II. CO SŁYSZY MOJŻESZ?
Kiedy Mojżesz podchodził, aby przyjrzeć się płonącemu krzewowi, usłyszał swoje imię: Mojżeszu, Mojżeszu! Na pustyni, w miejscu odludnym Mojżesz słyszy swoje imię. By wczuć się w to doświadczenie Mojżesza, możemy odwołać się do osobistych przeżyć, gdy usłyszeliśmy swoje imię np. w nieznanym, wielkim mieście. Mojżesz doświadcza, że w tym obcym mu miejscu jest ktoś, kto zna jego imię, kto się nim interesuje, komu nie jest obojętny los wygnańca.
Na wołanie Mojżesz odpowiada, podobnie, jak Samuel: Oto jestem!, chociaż nie rozpoznaje jeszcze rozmówcy (por. 1Sm 3, 1-10). Odpowiedź Mojżesza wyraża gotowość, dyspozycyjność wobec wezwania Bożego.
Następnie słyszy zaskakujące słowa: Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą. W tradycji muzułmańskiej, zwyczaj zdejmowania obuwia zachował się do dzisiaj. By wejść do meczetu, należy najpierw zdjąć obuwie i pozostawić je na zewnątrz.
Mojżesz zbliża się do Boga, który jest samą Świętością i Doskonałością, dlatego musi zdjąć sandały – symbol niedoskonałości, w której trwał do tej pory. W tajemnice Boga nie wchodzi się prosto z marszu, z drogi. W tajemnice Boga wchodzi się po przygotowaniu, w milczeniu, uświadomieniu sobie dystansu i w pokorze. Nie można przymuszać Boga własnym krokiem, ale trzeba dać się włączyć w krok Boga.
Mojżesz próbował zrozumieć krzak gorejący przy pomocy własnych schematów myślowych, przy pomocy własnej mentalności. Bóg pokazuje mu, że wchodząc w Jego tajemnice, wkraczamy na ziemię świętą. Boga nie można zamknąć w swoich kategoriach, wyobrażeniach. Na Boga można się jedynie otworzyć i to w pokorze, boso, na klęczkach.
Zadajmy sobie w czasie tej modlitwy pytanie, co ja pragnę usłyszeć w czasie tych rekolekcji? Co jest moimi sandałami, które muszę zdjąć, stając na ziemi świętej, w obecności Boga?