Zanim pojawiło się pytanie: „Gdzie jest Bóg w zagubionym świecie?” stawiano pytanie: „dlaczego?”. Dlaczego świat jest tak zagubiony, nieuporządkowany? Dlaczego Bóg, jeśli rzeczywiście istnieje i ma realny wpływ na świat, nie reaguje? Dlaczego, jeśli jest miłością, pozwala na cierpienie i zło? Dlaczego?… Współczesne media konsekwentnie nagłaśniają historie, które dyskredytują Boga i Jego Opatrzność:

 „Jedna piąta ludzkości żyje dziś w sytuacji ekstremalnej nędzy… Dziesięć milionów dzieci umiera przed piątym rokiem życia […] Ponad milion dziewczynek jest sprzedawanych rocznie do domów publicznych […] Dwudziestopięcioletni konflikt w Sudanie pochłonął ponad dwa miliony ofiar, a cztery miliony zmusił do emigracji i separacji od rodzin”.

 W naturalny sposób pojawia się pytanie: dlaczego? Gdzie był wtedy Bóg? Gdzie jest Bóg? Pytanie „dlaczego?” jest istotne, ale nie jest nowe. Podejmują je już najstarsze księgi Starego Testamentu. Szczególnie mocno wybrzmiewa w Księdze Hioba. Hiob był sprawiedliwy, prostolinijny, uczciwy, wrażliwy, bogobojny, otwarty na Boga i Jego tajemnice. Sam Bóg mówi o nim: „nie ma na całej ziemi drugiego, kto by był tak prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający zła jak on” (Hi 1, 8).

I oto w ciągu kilku dni stracił wszystkie dobra materialne, a także najbliższych – dzieci i ich rodziny. Doświadczył cierpienia związanego z chorobą, „trądem złośliwym, od palca stopy, aż do wierzchu głowy” (Hi 2, 7). Na Wschodzie choroba trądu wykluczała ze społeczności żywych. Chory był zmuszony żyć na obrzeżach społeczności na stercie śmieci i sygnalizować swoją obecność, gdy na horyzoncie pojawiał się zdrowy człowiek. Hiob stracił jakiekolwiek wsparcie moralne. Został wyrzucony z domu przez żonę i kuszony do odejścia od Boga.

Ponadto musiał całymi dniami słuchać potoku słów „przyjaciół”, które były bolesnym, raniącym i niesprawiedliwym oskarżeniem. Hiob doświadczał cierpienia fizycznego, psychicznego i duchowego. Jego życie zostało w jednej chwili zrujnowane, stracił wszystko. Przeżył beznadzieję bólu i cierpienia, w której nie pozostaje nic innego, jak tylko płakać lub przeklinać.

Kto jest winny? Dlaczego Bóg milczy? Dlaczego godzi się na takie niezawinione cierpienie? Hiob skarżył się, przeklinał dzień swoich narodzin, pragnął śmierci, desperacko walczył z Bogiem. W końcu zamilkł, by posłuchać Boga…

Na przełomie VII i VI wieku przed Chrystusem, gdy Chaldejczycy zajęli Palestynę, trudne pytania stawiał Habakuk. Prorok pytał Boga o zło, niesprawiedliwość, cierpienie, które widział w otaczającym go świecie. Obserwując nieład, anarchię, zamęt, kwestionował moc Boga. Czy Bóg zechce (i czy może) przywrócić sprawiedliwość i ład? Wobec zła, bezwzględności i barbarzyństwa Chaldejczyków zrodził się dylemat: jak święty i czysty Bóg mógł na to pozwolić? Czy fakt posłużenia się bezbożnym w celu realizacji woli Bożej jest dopuszczalny?

Pytanie „dlaczego?” pobrzmiewa wielokrotnie w Psalmach. Psalm 39 zawiera bolesną skargę:

– Zamilkłem, ust mych nie otwieram:
Ty bowiem [to] sprawiłeś.
Odwróć ode mnie Twe ciosy:
ginę pod uderzeniem Twej ręki.
Za winę chłoszczesz człowieka karaniem,
jak mól obracasz wniwecz to, czego pożąda.
Doprawdy, każdy człowiek jest marnością.
Usłysz, o Panie, moją modlitwę,
i wysłuchaj mego wołania;
na moje łzy nie bądź nieczuły,
bo gościem jestem u Ciebie,
przechodniem – jak wszyscy moi przodkowie.
Odwróć oczy ode mnie, niech doznam radości,
zanim odejdę i mnie nie będzie (Ps 39, 10-14).

W Psalmie 39 pytania przeradzają się w medytacyjną lamentację. Psalmista użala się nad znużeniem życia, ludzką słabością i nędzą, radykalną kruchością egzystencji… Człowiek na ziemi jest gościem, pielgrzymem, nomadem… „Życie jest marnością…, człowiek przemija jak cień…, na próżno się niepokoi…”. Dlaczego? Jaki to ma sens? Psalmista, podobnie jak Hiob, błagał Boga, by odwrócił swe oblicze i pozwolił mu żyć w (s)pokoju przez resztę krótkiego życia.

Bóg odpowiedział na pytanie Hioba, Habakuka, psalmisty najpełniejszym objawieniem siebie. Nie usunął cierpienia z ziemi, ale sam w nie wszedł. Nie wykreślił z ludzkiego życia śmierci, ale sam jej się poddał. Paul Claudel napisał: „Bóg nie przyszedł zniszczyć cierpienia, nie przyszedł, by je wytłumaczyć, ale przyszedł wypełnić je swoją obecnością”.

Zło i cierpienie jest nie tylko dramatem człowieka, ale również Boga. I żadne naukowe, filozoficzne czy teologiczne odpowiedzi na to pytanie nie są adekwatne. Najbardziej adekwatną odpowiedzią jest objawienie absolutnej miłości Boga, który daje siebie w Jezusie do końca. Miłość nadaje sens wszystkiemu i pozwala znosić najcięższe trudy. Dramat człowieka nie polega na tym, że cierpi, ale na tym, że jest to cierpienie zmarnowane, niepotrzebne, odrzucone. Gdy brakuje miłości jako sensu cierpienia, staje się ono niemożliwe do udźwignięcia. Bez miłości poszukiwanie sensu cierpienia jest bezowocne, a pytanie: „Gdzie jest Bóg w zagubionym świecie?” pozostanie bez odpowiedzi.