Poważny uczeń poprawnie rozpoznaje grzech i grzeszne postawy dopiero po przekroczeniu trzech przeszkód narzuconych nam przez postmodernistyczną kulturę.
- Przeszkoda pierwsza. Wiele działań, które poważny uczeń rozpoznaje jako grzech, nasze społeczeństwo zinterpretowało jako społeczne, polityczne czy też ekonomiczne niedociągnięcia. W wyniku tego, np. ubogich rodziców, którzy całkowicie zaniedbują swoje dzieci, zwalnia się z moralnej winy, ponieważ tkwią oni w socjo-ekonomicznej pułapce. Nieład moralny wśród studentów redukowany jest do statystyk, które zdaniem wielu nie odnoszą się do wartości.
- Przeszkoda druga. Nasze społeczeństwo próbuje uczynić religię sprawą prywatną, zakładając, że każdy powinien znaleźć sobie własne prawdy i imperatywy moralne w sobie samym. Nie uznajemy, że prawda nas łączy, a błąd dzieli. Nie uznajemy też, że wewnętrzne akty poszczególnych osób przyczyniają się do prawości lub grzeszności naszego świata. Grzech stał się sprawą jedynie pomiędzy mną a Bogiem.
- Przeszkoda trzecia. Nasze społeczeństwo zbanalizowało ciężkie przestępstwa, zmieniając ich nazwy. Określamy poważne zło ładnymi słowami, które usprawiedliwiają w konsekwencji popełnianie tego zła. Kobieta „rozporządza swoim własnym ciałem”, gdy rozmyślnie dokonuje aborcji dziecka w swoim łonie. Bezwstydne kłamstwa stają się „polityką” albo „chwytem reklamowym”. W ten sposób patrzymy spokojnie na najcięższe grzechy i uważamy, że przecież „każdy tak robi” albo, że „taka jest po prostu nasza cywilizacja”.
To, co należy wziąć pod uwagę przy wyrabianiu sobie właściwego poczucia grzechu w sobie i w świecie:
- Każdy rozsądny człowiek widzi skutki grzechu, które są wokół nas. Dzieci cierpią głód, starsi ludzie żyją w zaniedbaniu. Najbogatsi prowadzą bezsensowne życie, którego inni im zazdroszczą. Rządy państw zanieczyszczają środowisko naturalne w lasach i w miastach. Kobiety i mężczyźni wiodą beznadziejne i ubogie życie w gettach miejskich, gdzie prostytucja i morderstwa są na porządku dziennym.
- Z drugiej jednak strony – sam grzech jest tajemnicą i sami nie możemy nazwać go adekwatnie po imieniu. Potrzebujemy Ducha Bożego, Nauczyciela.
- Przez wieki uważaliśmy grzech za przekroczenie prawa albo pewnej zasady, przeakcentowując ten jego aspekt. Obecnie postrzegamy grzech jako zerwanie poprawnej relacji pomiędzy nami a naszym Bogiem, a nawet pomiędzy nami a tymi, których Bóg nam powierzył, byśmy ich kochali. Zrozumieliśmy też, że grzech oznacza zerwanie relacji z moim własnym ‘ja’ i prowadzi do działania nieautentycznego i niszczącego dla mnie samego.
- Zdajemy sobie wyraźnie sprawę z tego, że każdy człowiek nosi w sobie rany zadane przez grzech. Nasze głębokie wewnętrzne cierpienia pochodzą z okresu naszego niemowlęctwa i dzieciństwa. Prześladują nas postawy i skutki wydarzeń, których doświadczyliśmy zanim byliśmy zdolni do pełnego używania świadomości. W rezultacie próbujemy zamienić grzech w nie-grzech. Nazywamy więc grzech ‘superego’ albo taśmami, które odgrywają się w mojej głowie, albo nerwicą. Musimy tu rozróżnić dwie rzeczy: będąc neurotykami czy odczuwając jakiś przymus pozostajemy jednakże na najgłębszym poziomie wolni, aby wziąć odpowiedzialność za samych siebie, nawet, gdy wolność ta jest w niektórych sytuacjach ograniczona lub trudno ją egzekwować. Chociaż wiemy również – widząc bez osłonek niedoskonałość ludzkiego poznania i działania – że wgląd psychologiczny może pomóc nam docenić tym bardziej działanie zła, jakie niesie ze sobą grzech, np. w dzieciach alkoholików czy w wewnętrznych zranieniach wykorzystywanych seksualnie nastolatków.
Strony: 1 2