Jeśli osoba dająca Ćwiczenia duchowne cieszy się autorytetem wynikającym z rozsądku, talentu psychologicznego, wrażliwego słuchania i przede wszystkim z powodu zmysłu duchowego, który pochodzi z doświadczenia ignacjańskiego – to dobrze. Taki człowiek jednak w swej relacji z odprawiającym Ćwiczenia wciąż musi uniżać samego siebie przed Tym, który jest Panem. Jest czymś normalnym, że osoba dająca Ćwiczenia duchowne powinna cieszyć się pewnym darem przekonywania wobec rekolektanta. Dar ten jednak może stać się pokusą dla osoby odprawiającej Ćwiczenia, która próbuje zadowolić prowadzącego.

Dający i odprawiający Ćwiczenia powinni pozostać bardziej uważni na to, co Duch Święty czyni teraz, niż na to, co dający może sugerować. W imię chrześcijańskiej wolności dwie osoby – dający i odprawiający – nawiązują między sobą relację zaufania (Ćd 22). Dający Ćwiczenia duchowne spodziewa się, że rekolektant sam wybierze coś z tego, co zostało mu zaproponowane i co pomoże mu żyć dokładnie swoim doświadczeniem. Może to nie mieć widocznego odniesienia do tego, co zostało zaproponowane. Propozycja została poczyniona w nadziei, że rekolektant zaufa jej w pełni i będzie jej posłuszny; przyjmie on to, co jest mu proponowane w taki sposób, by obszar jego wolności ciągle się powiększał.

Ten „opis działania” – rodzaj oglądu Adnotacji – uzasadnia negatywną ocenę pewnego rodzaju „kierowników” znanych w różnych częściach świata. Po pierwsze, istnieje rodzaj „znikającego kierownika duchowego”. W wielu kulturach terapia „nie-dyrektywna” i „skierowana na klienta” wywiera obecnie wpływ na kierowników Ćwiczeń duchownych. Nie używają oni terminu „kierownik” – podobnie sam Ignacy go nie używał – ponieważ jak twierdzą, sugeruje on paternalizm i nadmierny wpływ ze strony dającego Ćwiczenia. Wolą być „towarzyszami”, którzy umożliwiają innym, aby wskazywali kierunki w relacji i wymagają tego od nich. Czasami chcą być po prostu „świadkami”.

W tym dramatycznym akcie, jak to ujął Ignacy, osoba dająca Ćwiczenia nie uważa, że może polegać na sobie jako „kierowniku”. Z pewnością nie znaczy to, że osoba odprawiająca Ćwiczenia duchowne traci niezależność osobistą i tożsamość. Pokładając swoją ufność w osobie dającej Ćwiczenia, rekolektant chce z odpowiednią pomocą kierownika duchowego zjednoczyć się z Bogiem.

 

3. W długiej tradycji kierownictwa duchowego, którego Ćwiczenia duchowne są częścią, unika się wpisywania tego „braterskiego sakramentu” na listę spraw wymagających posłuszeństwa kierownikowi duchowemu. Zarówno dający Ćwiczenia, jak i odprawiający je w pełni dzielą się wspólnym pragnieniem poszukiwania woli Bożej. Ich relacja zaczyna się od zaufania, które rekolektant umiejscawia w ignacjańskim doświadczeniu drugiej osoby i którego pragnie także dla siebie. Ćwiczenia duchowne zawsze zakładają „ludzkie pragnienie”, wykorzystanie dla siebie, „byleby to tylko było na większą służbę i chwałę Jego Boskiego Majestatu”. Kiedy okazuje się, że kwestia relacji posłuszeństwa nie pojawia się, jak zaznacza Ignacy, to wtedy dobrze jest mieć przynajmniej pragnienie tego pragnienia, odtąd bowiem pragnienie pogłębienia ignacjańskego doświadczenia staje się realne.

Istnieje też typ kierownika zbyt surowego, który sztywno trzyma się tekstu Ćwiczeń duchownych, uważając je za główne Źródło materiału do modlitwy. Kierownik zbyt surowy nie przyswoił sobie jasnego pouczenia danego przez Ignacego o kierowniku duchowym, który rzeczywiście kieruje rekolektantem i nie staje na drodze Duchowi Świętemu.

