Przebaczyć znaczy… zyskać wolność
Przebaczenie bynajmniej nie zwalnia winowajcy z odpowiedzialności za wyrządzoną krzywdę. To pokrzywdzona osoba zyskuje wolność dzięki przebaczeniu.
Zaatakowani, cierpimy. Cierpienie dotyka wielu dziedzin naszego życia: może głęboko zmienić nasz światopogląd, spowodować utratę wiary w siebie. Możemy doznawać bólu i strachu, oburzać się, że zostaliśmy tak okropnie potraktowani. Możemy żywić nienawiść, żądzę odpłacenia niesprawiedliwością za niesprawiedliwość. Wszystko to są naturalne reakcje osoby pokrzywdzonej – i właśnie one sprawiają, że trwanie w poczuciu krzywdy jest tak destrukcyjne.
Nie musimy pielęgnować poczucia krzywdy. Możemy potwierdzić własną indywidualność, wartość i siłę duchową; możemy odrzucić status ofiary. Taką moc ma przebaczenie: przebaczając, wyzbywamy się negatywnych emocji trapiących ofiarę niesprawiedliwości.
Przebaczenie uzdrawia każdą dziedzinę naszego życia: uzdrawia ciało, uwalniając je od szkodliwego napięcia fizjologicznego; uzdrawia umysł, zastępując destrukcyjne myśli konstruktywnymi; uzdrawia ducha, pozwalając wznieść się ponad wyrządzone nam zło.
Przebaczyć nie znaczy… pojednać się z winowajcą
Wiele osób sądzi, że prawdziwe przebaczenie polega na pojednaniu się i ponownym nawiązaniu relacji z winowajcą. Ten niesłuszny pogląd może poważnie osłabić chęć przebaczenia.
Pojednanie zakłada podjęcie relacji między winowajcą i pokrzywdzonym. Być może w idealnym świecie przebaczenie prowadziłoby do takiej sytuacji. Nasz świat jednak jest daleki od ideału. Niektórzy winowajcy nie chcą lub nie umieją żałować za swoje postępowanie, a nawet nie dostrzegają swojej winy. Pojednanie z osobą nieodczuwającą skruchy bywa ryzykowne lub po prostu nieosiągalne, a choćby winowajca wyrażał żal, nie zawsze jest wskazane, bo zainteresowanym osobom nieraz trudno jest zapomnieć o przeszłości lub ich charaktery stale wywołują problemy. Winowajca może też odrzucić propozycję pojednania. Pokrzywdzony nic na to nie poradzi.
Przebaczenie nie wymaga od nas narażania się na dalsze krzywdy ani wzięcia na siebie odpowiedzialności za postępowanie drugiego człowieka – a zatem nie wymaga pojednania. Uznają to wszystkie wielkie religie światowe.
Przebaczyć znaczy… być silnym
Przebaczenie nie jest łatwe. Rzadko bywa bezpośrednią odpowiedzią naszego serca na wyrządzone nam zło. Zemsta wydaje się dużo bardziej pociągająca! Mamy też skłonność do użalania się nad sobą, oskarżycielskiego pokazywania swoich ran, pielęgnowania w sobie poczucia krzywdy.
Próbując wznieść się ponad pragnienie zemsty i wyzbyć się potrzeby budzenia współczucia, mierzymy się z potężnymi emocjami. To właśnie jest cena przebaczenia, poświęcenie wymagające od nas odwagi, zaangażowania i siły, a nieraz i znacznego trudu – trudu zrozumienia winowajcy, trudu konstruktywnego spojrzenia na świat, taki, jaki jest po doznanej przez nas szkodzie, trudu pogodzenia się z żalem za światem, jaki istniał przedtem.
Przebaczyć nie znaczy… wypełnić narzucony nam obowiązek moralny
Choćby nasza religia zachęcała nas gorąco, byśmy przebaczali naszym winowajcom, przebaczenie nie jest moralnym obowiązkiem narzuconym nam z zewnątrz. Co więcej, przebaczenie płynące z poczucia moralnego obowiązku może być trudne i szkodliwe. Przekonani, że musimy przebaczyć komuś, kto nas skrzywdził, prawdopodobnie ofiarujemy mu marne przebaczenie, czystą formalność, słowa „Przebaczam ci”, które pozostaną puste, jeśli nie będą odzwierciedlać szczerego pragnienia – pragnienia zakorzenionego w czymś głębszym niż obowiązek.
Wielu z nas kiedyś zapewne powiedziało komuś, że mu przebacza -bo uważaliśmy przebaczenie za właściwą postawę lub ustąpiliśmy pod naciskiem innych, czuliśmy jednak w skrytości ducha, że nie jest to prawdziwe przebaczenie. Takie udawane przebaczenie bywa szkodliwe dla „przebaczającego”, ponieważ spycha potężne emocje w głąb świadomości, gdzie fermentują dalej, i w gruncie rzeczy nie przynosi ulgi od gniewu i urazy. Udawane przebaczenie bywa też szkodliwe dla tego, komu „przebaczono”, prowadzi bowiem do niejasnych relacji i fałszywego pojednania, w którym to, co ma uchodzić za współczucie, maskuje subtelne ataki.
Prawdziwe przebaczenie ma charakter osobisty i nie może być narzucone z zewnątrz. Odzwierciedla osobowość i siłę przebaczającego -cechy niezależne od woli innych ludzi i od nakazów religijnych. Prawdziwe przebaczenie to życiodajne prawo, którego nikt nie może nas pozbawić, a nie nałożony na nas uciążliwy obowiązek. Tylko prawdziwe przebaczenie nas wyzwala.
Przebaczyć znaczy… podjąć decyzję o przebaczeniu
Mamy niezbywalne prawo przebaczyć, niezbywalne prawo wyzbyć się żalu i cierpienia, nienawiści i urazy. Nie musimy znosić tych negatywnych emocji przez całe lata tylko dlatego, że ktoś nas zranił! Łaska przebaczenia uzdrawia nas i przywraca nam wiarę w siebie. Mamy absolutne prawo do tego uzdrowienia. Nikomu nie wolno nam go odbierać. Jeśli ktoś nas skrzywdzi, mamy prawo nie pozwolić, by ta krzywda zatruła nam resztę życia.
Psycholog Gerard Jampolsky pisze: „Z perspektywy Miłości i Ducha przebaczenie to gotowość do wyzbycia się bolesnej przeszłości. To decyzja, że dłużej nie będziemy cierpieć, że uzdrowimy swoje serce i duszę. To postanowienie, że dłużej nie będziemy cenić nienawiści i gniewu, a także wyzbycie się chęci zranienia drugiej osoby lub siebie z powodu czegoś, co należy już do przeszłości.
To gotowość do otworzenia oczu na światło w innych ludziach, zamiast osądzania ich i potępiania”[1]. Podobny nacisk na kwestię decyzji i gotowości znajdujemy w książce Roberta Enrighta i Johna Northa: „Przebaczenie to gotowość do porzucenia prawa do urazy, negatywnego osądu i obojętności wobec osoby, która niesprawiedliwie nas skrzywdziła, i zarazem pielęgnowanie wobec niej niezasłużonego współczucia, wielkoduszności, a nawet miłości”[2].
Przebaczenie zaczyna się od gotowości do tego, by przebaczyć. Być może najpierw pojawi się zaledwie chęć przebaczenia lub tylko żal, że nie potrafimy o przebaczeniu nawet pomyśleć. Owo pragnienie, lub pragnienie pragnienia, otwiera nam drogę do odkrycia, jak przebaczać. Bez niego prawdziwe przebaczenie jest niemożliwe.