Nie czując Boga, utraciwszy gdzieś wrażliwość na to co Ważne, tak bardzo pragnęłam spotkania z Tobą! Bałam się milczenia, ciszy, tego co usłyszę…, ale z drugiej strony pierwszy raz w swoim życiu poczułam ogromną pewność, że to jest ten czas, że to jest najlepsza decyzja. Nie zważając na to, co powiedzą bliskie memu sercu osoby postanowiłam pojechać na rekolekcje. Zostawiłam rodzinę, przyjaciół, studia i wyjechałam na „Górkę” – miejsce wyjątkowe, zatopione w polskich, pięknych górach, gdzie było mi dane spotkać Ciebie! To był niezwykły czas i pewnie w swoim życiu nie znajdę odpowiednich słów by wyrazić  to, czego doświadczyłam w ciągu tych pięciu dni.

 Najważniejszym jednak owocem tego niesamowitego spotkania z kochającym Bogiem było poznanie prawdy o sobie samej. I choć ten mój niby poukładany świat został przewrócony do góry nogami i to co usłyszałam na modlitwie było bolesne, to Bóg podał mi to z taką miłością, że ta cała gorzka prawda była bardzo wyzwalająca, nie przytłoczyła mnie, nie zniszczyła… Czułam się bezpieczna w Jego objęciach. Im bardziej odczuwałam swoją grzeszność, małość, bezradność…, tym bardziej  mogłam odczuć  bliskość, miłość Boga, który szeptał wprost do mojego serca, że mnie kocha, że cały czas jest ze mną i nadal będzie, że pomoże mi poradzić sobie z tym co grzeszne, niepoukładane  we mnie. Potoki wylanych łez, ogrom MIŁOŚCI i strumień pokoju wypełniającego moje serce, to chyba najcenniejsze „cukiereczki” od kochającego Boga. W tym czasie pozwolił mi także zrozumieć, że nie muszę bać się Jego miłości, że ona nie zniewala, nie ogranicza, bo jak to powtarzał nasz rekolekcjonista – Bóg jest gentelmanem,  dlatego też nie obraża się i pragnie tylko jednego: szczęścia każdego człowieka, cokolwiek to słowo oznacza…, ale też nie uszczęśliwi nikogo na siłę, trzeba Mu na to pozwolić, otworzyć swe serce, aby mógł działać.

 Pomimo tego, że nie rozmawiałam ze swoimi współtowarzyszami, to odczułam ogromną więź z tymi, tak różnymi ludźmi. Radość z tego cichego przebywania ze sobą była największa w chwili dzielenia się swoim przeżyciami na zakończenie rekolekcji. To było naprawdę niesamowite, słysząc jak Bóg hojnie każdego obdarował, jak konkretnie działał w sercu każdego uczestnika.

 Zamykając usta, otworzyłam serce, zmysły na to, co Bóg mówi do mnie, dzięki temu łatwiej było mi dostrzec Jego wspaniałość, hojność choćby w otaczającej mnie przyrodzie, w różnych odcieniach błękitu nieba, zieleni trawy, w mocy gór, w deszczu i kroplach rosy o pranku, w bawiących się wiewiórkach, w pięknym, tak różnorodnym jak chmury na niebie śpiewie ptaków, w owadzie, który usiadł na moim długopisie i czytał słowa płynące z serca do serca… w makaronie z serem, niepowtarzalnym smaku kawy, w uśmiechach tak wiele mówiących…

 To było piękne spotkanie! Myślę, że mogę powiedzieć, że weszłam w nie całym sercem, trwałam w samotności i wyszłam odmieniona, pełna pokoju w sercu, przepełniona miłością, bogatsza o prawdę o sobie, która teraz jest takim motorem do pracy nad sobą, nad tym by być blisko Tego, który mnie pierwszy ukochał miłością odwieczną.  

  

Joanna Brzenska

 Fundament, maj 2009