Rozeznanie duchowe

      Teologia właściwa ojcu duchowemu jest żywym doświadczeniem sposobu, w jaki Bóg wkracza w jego życie i w życie świata. Doświadczenie to jest związane ze swoim przeciwieństwem: działania Boga są utrudniane przez siły zła. Od czasu św. Antoniego „demonologia” zajmuje w literaturze monastycznej ważne miejsce, ze względu na pewien szczególny aspekt: ojcowie duchowi, wyczuleni przede wszystkim na to, co dzieje się w duszy, poświęcają wiele refleksji działaniu demonów w sercu człowieka, jego uczuciach i myślach. Pustelnicy przeżywają na pustyni „niewidzialną walkę”. Jak mówi Ewagriusz, „demony prowadzą walkę z mnichami, używając najczęściej myśli, ponieważ na pustkowiu brakuje im przedmiotów”. Ojciec duchowy musi w związku z tym być ekspertem w tej dziedzinie.
      Z jednej strony łaska Boża wzbudza w nas dobre myśli i uczucia, a z drugiej – „wróg natury ludzkiej”, jak nazywa go Ignacy, walczy z królestwem Chrystusa, używając podobnej broni: myśli. Myśli te są oczywiście różne od myśli wzbudzonych przez Boga i od samego początku trzeba sobie koniecznie zdawać sprawę z ich różnicy, przeciwstawiać je sobie, jak robił to Ignacy w rozmyślaniach o dwóch sztandarach (por. ĆD 136-148). Obraz dwóch armii przygotowujących się do walki o serce człowieka, ten „wewnętrzny zamek”, jest doskonale znany w tradycji patrystycznej.
      Inni autorzy podejmują ten problem na swój sposób. św. Antoni i mnisi egipscy robią to w sposób bardziej konkretny, opisowy, podczas gdy Ewagriusz jest bardziej systematyczny. Podstawowe zasady sformułowane przez Kasjana są najbardziej całościowe. Diadochus pisze o rozróżnieniu pomiędzy prawdziwym a fałszywym pocieszeniem.
      Zastanawiając się nad nowatorskim charakterem zasad ignacjańskich, trzeba podkreślić dwie kwestie. Po pierwsze żywość doświadczenia samego Ignacego. Zdobył rozeznanie duchowe nie z książek, ale uważnie obserwując to, co działo się w nim samym. Był człowiekiem prostym, jego opisy są niezwykle bezpośrednie. Następnie, jak widać to w jego instrukcjach, Ignacy, ojciec duchowy, uważnie obserwuje postęp duchowy i modyfikuje zastosowanie ogólnych zasad według stanu każdego. Wyróżnia on systematycznie reguły „lepiej dopasowane do pierwszego tygodnia”, a więc dla początkujących, reguły „bardziej właściwe w drugim tygodniu” dla tych, którzy robią postępy w swoim życiu duchowym. Nie oznacza to jednak, że istnieją tylko dwa etapy.
      Warto odnotować, że jego nauczanie, podobnie jak nauczanie Ojców, było odpowiedzią na pewne braki. W tradycji monastycznej tkwiło silne przekonanie, że początkujący nie jest w tej dziedzinie samowystarczalny. Dlatego musi ujawniać „wszystkie swoje myśli” ojcu duchowemu. Jeżeli chodzi o Ignacego, nie znalazł nikogo, kto mógłby mu pomóc, dlatego dziękował Opatrzności za uchronienie go od błędów, takich jak ten, gdy chciał zaatakować pewnego Maura, który źle mówił o Maryi (por. OP 15). Aby uniknąć w przyszłości podobnych sytuacji, musiał sformułować sobie pewne zasady postępowania.
      Ignacy nie był wyjątkiem. Brak dobrych ojców duchowych dawał o sobie znać przez cały czas, nawet wśród mnichów egipskich. Doprowadziło to Ewagriusza do obiektywizacji odróżnienia i ustalenia ogólnego katalogu myśli, zdradzających w pewien sposób demona, „osiem kategorii złych myśli”, na Zachodzie siedem grzechów głównych. Mnisi studiowali je i wyjaśniali. Jaka jest wartość tych reguł? Z pewnością przynoszą pomoc, jest to w pewnym sensie pomoc na czas niedostatku, braku spotkań z ojcem duchowym, któremu powinno się ujawniać swoje myśli, aby znał serce tego, komu pomaga.

