I. EWOLUCJA BIBLIJNA W STARYM TESTAMENCIE

 

           

            Bóg prowadzi człowieka do poznania siebie stopniowo, w miarę, jak człowiek jest zdolny do przyjęcia prawdy objawionej. W ten sposób Bóg objawia człowiekowi najgłębsze prawdy dotyczące sensu życia i śmierci i celu człowieka. Ten proces stopniowego objawiania siebie i prawd życia możemy dostrzec w Biblii. Dlatego przyjrzyjmy się najpierw krótko, jak pojęcie śmierci ewoluuje w Starym Testamencie, by na tym tle zobaczyć ujęcie chrześcijańskie.

W najstarszych księgach ST dominuje koncepcja śmierci w sędziwym wieku, po osiągnięciu znacznych dóbr materialnych i duchowych. Spełnieniem życia było umrzeć starym i sytym lat, to znaczy zakosztować pełni ziemskiego życia, oglądać dzieci i wnuki. Uważano, że człowiek żyjący długo, bogaty w potomstwo cieszy się błogosławieństwem Boga.

 Śmieć przedwczesna czy bezdzietność były brakiem Bożego błogosławieństwa. Uważano, że są skutkiem grzechu bądź niemoralnego prowadzenia się człowieka. Stąd taki dramat niektórych bezpłodnych kobiet (np. Sary – żony Abrahama, Anny – żony Elkany, czy Elżbiety – żony Zachariasza).

            Życie po śmierci było rozumiane jako przejście do krainy Szeolu, gdzie zmarły prowadzi życie cienia. Jest to forma egzystencji ale bez jakiejkolwiek łączności z żywymi. To zerwanie wszystkich więzi oznaczało zniszczenie życia. Mieszkańcy Szeolu nie mają żadnego kontaktu z Bogiem. Jest to raczej forma wegetacji niż prawdziwego życia.

 Bardzo znamienne są tu słowa Hioba: Czyż nie krótkie są dni mego życia? Odwróć Twój wzrok, niech trochę rozjaśnię oblicze, nim pójdę, by nigdy nie wrócić, do kraju pełnego ciemności, do ziemi czarnej jak noc, do cienia chaosu i śmierci, gdzie świecą jedynie mroki! (Hi 10, 20-22).

            W podobny sposób patrzono na życie. Życie ludzkie we właściwym sensie jest tam, gdzie nie ma cierpienia, samotności, izolacji; gdzie jest natomiast obfitość spełnienia, wspólnota, miłość, gdzie człowiek czuje bliskość Boga, doświadcza Jego dotknięcia. W taki sposób życie staje się jednoznaczne z błogosławieństwem, a śmierć z przekleństwem.

 To najstarsze spojrzenie na śmierć wiązało się z odcięciem od kultu przodków, zmarłych, który był wtedy szeroko rozpowszechniony. To Bóg jest Jedynym Panem, także śmierci i Szeolu.

Ponadto śmierć łączono zawsze z grzechem człowieka. Po grzechu Adama i Ewy, Bóg wypowiada słowa: Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść – przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz! (Rdz 3, 17-19).

Późniejsze księgi ST, zwłaszcza księgi mądrościowe, np. Księga Koheleta czy Hioba nie łączą już jednoznacznie śmierci z grzechem człowieka. Zaczyna się powoli dostrzegać pozytywne elementy w śmierci. Śmierć to nie jest już kres życia człowieka, ani zerwanie więzi z Bogiem. Śmierć to jest szansa i możliwość dana człowiekowi. To jest droga oczyszczenia, zadośćuczynienia i przemiany. Poprzez śmierć człowiek nie zatraca się w Szeolu, ale wchodzi w pełnię życia.

Szczególnie Psalmy (np. 16, 37, 73) podkreślają, że Bóg jest silniejszy od Szeolu. Człowiek, który ufa Bogu pozostaje bezpieczny w Jego rękach. Ps 16 mówi: Dlatego się cieszy moje serce, dusza się raduje, a ciało moje będzie spoczywać z ufnością, bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu. Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie, rozkosze na wieki po Twojej prawicy (Ps 16, 9-11).

Problemem, który podejmują psalmy, jest również zagadka powodzenia grzeszników. Ludzie grzeszni mają swoich ziemskich bogów, np. pieniądze, układy, pozycje itd. Wydaje się, że są panami, jakimiś nadludźmi, którym wszystko się wiedzie. Są daleko od Boga, grzeszą, a mimo to doświadczają ziemskiej pomyślności. Jaki sens wobec tego ma cierpienie ludzi ubogich? Jaki sens ma pobożność?

