2. Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć
Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swojej chwały? — mówi z całym naciskiem przygodny Wędrowiec uczniom uciekającym do Emaus. Trzeba, powinienem, muszę — oto wyrażenia, którymi Jezus często podkreślał potrzebę, czy wręcz konieczność wypełnienia Pisma i bycia wyłącznie do dyspozycji Ojca. Już jako dwunastoletni chłopiec Jezus powie swoim Rodzicom w Świątyni Jerozolimskiej: Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? (Łk 2, 49). Są to pierwsze słowa wypowiedziane przez Jezusa na kartach Ewangelii św. Łukasza. Zapowiadając zaś swoją mękę, śmierć i Zmartwychwstanie Jezus powie: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć… (Łk 9, 22). Kiedy mówi o głoszeniu Dobrej Nowiny używa również słowa: trzeba, muszę: Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę (Łk 4, 43).
Trzeba było, muszę… — słowa te oznaczają: taka jest wola mojego Ojca. Tych słów nie można wyjaśnić w kategoriach ludzkich. Stosując logikę ludzką odruchowo chcielibyśmy zapytać: Dlaczego musisz? Dlaczego trzeba? Skąd ta konieczność?. Jezus nigdy nie pyta swojego Ojca: Dlaczego muszę? Dlaczego trzeba? Swoim: muszę, trzeba wyraża absolutne zaufanie wobec Ojca, wobec Jego odwiecznego planu. Zapytać Ojca: dlaczego? oznaczałoby nie mieć zaufania do Niego, wątpić w Jego miłość wobec Syna.
W chwilach trudnych, w chwilach cierpienia, rozpaczy, braku nadziei spontanicznie wyrywa się nam w modlitwie: Dlaczego właśnie ja? Dlaczego mnie to dotyka? Dlaczego właśnie tak? I choć to nasze dlaczego najczęściej nie posiada charakteru świadomego buntu, ale raczej wyraża żal i nieakceptację naszej trudnej sytuacji, to jednak ukazuje ono także małą wiarę i brak pełnego zaufania; jest przejawem nieumiejętności powierzenia się Ojcu.
Rozumienie swojej sytuacji oraz odpowiedź na pytanie dlaczego przychodzi wraz z powierzeniem Bogu swojego życia. Dzięki zaufaniu odkrywamy w nas samych inteligencję serca, zdolną zrozumieć sens Jezusowego trzeba, muszę, powinienem.
Kiedy ufamy Jezusowi, wówczas inteligencją serca, nie zaś inteligencją rozumu, poznajemy coraz pełniej sens i cel Jego życia, śmierci i Zmartwychwstania. Poznając zaś życie Jezusa, poznajemy również nasze życie. On sam bowiem jest dla nas życiem. W Jego cierpieniu i klęsce nabierają sensu nasze cierpienia i rozczarowania życiowe; w Jego śmierci nabiera sensu nasza śmierć, a w świetle Jego powstania z martwych staje się realne nasze zmartwychwstanie. Człowiek nie może odnaleźć siebie poza Chrystusem.
Przywołajmy znane nam dobrze słowa Jana Pawła II wypowiedziane w Warszawie na Placu Zwycięstwa w czasie I Pielgrzymki do Ojczyzny: Człowieka nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa. Dzięki Chrystusowi odnajdujemy utraconą nadzieję, realizujemy najgłębsze aspiracje naszego serca, odnajdujemy godność ludzką, godność dziecka Bożego. Nasze zaś zaangażowanie w miłość bliźniego, w działalność apostolską staje się pomocą udzielaną innym w odnajdywaniu Jezusa jako prawdziwej drogi do życia.
Prośmy Jezusa o inteligencję serca, dzięki której będziemy w stanie rozumieć i przeczuć to wszystko, co w Pismach odnosi się do Jego życia i do naszego życia osobistego. Prośmy także, abyśmy chcieli i umieli zaufać i powierzyć się Jemu, szczególnie w sytuacjach dla nas niejasnych i trudnych. Módlmy się, abyśmy nie ulegali pokusie bezsensownego dociekania: dlaczego właśnie ja?, dlaczego mnie to spotyka? A kiedy tego typu pytania będą się w nas rodzić spontanicznie, wówczas prośmy o to, byśmy umieli je dobrze zinterpretować jako przejaw naszego lęku o siebie, naszej nieufności. Możemy zadawać Jezusowi także to trudne pytanie: Dlaczego właśnie ja?, ale ze świadomością, iż odpowiedź na nie nie przyjdzie jako owoc naszego przemyśliwania, refleksji i ludzkiej zapobiegliwości, ale jako dar łaski.