W tym momencie powinniśmy przypomnieć sobie, że czterech uczestników ignacjańskiego doświadczenia komunikuje się z sobą: bądź przez słowa, bądź przez poruszenia ze strony Boga, bądź też przez tekst książki, jak to było w przypadku Ignacego. Natychmiast po otwarciu książki osoba rozpoznaje, że nie jest to tylko tekst to czytania, ale wielostronicowy tekst do praktykowania, nie bezpośrednio przez rekolektanta, ale przez dającego Ćwiczenia duchowne. Żyjąc doświadczeniem Ćwiczeń duchownych, taka osoba sama jest gotowa pomagać innej osobie żyć nimi zgodnie ze sposobem postępowania Ignacego. Jest to sposób zachowania, który łączy wspólnotę w powszechnych owocach osobistego doświadczenia Ignacego, jest on metodą określania drogi dla osobistego doświadczenia rekolektanta.

W tekście dotyczącym przekazywania doświadczenia Boga Ignacy odgrywa różnorakie role. Polegał on na osobach, które spotykał i sytuacjach, dzięki którym wspomniane osoby poznawały siebie. Dający Ćwiczenia duchowne pozostaje całkowicie wierny ignacjańskiemu sposobowi postępowania i nie może rościć sobie prawa do sztywnego interpretowania tekstu czy też do przekonania, że to on ma wyłączną rację. Ma to miejsce wtedy, kiedy dający staje wobec osoby pragnącej przeżyć Ćwiczenia duchowne twórczo, pobudzonej doświadczeniem Ignacego tak, jak jest to opisane w książeczce Ćwiczeń.

Podczas przedstawiania drogi Ćwiczeń duchownych jako doświadczenia czterech ciągle działających uczestników: Boga, Ignacego, osoby dającej i osoby odprawiającej Ćwiczenia, dobrze uświadomić sobie, że Ignacy nie przewidział możliwości występowania piątego uczestnika. Mam tutaj na myśli grupę, która chce odprawiać Ćwiczenia, a zarazem charakteryzuje się swoją własną dynamiką. Dla Ignacego jakiekolwiek ćwiczenia w życiu codziennym wyrażałyby się w Adnotacji 19, nawet gdyby on sam nie był zadowolony z tego wyrażenia. Ignacy nie wyobrażał sobie Ćwiczeń w „oderwaniu od życia” i „w życiu”, ustaliwszy już uprzednio konkretną formę drogi, którą Bóg ukazuje jako wybór. Ta droga zakłada, że wszyscy aktorzy działają w konkretnym życiu, w którym Bóg sam pozwala znaleźć siebie będąc we wszystkich rzeczach.

Pamiętając o tym, Ignacy czyni pewne rozróżnienie. Tak więc Ćwiczenia mogą być odprawiane w zamknięciu, gdy jest się odciętym od wszystkich zajęć i gdy możemy być pewni, że duch rekolektanta nie rozproszy się wśród wielu rzeczy, lecz stanie się gotowy, by zwrócić się ku swemu Panu i Stwórcy oraz zjednoczyć się z Nim (Ćd 20). Istnieją także Ćwiczenia o charakterze otwartym, odprawiane bez jakiegoś szczególnego odosobnienia, gdy istnieje bezpośredni kontakt ze „zwykłymi” rzeczami w codziennym życiu, pozwalający stale weryfikować autentyczność ignacjańskiego doświadczenia (Ćd 19).

Zastanowiwszy się jednak nad wszystkimi rzeczami, należy powiedzieć, że nawet Ćwiczenia o charakterze otwartym wymagają spełnienia pewnych warunków, tak by każdy z czterech uczestników ignacjańskiego doświadczenia był w stanie trudzić się, poszukując w życiu woli Bożej.

W tym miejscu odnajdujemy pewne aspekty relacji zachodzącej między czterema uczestnikami Ćwiczeń. Najbardziej charakterystyczne jest to, że nie mają oni niezmiennych ról ograniczonych do pewnych określonych czynności. Ignacy-uczestnik pozwala, by jego doświadczenie przyjmować w sposób wolny i interpretować je na tysiąc sposobów. Osoba dająca Ćwiczenia wraz z osobą odprawiającą je (to znaczy, zarówno osoba, która świadomie przeżywa ignacjańske doświadczenie drugiej osoby, jak i osoba, która otwarcie mówi drugiemu, czego teraz doświadcza) pozostają w relacji, w której zawsze możliwe jest znalezienie innych sposobów poszukiwania woli Bożej.

Doświadczenie tych dwóch osób dopóty nie jest ustabilizowane, dopóki dający Ćwiczenia ma odwagę wybrać spośród wszystkich sposobów postępowania takie, które jest zgodne z pragnieniem rozwijającym się w doświadczeniu rekolektanta. Bóg-uczestnik Ćwiczeń nigdy nie przestaje zaskakiwać, bowiem cechą samego Boga, Stwórcy, jest dawać pocieszenie bez uprzedniego powodu, działać w swoim stworzeniu, nawracać i całkowicie przemieniać je w miłości (Ćd 330).

Tłumaczył Paweł Witon SJ