Jim Mc Manus, Stephanie Thornton

Odnaleźć przebaczenie. Perspektywy duchowe

 Wydawnictwo Homo Dei
 

Wielu ludzi, którzy doznali zranienia lub których zaufanie i pewność siebie zostały zniszczone, uważa trwanie w urazie za jedyną postawę umożliwiającą im dalsze życie. Wielu uważa, że przebaczając krzywdę, w jakiś sposób zaakceptowaliby ją, pomniejszyli jej znaczenie lub zwolnili winowajcę z wszelkiej odpowiedzialności. Nawet osoby, po których byśmy się tego nie spodziewali, przejawiają nieraz zadziwiającą niezdolność lub niechęć do przebaczania. Jim McManus i Stephanie Thornton przyglądają się najróżniejszym aspektom postawy nieprzebaczania: jej przyczynom, symptomom i skutkom. Następnie, opierając się na świadectwach osób zmagających się  z przebaczeniem oraz na słowach i przykładzie Jezusa, ukazują prawdziwie uzdrawiającą moc przebaczenia i podpowiadają czytelnikom jak ją odnaleźć. Książka ta jest użyteczna dla wszystkich, którzy muszą zmierzyć się z przebaczeniem we własnym życiu, a także dla tych, którzy starają się pomóc innym uwierzyć, że przebaczenie jest możliwe.

 

Fragment książki:

Natura przebaczenia

 
Zaczęliśmy rozważać Boży aspekt przebaczenia, a teraz przyjrzyjmy się ponownie aspektowi ludzkiemu. Czego przebaczenie od nas wymaga, ile będzie nas kosztowało? Jaką przyniesie nam korzyść? Co musimy zrobić, by przebaczyć lub zyskać przebaczenie?
 
Przebaczyć nie znaczy… zapomnieć
 
Trudności z przebaczeniem wynikają w dużej mierze stąd, że słowo „przebaczyć” uchodzi często za odpowiednik „puścić w niepamięć”. My, ludzie, potrafimy zapomnieć wiele. Nie potrafimy jednak zapomnieć wszystkiego – i chyba nie leży to w naszym interesie. Czy matka może zapomnieć, że zamordowano jej dziecko? Czy porzucona żona może zapomnieć, że mąż ją opuścił? Czy naród może zapomnieć o zamachach terrorystycznych, które wstrząsnęły jego miastami, lub o zagładzie zgotowanej mu przez inny naród? Czy można zapomnieć choćby o tym, że ktoś próbował nadszarpnąć naszą reputację lub podważyć wartość naszej pracy? I czy można tak po prostu zapomnieć, jak okropnie potraktowaliśmy tę czy inną osobę?
 
Żadnej z tych spraw nie można zapomnieć i żadnej zapomnieć nie należy. Zdarzyły się – i powinniśmy je uhonorować, pamiętając o nich. Powinniśmy też uczyć się na własnych błędach, korzystać ze swoich doświadczeń, a to byłoby niemożliwe, gdybyśmy po prostu wymazali je z pamięci.
 
Przebaczyć znaczy… pogodzić się z rzeczywistością Możemy nie być w stanie zapomnieć o jakiejś krzywdzie, własnej lub cudzej, ale zawsze możemy ją przebaczyć. Zamiast: „to nie do wybaczenia”, powinniśmy chyba mówić: „to nie do zapomnienia”. Co więcej, musimy przebaczać nawet głębokie krzywdy, jeśli mamy zdrowo się rozwijać. Odmowa przebaczenia to odmowa wyzbycia się bólu, urazy, pretensji – wyzbycia się statusu ofiary – a wynikają z niej nieszczęścia i udręki duchowe. Jeśli nie potrafimy uwolnić się od urazy, zamykamy się w przeszłości, zastygamy w roli ofiary cudzego lub własnego niesprawiedliwego postępowania. Przebaczyć to nie zapomnieć, lecz pogodzić się z tym, co zaszło, wbudować to w swoje doświadczenie i żyć dalej. Właśnie: przebaczyć i żyć dalej, a nie puścić w niepamięć. Przebaczenie pozwala nam pamiętać bez goryczy, choćby smu­tek nigdy nas nie opuścił.
 
Przebaczyć nie znaczy… zwolnić winowajcę z odpowiedzialności
 
Przebaczając tym, którzy nas krzywdzą, wcale nie okazujemy tolerancji lub akceptacji dla ich postępowania. Bo jak moglibyśmy im przebaczyć, gdybyśmy najpierw nie uznali, że mamy coś do przebaczenia – że ci, którym przebaczamy, uczynili coś złego? Krytyczna ocena niesprawiedliwości jest nieodzownym elementem aktu przebaczenia.
 
Przebaczenie to postawa aktywna, wyraźne wskazanie wyrządzonej nam krzywdy i jasne stwierdzenie, że była ona czymś złym. Nie chodzi tu bynajmniej o „przymykanie oczu” i traktowanie winowajcy tak, jakby nic się nie zdarzyło; nie chodzi o udawanie, że niesprawie­dliwość może nie była tak bardzo niesprawiedliwa, a zatem nie chodzi o jej akceptację. Prawdziwe przebaczenie mierzy się z realnością niesprawiedliwego czynu – i mierzy się z nią uczciwie.
 
Przebaczenie nie oznacza też, że „umarzamy” winę, darowując ją winowajcy. Każdy z nas odpowiada za swoje czyny i musi ponosić ich skutki; żyjemy w złożonym systemie społecznym, który nakłada na nas obowiązki, narzuca standardy postępowania. Przebaczenie nie usuwa winowajcy poza ten system, bo nie może: jest osobistą postawą wpływającą na zdrowie emocjonalne i duchowe jednostki, niezależną od zbiorowej woli, która formułuje normy społeczne. To, że przebaczyliśmy wyrządzoną nam krzywdę, nie podważa naszego prawa do przewidzianego za nią zadośćuczynienia. Jan Paweł II przebaczył tureckiemu zamachowcowi Mehmetowi Alemu Agcy, który próbował go zabić, nie prosił jednak, by wypuszczono Agcę na wolność. Przebaczenie to dar indywidualny. Kara więzienia była konsekwencją czynu Agcy wymaganą przez społeczeństwo.