Znajomość serca

      Ojcostwo duchowe, które ogłasza tajemnice Boskie, wymaga także znajomości osób. Teodor Studyta pisze: „Bóg widzi wszystko, nic nie ukryje się przed Jego wzrokiem, wszystko jest przed Nim odkryte; także ja muszę was znać”. Ojciec, który umie rozpoznawać umysły, musi także zacząć „widzieć wnętrze”, osiągnąć przenikliwość w poznawaniu bliźnich, by móc czytać w ich sercach. Przewodnicy duchowi Wschodu, w szczególności rosyjscy Starcy, byli znani z posiadania tego daru.
      Dar cudowny? Był raczej traktowany jako naturalny. Bóg stworzył nas tak, byśmy mogli się wzajemnie rozumieć. To grzechy i namiętności stworzyły bariery pomiędzy ludzkimi sercami. Oczyszczenie znosi te bariery. święci nie wymagali wyjaśnień ani czytania pism; nawet wielkie odległości nie były dla nich przeszkodą w poznawaniu serca bliźniego. Liczne przykłady świadczą o tym, jak ojcowie potrafili czytać w sercach synów niczym w otwartej księdze. Cytowaliśmy Teodora Studytę. Jest on reprezentantem tego, co można by nazwać „humanizmem” w przewodnictwie duchowym. Jest przekonany, że wzajemne zrozumienie musi być duchowe. Nie znaczy to jednak, że wspólnota umysłów musi oznaczać rezygnację z normalnych relacji. Wręcz przeciwnie, ona je doskonali. W życiu ludzkim – Grecy rozumieli to lepiej niż inne narody – komunikacja wynika z rozmowy. Pięknie jest czytać z czyjegoś serca jak z otwartej księgi. Jednak także gdy otwiera je sam, ujawniając swoje myśli i, co więcej, otwiera się w akcie zaufania.
      Ta praktyka w literaturze monastycznej nosi charakterystyczną nazwę: l’exagoreusis – otwarcie serca. Termin ten pochodzi od słowa agora (na zewnątrz, na placu). Tak jak kupcy wystawiają swoje towary na placu foro externo, tak syn duchowy wystawia swoje myśli na foro interno przed swoim ojcem duchowym podczas duchowego dialogu. Taka „manifestacja myśli” stała się zwykłą praktyką w przewodnictwie duchowym. Jest to częsty temat katechez Teodora: „To z jej pomocą realizują się właściwe narodziny duchowe, z jej pomocą wyznacza się drogę bez niepokojów, przyjemność czerpaną z modlitwy, postęp, nieprzerwane wznoszenie się i, wreszcie, połączenie z Bogiem”. „Tam, gdzie realizuje się exagoreusis, tam też jest zaufanie, wyrzeczenie się swojej woli, posłuszeństwo”. Ignacy mógłby się podpisać pod tymi słowami. Miał ogromną zdolność poznawania osób, z którymi się stykał. Jednakże nie mówił o tym i wydawało się, że z tego nie korzysta. Wolał rozwiązywać problemy podczas przyjacielskiej rozmowy, jako następstwo dialogicznego charakteru naszej relacji z Bogiem.
      Trafna metafora zasad rozeznania, która znajduje się w ćwiczeniach, jest także w stylu Teodora. „Nieprzyjaciel zachowuje się jak uwodziciel, który chce pozostać w ukryciu i nie być ujawnionym. Albowiem człowiek przewrotny, namawiając do złego córkę jakiegoś dobrego ojca albo żonę jakiegoś dobrego męża, chce, żeby jego słowa i namowy zostały w tajemnicy; a przeciwnie bardzo mu się nie podoba, gdy córka ojcu lub żona mężowi wyjawi jego chytre słowa i zamiar przewrotny, bo wtedy łatwo wnioskuje, że sprawy rozpoczętej nie będzie mógł doprowadzić do końca. Podobnie nieprzyjaciel natury ludzkiej, kiedy poddaje duszy sprawiedliwej swoje podstępy i namowy, chce i pragnie, żeby zostały przyjęte i zachowane w tajemnicy; a kiedy się je odkrywa przed dobrym spowiednikiem albo inną osobą duchowną, która zna jego podstępy i złości, bardzo mu się to nie podoba; wnioskuje bowiem, że nie będzie mógł doprowadzić do skutku swego już zaczętego a przewrotnego zamiaru, bo odkryte zostały jego wyraźne podstępy” (ĆD 326).
      W klasztorze Stoudios „otwieranie serca” odbywało się często, najlepiej codziennie. Ta częstotliwość jest czymś zupełnie normalnym podczas ćwiczeń duchowych. W zwyczajnym życiu religijnym Ignacy zadowalał się dla swoich braci corocznym exagoreusis: „Z tej to przyczyny wszyscy, tak Profesi, jak i Koadiutorzy uformowani, raz w roku i ilekroć przełożony uzna to za wskazane, winni być gotowi, ze względu na wielkie korzyści stąd płynące do otwarcia przed nimi swoich sumień [na spowiedzi] czy pod sekretem, czy w jakiś inny sposób, jak to powiedziano w Egzaminie”.