Odpowiedź na to pytanie otrzymuje psalmista w świątyni, a więc w spojrzeniu na Boga. Poznaje ułudę, nicość, nędzę szczęścia ziemskiego. Jeżeli człowiek patrzy z punktu czysto ludzkiego, to oczywiście trzeba się zgodzić, że bogactwo i układy ziemskie dają powodzenie. Ale, jeżeli w ten sposób patrzy na życie, to w obliczu śmierci pozostaje rozpacz. Człowiek umierający jest wtedy najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem. Miej nadzieję w Panu i strzeż Jego drogi, a On cię wyniesie, abyś posiadł ziemię; zobaczysz zagładę występnych. Widziałem, jak występny się pysznił i rozpierał się jak cedr zielony. Przeszedłem obok, a już go nie było; szukałem go, lecz nie można było go znaleźć (Ps 37, 34-36). Zaiste na śliskiej drodze ich stawiasz i spychasz ich ku zagładzie. Jakże nagle stali się przedmiotem grozy, zniknęli strawieni przerażeniem. Jak snem po obudzeniu, Panie, powstając wzgardzisz ich obrazem (Ps 73, 18-20).

Powoli rodzi się przekonanie, a właściwie pewność, że wspólnota z Bogiem jest mocniejsza niż rozpad ciała. Więź z Bogiem, także po śmierci jest rzeczywistością, wobec której to, co człowiekowi wydaje się realne (bogactwo, ludzkie więzi, prestiż, sława, sukces itd.), okazuje się pozorem, nicością: Lecz ja zawsze będę z Tobą: Tyś ujął moją prawicę; prowadzisz mnie według swojej rady i przyjmujesz mię na koniec do chwały. Kogo prócz Ciebie mam w niebie? Gdy jestem z Tobą, nie cieszy mnie ziemia. Niszczeje moje ciało i serce, Bóg jest opoką mego serca i mym udziałem na wieki. Bo oto giną ci, którzy od Ciebie odstępują, Ty gubisz wszystkich, co łamią wiarę wobec Ciebie.  Mnie zaś dobrze jest być blisko Boga, w Panu wybrałem sobie schronienie, by opowiadać wszystkie Jego dzieła (Ps 73, 23-28).

 Realność więzi z Bogiem jest silniejsza od śmierci. Jest to więź miłości, która nigdy się nie kończy, bo jak śmierć potężna jest miłość (Pnp 8,6). Poprzez zwrócenie się ku Bogu poprzez bycie z Nim człowiek może przeciwstawić się i oprzeć Szeolowi, który stale grozi mu zagładą.

Ps 73 jest już bardzo bliski chrześcijaństwu.

Najnowsze księgi ST (Księga Daniela, Druga Machabejska i Księga Mądrości)  dotykają problemu męczeństwa. W obliczu prześladowań człowiek wierzący staje przed pytaniem, co jest ważniejsze: sprawiedliwość w obliczu Boga, czy własne, biologiczne życie. Musi dokonać wyboru między Bogiem, prawem, wartościami a własną przyjemnością i życiem (podobnie było u nas w czasach komunistycznych).

Dla wierzącego staje się jasne, że sprawiedliwość waży więcej niż biologiczne istnienie; że ten, kto oddaje życie dla Bożego prawa i prawdy, nie wkracza w nicość, ale w samo życie. (Możemy zobaczyć piękne przykłady młodych ludzi w Dn 3, 1-97; postawę matki i jej siedmiu synów w 2 Mch 6, 18 – 7, 42. Por. też Iz 53, 1-12). 

Najnowsza księga ST – Księga Mądrości, czerpiąc ze źródeł greckich, mówi wprost, że wspólnota z Bogiem jest życiem sięgającym poza śmierć: Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich (Mdr 3, 1-5).

Księga Mądrości traktuje życie i śmierć człowieka całościowo, integralnie. Śmierć nie jest traktowana jako koniec ludzkiej egzystencji, ale początek jej pełnego wymiaru. 

            Księga Mądrości podkreśla też, że Bóg nie mógł stworzyć śmierci, ponieważ Bóg jest Miłością i nie ma upodobania w cierpieniu człowieka. Pierwotny zamysł Boży był inny. Bóg powołał człowieka do nieśmiertelności. Temu planowi Boga sprzeciwił się grzech, który człowiek popełnił pod wpływem szatana: Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą (Mdr 2, 23n).