogarnięty tajemnicą, że życie człowieka jest pełne nie wiem. Człowiek nigdy nie zrozumie do końca tajemnicy Boga. Może jednak zrozumieć, że rzeczą rozumną jest zaufać Bogu.
Doświadczenie cierpienia jest w pewnym sensie poznawaniem Boga. Tak więc Hiob nie otrzymuje wyjaśnienia cierpienia, lecz spotykając prawdziwego Boga, pojmuje, ze Bóg nieskończony i mądry potrafi je wkomponować w swój wzniosły plan zbawienia. I wówczas Hiob zdaje się na Boską rękę (G. Ravasi). Dopiero teraz Hiob może wykrzyknąć: To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem […] Dotąd Cię znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem (Hi 42, 3 – 5).
Krzyk, ból, cierpienie Hioba kończy się pocieszeniem i potwierdzeniem Jego sprawiedliwości przez Boga. Po burzy i skarceniu przez Boga, Hiob ponownie odzyskuje pokój serca i pociechę. Cieszy się Bożym błogosławieństwem; ma znów siedmiu synów, trzy córki, cieszy się bogactwem, bliskością przyjaciół i umiera w wieku stu czterdziestu lat, a więc jak patriarchowie (Hi 41, 10-17). Szatan przegrywa zakład z Bogiem. Zwycięża wierność, szlachetność i dobroć Hioba.
Księga Hioba uczy cierpliwości w obliczu cierpienia. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że cierpieniu towarzyszy milczenie Boga. Jest to najczęstszy zarzut stawiany Bogu. Bóg jednak ma swój plan i swój czas. Jeżeli dopuszcza cierpienie, to równocześnie daje łaskę, by je owocnie przeżyć. Zainterweniuje zawsze we właściwym momencie.
Gdy św. Paweł prosił o uwolnienie od cierpienia, otrzymał zapewnienie o łasce, która pozwoli mu go podjąć, zmierzyć się z nim: Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz /Pan/ mi powiedział: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny (2 Kor 12, 7-10).
Cierpienie uczy pokory. Poprzez nie Bóg chce przypomnieć, że wszystko jest Jego absolutnym darem i łaską. Naszemu życiu towarzyszy czasami postawa pretensjonalności; uważamy, że wszystko nam się należy. Autonomia albo pycha nie pozwalają prosić. Tymczasem chwile cierpienia powalają na kolana nawet najbardziej niezależnych i pysznych.
Z drugiej strony są ludzie, którzy zwracają się do Boga dopiero wtedy, gdy dotyka ich cierpienie. Gdy trwoga, to do Boga. Zwykle patrzymy na nich z politowaniem. Tymczasem Hiob pokazuje, że Bóg czeka, byśmy w chwili nieszczęścia zwracali się do Niego; byśmy prosili, wołali, a nawet walczyli z Nim; byśmy w pokorze uznali, że nie jesteśmy samowystarczalni. Cierpienie czyni pokornym i uświadamia wieloraką zależność od Boga.
Fragment ksiązki: Bóg otrze z oczu każdą łzę
Stanisław Biel SJ