III. KANTYK SYMEONA

Radość Symeona wybucha prostą, przepiękną modlitwą, którą odmawiamy codziennie w wieczornej Liturgii Godzin. Symeon prosi: Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela. W tych słowach Symeona można wyczuć wielkie napięcie i stale obecne w życiu cierpienie. Ten człowiek pełen wiary i ufności żył sprawiedliwie, zachowywał Prawo, chociaż nigdy nie widział Mesjasza – spełnienia swej nadziei.

Jednak, chociaż był świadkiem cierpienia i upokorzenia swego narodu, nie tracił nadziei, żył w bólu, cierpieniu i oczekiwaniu na światło. I Bóg spełnił jego oczekiwania. Teraz w Duchu Świętym widzi to światło w małym Dziecku, przyniesionym do świątyni przez Maryję i Józefa.

Symeon otrzymał łaskę, która w języku biblijnym nazywa się otwarciem oczu albo otwarciem serca. Podobnie, jak pasterze i prorokini Anna (zob. Łk 2, 36-38), w tajemniczym znaku Dziecka potrafił zobaczyć przyszłość i zbawienie.

Zapytajmy siebie w tej modlitwie, czy nasze serca oczekują zbawienia i pragną ujrzeć Jezusa – Światłość narodów? Czy jestem otwarty na znaki Boga w świecie, w moim doświadczeniu Kościoła, w moim życiu? Czy doświadczam otwarcia moich oczu? Co dla mnie osobiście znaczy otwarcie oczu? Co dla mnie znaczy przezwyciężanie przyzwyczajeń, obojętności, braku ufności? Co znaczy odkrycie nowości Boga – odkrycie Jego prawdy i radości, odkrycie Jego miłości?

Czy mógłbym za Symeonem powtórzyć: teraz mogę odejść, bo moje oczy ujrzały Twoje światło?

IV. MIECZ BOLEŚCI MARYI

W tej scenie kontemplujmy również Maryję. Maryja słyszy od Symeona proroctwo: A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. Proroctwo Symeona budzi zapewne w Maryi niepokój. Maryja przepełniona radością narodzin i pewna obietnic Najwyższego słyszy słowa, które kontrastują z Jej doświadczeniem. To proroctwo Symeona, zacznie się wypełniać już niedługo –  w czasie pielgrzymki Jezusa do świątyni (Łk 2, 41-50) i zaprowadzi Maryję pod krzyż (J 19, 25-27). Jednak w tym czasie zapewne było zapewne dla Maryi niezrozumiałe. Św. Łukasz pisze, że Maryja i Józef dziwili się temu, co o Nim mówiono. Maryja i Józef zostają stopniowo wprowadzani przez Boga w tajemnice Jezusa i Jego misji. W czasie pielgrzymki do świątyni również nie zrozumieli misji, o której mówił im Jezus. Oni trwają jeszcze w tradycji Starego Przymierza i trudno im zrozumieć Nowe, które ustanawia ich Syn. Bóg będzie stopniowo wprowadzał ich w rozumienie tajemnicy Jezusa. Są przyzwyczajeni do codziennej obecności Jezusa i przeżywają relacje z Nim w sposób zwyczajny, naturalny. I dlatego muszą dopiero uczyć się w wierze rozumieć nowe sytuacje. To uczenie się Jezusa jest dla nich oczyszczeniem wiary, czasem ich wzrostu i coraz pełniejszego zaufania Bogu.

Kontemplując w tej modlitwie Maryję, która dziwi się i nie rozumie, zauważmy, jak w tej bezradności jest bliska naszemu życiu. Nierzadko znajdujemy się w sytuacjach, które przekraczają nasze możliwości rozumienia. Nie rozumiemy tego, co dzieje się w nas i z nami, nie widzimy celu i sensu wielu naszych doświadczeń życiowych, wielu prawd życia ludzkiego, prawd wiary.

Odczuwamy wtedy wielką pokusę odmówienia tym wydarzeniom, prawdom, prawom jakiegokolwiek sensu, ponieważ sami go nie widzimy. Jednak idąc za tą pokusą, przekreślamy Boże plany wobec naszego życia; odmawiamy Bogu prawa prowadzenia nas przez życie. Układamy sobie życie po swojemu.

Maryja nie rozumie, dziwi się, ale również rozważa niezrozumiałe wydarzenia w swoim sercu. I mimo niezrozumienia pozwala Bogu działać. To maryjne rozważanie w sercu prowadzi nas do odkrywania sensu Tajemnicy. Tajemnica Boga w życiu człowieka nierzadko spełnia się poza naszym osobistym rozumieniem. Bóg nie ma obowiązku tłumaczyć się przed nami ze swojego sposobu działania. Bóg wymaga od nas zaufania. Jednak nie dokonuje w naszym życiu niczego bez naszego przyzwolenia.

Na zakończenie kontemplacji rozmawiajmy z Matką Najświętszą. Dziękujmy Jej za to, że jest z nami, że uczestniczy w naszych ludzkich problemach i prośmy, byśmy w sytuacjach trudnych, w sytuacjach niepewności i zagubienia umieli i chcieli prosić Ją o pomoc. Prośmy Ją również, by przeprowadzała nas przez trudne chwile, w których, jak Ona nie będziemy rozumieć Boga.

Stanisław Biel SJ