Uroczystość Zesłania Ducha Świętego jest dopełnieniem świąt wielkanocnych. Kończy ono w liturgii okres wielkanocny i wprowadza w tak zwany zwykły czas. Już samo usytuowanie liturgiczne święta dużo mówi. Zesłanie Ducha Świętego dopełnia Paschę Jezusa. Gdyby Jezus nie zesłał Ducha Świętego, wtedy Jego śmierć i zmartwychwstanie byłyby dziełem nie wykończonym. To tak, jakby Bóg ulepił jeszcze raz człowieka i zapomniał tchnąć w niego życie. Człowiek pozostałby martwą figurą. Bez zesłania Ducha Świętego śmierć i zmartwychwstanie Jezusa byłyby Jego osobistą sprawą. Bez Ducha Świętego chrześcijaństwo byłoby jednym wielkim prawem, którego nikt nie byłby w stanie wypełnić.
Każdy z nas wie z autopsji, jak trudno się nawracać, jak ciągle wpadamy w te same grzechy i ile trudu wymaga życie w radykalny sposób Ewangelią. Dzisiejsze święto jest dobrą nowiną. Życie chrześcijańskie nie jest tylko ludzkim trudem. Ono jest przede wszystkim dziełem Ducha Świętego. To Duch Święty daje moc i siłę Jezusa Zmartwychwstałego. Duch Święty daje pokój i radość z obecności Pana. On otwiera wieczny wymiar, rozjaśnia horyzonty i serca, często zmęczone i wyczerpane życiem. To On stwarza nową ludzkość i włącza nas w dynamizm tej ludzkości.
W Dziejach Apostolskich czytamy: nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru i napełnił cały dom (Dz 2, 2). Duch Święty nie przychodzi na skutek wysiłku i koncentracji psychiki, jak się nieraz mylnie sądzi. To sam Bóg działa. Apostołowie wprawdzie przygotowali się poprzez dni milczenia, skupienia, spokoju, modlitwy i medytacji słowa Bożego, ale przyjście Ducha było nagłe. Duch, który przychodzi z nieba jest darem niespodziewanym, nie zaprogramowanym. Jezus udziela Go z obfitością każdemu, kto się na Niego otworzy w pokorze, w wyciszeniu i w modlitwie.
Św. Łukasz pisze dalej: ukazały się im też języki, jakby z ognia, które się rozdzieliły i na każdym z nich spoczął jeden (Dz 2, 3). Duch Święty jest darem, który jednoczy, umożliwia nawiązanie kontaktu między ludźmi, przezwycięża podziały między Partami, Medami, Żydami, Arabami, Grekami czy Rzymianami (por. Dz 2, 8nn).
W tym miejscu przypomina się wieża Babel (Rdz 11, 1-9). Gdy ludzie zbuntowali się przeciwko Bogu i w swojej pysze chcieli własnymi siłami sięgnąć nieba, by obejść się bez Boga, Bóg zmieszał ich języki; tak, że nie potrafili porozumieć się nawet między sobą. Pięćdziesiątnica jest przeciwieństwem tego wydarzenia.
Szatan dzieli, wznosi mury, nieporozumienia między ludźmi, Duch zaś otwiera wszelkie granice. Duch zstępuje na Apostołów, by z Jego darów mogli korzystać wszyscy obecni a także oddaleni, i, parafrazując Łukasza, każdy człowiek żyjący pod słońcem. Św. Ireneusz pisze poetycko: Ludzie tworzą wspaniały chór, aby w różnych językach wysławiać Boga, a Duch doprowadza do jedności rozproszone plemiona i ofiarowuje Bogu pierwociny z wszystkich ludów.