Pewność siebie

 
Szymon Piotr jest człowiekiem wybranym, którego Jezus wprowadził w najgłębsze tajemnice. Jednak nie odpowiedział jeszcze w pełni na wezwanie, powstrzymuje się przed całkowitym zaufaniem. Ma swoje plany, wizje, które wydają mu się lepsze od propozycji Jezusa.
 
Możemy przyjrzeć się wybranym scenom, które ukazują niezależność i brak dojrzałości duchowej Piotra. Gdy Piotr widzi moc Jezusa chodzącego po wodzie, prosi: „Panie, każ mi przyjść do siebie po wodzie” (Mt 14, 28-33). Jezus mówi: „Przyjdź!” i Piotr faktycznie zaczyna chodzić po jeziorze. Nie ma natomiast świadomości, że mogą w niego uderzać fale i silny wiatr. Kiedy to się stało i zaczyna tonąć, pojawia się lęk i przerażenie. Lęk Piotra świadczy o braku znajomości siebie. Piotr wprawdzie demonstruje pewność siebie, ale pomimo tego są w nim znaczne pokłady lęku i wewnętrznej kruchości. W trudnych okolicznościach Piotr traci kontrolę nad sobą. Jego lęk świadczy również o braku znajomości Jezusa. Piotr przestał ufać Jezusowi. Zapomniał, że Jezus jest jego Zbawicielem, że czuwa, by go uratować. Zauważmy, że Piotr chodzi po wodzie tak długo, jak długo ma wzrok utkwiony w Jezusa. Wtedy woda (w Biblii m.in. symbol niebezpieczeństwa, mroku, zagrożeń) traci swą moc i władzę. Z chwilą, gdy Piotr spogląda na wiatr i wodę, gdy przygląda się problemom, niepokojom swojego wnętrza, a także zewnętrznym niebezpieczeństwom, ogarnia go strach i tonie.
 
„Czemu zwątpiłeś, małej wiary?” pyta Jezus Piotra (Mt 14, 31). Wątpić – oznacza spoglądać jednocześnie na dwie strony; jakby się chciało równocześnie poruszać po dwóch drogach. Jak długo człowiek się waha między morzem a Jezusem, między światem zewnętrznym, a wewnętrznym, tak długo grozi mu zatonięcie. Bez Jezusa łódź naszego życia będzie nieustannie miotana na wszystkie strony. Tylko zaufanie Jezusowi daje pokój, poczucie bezpieczeństwa i świadomość pewności naszej drogi.
 
Druga scena, która świadczy o niezrozumieniu Jezusa, ma miejsce w czasie zapowiedzi męki (Mt 16, 21­23). Gdy Jezus po raz pierwszy zapowiada swoją mękę i śmierć, Piotr zapewne w szczerej intencji zaczyna Go pocieszać: „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie” (Mt 16, 22). I wtedy słyszy słowa, które świadczą, jak niewiele jeszcze rozumiał, jak bardzo jest uwikłany w sobie samym i swoich lękach: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie” (Mt 16, 23). Piotr jest szlachetny, ale zaślepiony. Wprawdzie sam może wiele uczynić dla Jezusa, ale nie widzi, jak bardzo jest zagubiony, jak sam potrzebuje Jezusa. Piotr nie zgadza się z możliwością cierpienia Jezusa. Cierpienie Jezusa uderza w jego pojęcia o Mesjaszu i Jego roli. Uderza również w egoizm Piotra. Co się z nim stanie, jeśli Mesjasz będzie cierpiał?
 
Piotr jest rozczarowany Jezusem. Jest to zapewne chwila, w której jego powołanie zostaje zachwiane, motywacje rozsypują się w kawałki i doświadcza ciemności nocy. Jezus jawi się teraz Piotrowi jako przeszkoda i tajemnica, która przekracza jego oczekiwania, marzenia, nadzieje. Jest to pierwsza wielka próba na drodze Piotra, próba jego przywiązania do Jezusa. Gdybyśmy zapytali Piotra, jak czuł się w tamtej chwili, odpowiedziałby nam zapewne, że niczego już nie rozumiał.
 
