Czas żałoby jest okresem wyrażania uczuć. Nie należy wstydzić się bólu ani łez… Jest to ważny etap w akceptacji śmierci innych. Są osoby, które w żałobie izolują się, „zamrażają uczucia”, nie pozwalają sobie na ból, próbują grać „twardych”, rzucają się w wir pracy, chcą na siłę zapomnieć. Nie ułatwia to przeżywania żałoby ani akceptacji śmierci. Dopiero z chwilą, gdy opłaczemy zmarłego i stratę, możemy zaakceptować śmierć i pozwolić, by wzrastało w nas nowe życie.
W okresie żałoby może pojawić się również problem poczucia winy wobec zmarłych. Inni z chwilą śmierci bliskich przeżywają negatywne uczucia wobec nich. Np. żona może czuć agresję wobec męża, ponieważ „pozostawił ją samą” z małymi dziećmi. Inni odczuwają zazdrość, że o zmarłym mówi się wiele dobrego, wspominając go z szacunkiem, podczas gdy rzeczywistość była inna. Jeszcze inni czują się przy pogrzebie, jakby „skamieniali, pozbawieni życia”. Kryzys przychodzi dopiero później. Te różnorodne uczucia negatywne mogą wyrażać się także w czasie snów o zmarłych. Żałoba jest czasem, w czasie którego porządkujemy wszystkie negatywne uczucia, by wejść w nowe relacje z nimi.
Dopiero, gdy minie czas szoku, buntu, rozpaczy, może rozpocząć się etap stopniowej akceptacji śmierci. Wyraża się on w bardziej uporządkowanej, świadomej refleksji nad śmiercią, stratą i rozstaniem, wyjściem z izolacji i nawiązaniem głębszych relacji z innymi, a także ponownym podjęciem obowiązków, zadań i ról życiowych. Oczywiście etap sublimacji i reorganizacji życia oraz akceptacji śmierci bliskich przebiega u każdego w sposób indywidualny i specyficzny.
W trudnych doświadczeniach żałoby pomaga wiara. Wiara podtrzymuje w nas przekonanie o bliskości osób kochanych. Uświadamia i daje poczucie pewności, że śmierć nie jest absolutną granicą pomiędzy kochającymi. Dokładnie tak samo, jak modlimy się do świętych, możemy w modlitwie zwracać się do zmarłych, których znaliśmy. Modlitwa, rozmowa ze zmarłymi może być siłą, pomocą i nadzieją.
Szczególnym miejscem doświadczenia bliskości zmarłych jest Eucharystia. Pierwsi chrześcijanie spotykali się na sprawowaniu Eucharystii w katakumbach, a więc na cmentarzach. W ten sposób łączyli się ze wspólnotą świętych – ze zmarłymi, którzy odeszli wcześniej do Pana. Także dla nas Eucharystia może być miejscem doświadczania szczególnej więzi z bliskimi, którzy cieszą się już wieczną radością.
W swojej mowie pożegnalnej Jezus mówił o odejściu i przygotowaniu miejsca w niebie: „A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14, 3). Anselm Grün pisze, że to, co Jezus mówił o sobie i swojej śmierci, możemy odnieść do śmierci naszych bliskich. Odchodzą z tego świata, aby przygotować nam mieszkanie u Boga. Ponadto zabierają jakąś część nas samych w wieczność. Poprzez śmierć bliskiej osoby, wzajemne uczucia, doświadczenia, rozmowy, bóle i radości „sięgają Boga”. W tym sensie nasza śmierć nie będzie tylko bramą do obcego świata, ale do mieszkania, gdzie są już nasi bliscy. I im więcej znanych nam ludzi umiera, tym większa część nas samych przebywa już teraz w wiecznym mieszkaniu – w niebie.