Źródło nadziei chrześcijańskiej
Najważniejsze doświadczenie, jakie daje mi medytacja słowa Bożego, to poczucie tego,  że jestem synem lub córką Bożą. Świat nie ma nade mną władzy. Jestem zanurzony w miłości między Ojcem i Synem. Jestem kochany całkowicie, mam bezwarunkową rację bytu. Nie muszę dowodzić sobie własnej wartości przez osiągnięcia życiowe. Również przed Bogiem nie muszę się sprawdzać ani usprawiedliwiać. Jestem wolny od presji wykazania się sukcesami. Skoro świat nie ma nade mną władzy, to i probierze świata przestają się do mnie odnosić. Jestem w świecie, ale nie ze świata. Medytacja prowadzi do doświadczenia wewnętrznej wolności i pokoju wewnętrznego. Gdy doświadczam Boga w Jego słowie, doświadczam także siebie w nowy sposób. Uwalniam się od obrazów, jakie inni sobie o mnie wytworzyli, a dotykam tego unikalnego obrazu, jaki wytworzył sobie o mnie Bóg.

Jeśli jestem wolny wobec świata, to mogę niezłomnie pełnić swoje dzieło, choćby ludzie mnie nie rozumieli. Nie poddaję się, gdy moje wysiłki spełzają na niczym. Nic czuję rozgoryczenia, gdy świat nie daje się ukształtować według moich wyobrażeń. Być w świecie, ale nie ze świata, nie oznacza jednak ucieczki od niego. Przeciwnie, angażuję się w sprawy tego świata, ponieważ poprzez medytację słowa Bożego ujrzałem go nowymi oczami. Wszak właśnie Pisma Nowego Testamentu mówią mi, że Bóg ma pozytywne zamiary co do tego świata, że w Jezusie Chrystusie nadeszło już królestwo Boże i pragnie stać się widzialne w tym świecie. Nie uzależniam jednak świata od ludzkich wysiłków. Jestem cierpliwy, gdyż wiem, że świat jest w ręku Boga, a nie w rękach ludzi, którzy mylą politykę z własnymi interesami.

Nadzieja dla Kościoła
Żyję we wspólnocie klasztornej. W domu rekolekcyjnym stykam się z wieloma księżmi, którzy są rozczarowani, wewnętrznie wypaleni i bez entuzjazmu wypełniają swoje powinności w Kościele. Obecnie kształtu Kościoła nie wyznacza nadzieja, lecz raczej rezygnacja, rozczarowanie. Ironia, gorycz. Dla mnie osobiście medytacja Pisma Świętego stanowi ważną pomoc, bym nie poddawał się rezygnacji we wspólnocie zakonnej i w Kościele. Doświadczam również rozczarowań z powodu mojej wspólnoty. Wówczas widzę wszystko w czarnych barwach. Złoszcząc się na współbraci, wmawiam sobie, że u nas wszystko idzie kulawo, że nie ma entuzjazmu, że nasze wspólne życie nie jest nacechowane miłością. Gdy dopuszczam te myśli do serca, wówczas widzę wszystko w negatywnym świetle. W takich sytuacjach  pomaga mi powtarzanie wersetu psalmu: „Ciężary nasze dźwiga Bóg, zbawienie nasze” (Ps 68,20). Wtedy widzę moją wspólnotę w zupełnie innym świetle. Gorycz zamienia się w poczucie humoru. Bóg dźwiga także ciężary naszej wspólnoty. Bóg okazuje nam cierpliwość i poczucie humoru. W ten sposób znów odzyskuję nadzieję w stosunku do naszej wspólnoty.

Pełniąc posługę kierownictwa duchowego wobec księży, którzy zeszli na manowce, którzy już tylko pracują, nie krocząc drogą duchową – muszę mieć wielką wiarę w Kościół. Zderzając się z negatywnymi stronami Kościoła, muszę się jednak umacniać słowem Bożym. W przeciwnym razie te smutne fakty paraliżowałyby mnie. Oczywiście, słowo Boże to nie różowe okulary, pozwalające nie dostrzegać konkretnych problemów. Słowo Boże daje mi po prostu nadzieję, że Bóg działa i w Kościele, tak jak działał we wspólnocie Izraela, która również nie zawsze dawała budujące świadectwo wiary i miłości. Staram się relatywizować problemy, zwracając wzrok ku Bogu, który i nam dzisiaj objawia swoje miłosierdzie. Wszak Chrystus nie powierzył kierownictwa swojego Kościoła jakimś superludziom, lecz ludziom słabym, takim jak św. Piotr i św. Paweł, którzy – każdy na swój sposób – borykali się z trudnościami wewnętrznymi. Tak więc medytacja słowa Bożego pomaga mi żyć w Kościele pełnią nadziei. A kiedy jestem całkowicie przeniknięty słowem Bożym, mogę doświadczyć, że sam staję się dla wielu źródłem nadziei. Jest to zapewne najwyższy dar, jaki przynosi nam medytacja słowa Bożego: że możemy być nawzajem dla siebie źródłem ufności i błogosławieństwa.

 

Tekst pochodzi z kwartalnika Pastores 9(4) 2000; za zgodą Redakcji rozważanie zostało opublikowane także w książce Rozeznanie duchowe na trzecie tysiąclecie, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001.