Kolejne sceny potwierdzą, że Piotr nie zrozumiał lekcji Jezusa. W drodze do Ogrójca Jezus przepowiada smutne wydarzenia: „Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy” (Mt 26, 31-35). Słowa te powinny Piotra zdumieć, zastanowić, zaboleć. Ale on pełen pychy, sprzeciwia się Jezusowi: „Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię” (Mt 26, 33). Nie widzi przy tym, jak wynosi się ponad innych uczniów. Zestawia ich słabość ze swoją siłą. Przez zarozumiałość Piotra przemawia dobra wola, ale jeszcze bardziej pewność siebie i iluzje, złudzenia. Gdy Jezus przepowie jego trzykrotne zaparcie, Piotr będzie się zaklinał: „Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie” (Mt 26, 35).
 
W czasie medytacji spróbujmy zobaczyć Piotra – bez masek – w sobie. Z jednej strony Piotr jest szlachetny, szczery, zawsze chętny do pomocy, otwarty, ufny. Z drugiej strony jest impulsywny, pyszny, nie angażu­je się bez zbytniego kalkulowania. Czuje się liderem, jest zdolny przewidywać pewne sytuacje i wybijać się na czoło. Dzięki temu skupia uwagę na sobie i wyraża myśli pozostałych uczniów.
 
Które cechy Piotra są mi najbliższe? Jaki/-a ja jestem?
 

Zachwianie

 
Osobowość Piotra jest „złożona i niejednoznaczna” (J. Lotz, Wdrożenie w medytację nad Nowym Testamentem). Jest wprawdzie człowiekiem dojrzałym, ale potrzebuje jeszcze długiego oczyszczenia, by jego serce stało się czyste, przejrzyste. Kolejny etap rozwoju Piotra przynosi radykalny zwrot – całkowite zachwianie pewno­ści siebie, zdemaskowanie złudzeń. To zdemaskowanie nastąpiło w momencie aresztowania i śmierci Jezu­sa. Zgodnie z przepowiednią Jezusa, Piotr trzykrotnie wypiera się Mistrza (Łk 22, 54-60). J. Lotz SJ porównuje go do neoprezbitera. Piotr zostaje wyniesiony do godności kapłańskiej, uczestniczy w pierwszej ofierze eucharystycznej i za chwilę zdradza Jezusa. Postępuje jak neoprezbiter, który wieczorem w dniu święceń albo mszy prymicyjnej rezygnuje z kapłaństwa, wyrzeka się powołania.
 
Piotr w ślepej pewności siebie idzie za Jezusem z daleka na dziedziniec arcykapłański. Wystawia się na trudne sytuacje i w konsekwencji przeżyje tragedię. Powie o Jezusie: „Nie znam Go” (Łk 24, 57). Piotr osiąga pewien szczyt zakłamania. Mówi o Jezusie, jako o kimś obojętnym i nieznaczącym, a przecież Jezus był dla niego treścią wypełniającą całe życie. Dla Jezusa poświęcił wszystko i siebie. Doświadczał Jego przyjaźni i miłości i cieszył się Jego największym zaufaniem. Piotr doświadcza ogromnego upokorzenia i granicy bycia czło­wiekiem. Ze strachu przed więzieniem i śmiercią wyrzeka się najwyższych wartości.
 
Wydaje się jednak, że reakcja Piotra nie jest podyktowana tylko strachem. W jej głębi kryje się prawda. Piotr nie rozpoznaje już w obliczu Jezusa Mesjasza, Boga. Nie zna Go. Nie rozumie Jezusa, który dobrowolnie oddaje się w ręce wrogów, nie wie, czego chce taki Jezus.
 
Medytując nad tym etapem życia Piotra, możemy zobaczyć nasze sytuacje kryzysowe. Może doświadczyliśmy już trudnych momentów, które do głębi wstrząsnęły naszą egzystencją. Być może podobne sytuacje będą dopiero miały miejsce w naszym życiu. Historia Piotra uczy, że człowiek, wobec którego Bóg ma wielkie plany, musi przekroczyć etap naiwnej pewności siebie. Jeżeli nie jest w stanie uczynić tego sam, musi przeżyć zawód wobec siebie i gorycz niepowodzeń i frustracji.
Jak zachowuję się w trudnych sytuacjach? Komu bardziej ufam – Bogu czy sobie?