Wyrzeczenie się własnej woli

      Celem rozeznania jest nauczenie się rozpoznawania myśli i czynienia złych myśli nieszkodliwymi. Dochodzi się do tego, ucząc się im przeciwstawiać. Wyjaśnia to inna ignacjańska przypowieść, nie dla wszystkich przyjemna, ale mająca niewątpliwy walor pedagogiczny, poświęcona silnemu mężczyźnie, który trzyma głowę szalonej kobiety (por. ĆD 325). W życiu duchowym jest jednak ułomność, która paraliżuje ten opór: ojcowie greccy nazywali ją philautia – nieopanowana miłość własna, bardziej powszechnie zwana „wolną wolą”. Ojcowie duchowi są powołani, aby pomagać synom „zniszczyć ją zupełnie” lub, jak ujęła to św. Dorota z Gazy, „by obalić ten mur z brązu” pomiędzy człowiekiem a Bogiem, tę „wstrętną przeszkodę”. Liczne napomnienia Ignacego na temat agere contra („działać przeciwko”) oraz na temat ślepego posłuszeństwa także idą w tym kierunku.
      Jednakże trzeba dobrze to rozumieć, by uniknąć wszelkich dwuznaczności. Jasne jest, że nie chodzi tutaj o niszczenie czy zniekształcanie wolnej woli człowieka, która jest fundamentem cnoty. Nie chodzi o to, by „niczego nie chcieć”. Tak jak egoizm jest zepsutą miłością własną, tak wolna wola oznacza użycie tej szlachetnej zdolności dla zniekształconych celów. Zrozumiemy to właśnie dzięki analizie złych myśli.
      Początkowo pojawiają się one jako coś pociągającego. Nie są jednak „czyste”, ale „namiętne”. Do tych myśli dochodzi skłonność, atrakcyjność zła. Celem rozeznania jest, jak mówi św. Maksym Wyznawca, oddzielenie tych namiętności od myśli, „oczyszczenie” myśli. Nie wszyscy jednak są do tego przygotowani. Wielu daje się uwieść i, zamiast zniszczyć ten namiętny i irracjonalny popęd, próbują go usprawiedliwić i uczynić racjonalnym za pomocą iluzorycznych argumentów, często wyprowadzonych z Pisma i tradycji. Człowiek, który „skorzystał ze swojej wolnej woli”, próbuje przekonać sam siebie i innych, że działał uczciwie. Dorota nazywa to samousprawiedliwieniem się, „mniemaniem sprawiedliwości”. W ten sposób rodzą się niebezpieczne złudzenia. I jako że człowiek, pomimo tego rozumowania, nie jest pewny siebie, próbuje je powtarzać i utrzymywać w zetknięciu ze wszystkimi innymi myślami. Tak rodzi się monotonia, upór. Jak pisze Dorota: „Jeżeli dążenie do bycia sprawiedliwym opiera się na woli i upodobaniach, człowiek staje się zły”.
      W Konstytucjach i w innych pismach Ignacy łączy zawsze wyrzeczenie się i posłuszeństwo (por. Konstytucje 284), co pozostaje w zupełnej zgodzie z tradycją. Według Teodora Studyty przełożony powinien oddać tę przysługę tym, którzy mu podlegają: wymagając posłuszeństwa, uwalnia ich od chaotycznych uczuć i otwiera im drogę do Boga. Tę samą przysługę wyświadcza ten, kto organizuje ćwiczenia.