1. Człowiek jako tajemnica
1.1. Tajemnica
Obrazem pewnego typu filozofa, a więc też badacza natury ludzkiej – dajmy na to teologa czy wychowawcy – jest postać wędrowca wpatrzonego w gwiazdy, który nieopacznie wpada do dołu. W jego przypadku dalszy postęp nie jest ani możliwy, ani pożądany. Niebezpieczna jest też druga skrajność. W komentarzu do obrazu jaskini Platon zauważył, że pozostawać wewnątrz dołu i nigdy się z niego nie wydostać jest jeszcze gorsze, niż to, że się do niego wpadło. A to przydarzyłoby się nam, gdybyśmy – w sensie pozytywistycznym – pozostali przywiązani do faktów jako faktów, do czystych i prostych fenomenów; bylibyśmy wtedy podobni do bałwochwalców. W głębinach jaskini można bowiem dostrzec cienie i obrazy, które są znakami innej rzeczywistości, już w nich obecnej; oczywiście pod warunkiem, że jest się w stanie je odczytać i zinterpretować.
Antropologia, która w sposób domyślny zawiera się w psychologii stosowanej w działalności pedagogicznej/wychowawczej, często zawiera wizje podobne do tych, które ma człowiek znajdujący się w jaskini. Przebywając w głębinach nie próbuje odczytywać ani nie interpretuje oglądanych cieni i obrazów. Nie są one sygnałami innej, bogatszej i pełniejszej rzeczywistości. Nie daje też żadnych możliwych, ba, koniecznych odpowiedzi na najgłębsze pytania, które stanowią o enigmie ludzkiego serca i jego tajemnicy.
Co prawda cienie mogą też być niewłaściwe zinterpretowane, mogą być odczytane jako gra światła i cienia, które jej nie tworzą.
Jak zatem wejść i wyjść z jaskini? Lub idąc za pytaniem Paula Ricoeura: jak znaleźć język, który wyrazi zarówno „archeologię” świadomości, jak i jej „teleologię”? Na czym ma się zasadzać rola psychologii w tym dialogu otwartym na wymiar teologiczny tajemnicy?
Przełóżmy to pytanie na język bardziej konkretny. Jaki związek istnieje między walką o taką lub inną wartość a zasadniczym zmaganiem, jakie ma miejsce między człowiekiem a Bogiem? Jaki jest związek między szczegółowymi pytaniami dotyczącymi określonych prawd, natury rzeczy i wydarzeń, między poszukiwaniem określonych i specyficznych znaczeń a poszukiwaniami sensu ostatecznego? A co powiedzieć o pytaniach, które nigdy się nie rodzą lub o osobach, które są zdolne stłumić każdy rodzaj zasadniczego pytania o znaczenie lub prawdę ostateczną? Jak się łączą – nie tylko na planie ontycznym, ale także psychicznym – poszczególne, konkretne formy niepokoju, zmagania i pytania dotyczące określonych przedmiotów z niepokojem, zmaganiem i pytaniem, które mają za interlokutora lub „przedmiot” Boga żywego, obecnego przynajmniej domyślnie w nich?
Oto pytanie „pedagogiczne”, jedyne w swoim rodzaju. Pytanie, które poza ściśle określoną „rolą”, dotyka funkcji, zadań i misji każdej osoby. Każdy moment życia, każde spotkanie może samo przez się stanowić okazję do znalezienia odpowiedzi, wzrostu, prawdy i pogłębienia. Jednocześnie może też być okazją do zatrzymania się w drodze, ucieczki, rezygnacji z odpowiedzialności za siebie i innych. Dotyczy to szczególnie tych ludzi, którzy z racji swego wyboru, realizując projekt wychowawczy, napotykają na tajemnicę rozwoju własnego i innych. Kluczem do tej tajemnicy jest napięcie, które rodzi się między nieograniczonym otwarciem się człowieka na prawdę i dobro a ograniczeniami wynikającymi z cielesności własnej i cudzej oraz konkretów życia w czasie i przestrzeni.
Jak przypomina de Waelhens (1972), współczesne nauki o człowieku bardzo mocno podkreślają potrzebę definiowania go jako „byt w świecie”. Ten nacisk wymaga przezwyciężenia – i to nie tylko na planie teoretycznym – opozycji między „dla siebie” i „w sobie”, co w naszej pracy często wyrażać się będzie opozycją między „podmiotem” a „przedmiotem”. Osoba ludzka rozumiana jako „czysta świadomość” czy też jako „rzecz” nie jest już bytem w świecie. Z drugiej strony nie jest łatwo spotkać autentyczne uznanie czy określenie świadomości ludzkiej jako „mieszanki”, jako syntezy umieszczonej „pomiędzy” (gr. metaiu, jak mawił już Platon), która wzięłaby na poważnie historyczny i konkretny sposób, w jaki dwa bieguny bycia w świecie ze sobą się splatają. Raczej przyjmuje się jako rzecz oczywistą to bycie w świecie osoby ludzkiej, jednocześnie doświadczając całej jego problematyczności i słabości.
Klasyczne już rozróżnienie G. Marcela między „problemem” a „tajemnicą”, które zbyt łatwo rozumiane jest jako opozycja, ma do spełnienia ważną rolę w ujęciu rozwoju.
Nie chodzi nam o to, by odpowiedzieć w sposób wyczerpujący na wszystkie pytania. Raczej chcemy ukazać możliwość znalezienia wspólnej przestrzeni czy miejsca wzajemnej konfrontacji, dialogu i możliwej integracji między psychologią a teologią, wziętymi z całą ich złożonością. Zanim do tego przejdziemy, koniecznie będzie zwrócenie uwagi na utraconą tajemnicę.