Czy dzieci mają się z czego spowiadać?
Drugim sakramentem, do którego przystępują dzieci, jest pokuta. Spowiedź poprzedza Pierwszą Komunię Świętą. Można jednak spotkać się z opinią, a także z wynikającą z niej praktyką, na przykład w niektórych Kościołach na Zachodzie, że przystępujące do Eucharystii dziecko nie potrzebuje sakramentalnej spowiedzi, gdyż nie jest zdolne do popełnienia grzechu ciężkiego, uniemożliwiającego mu przystąpienie do Pierwszej Komunii. Zwolennicy takiego stanowiska wskazują, że przymusowe poprzedzanie Komunii spowiedzią może przeszkadzać dziecku przeżyć Eucharystię jako dar Boży. Na pierwszy plan miałby wysuwać się wówczas lęk związany z wyznawaniem dziecięcych grzechów w konfesjonale. Z praktyką dopuszczania dzieci do Komunii bez uprzedniej spowiedzi można spotkać się na przykład w Kościele katolickim w Anglii.
Rzeczywiście, bywa niekiedy tak, że osoba prowadząca katechezę w swej nadgorliwości lub z powodu złego przygotowania do swojej pracy w taki sposób mówi dzieciom o spowiedzi, że budzi w nich lęk przed Bogiem, srogim sędzią, zamiast formować sumienia w kontekście Dobrej Nowiny o miłosiernym Ojcu. Znane są opowiastki, jak to niektórzy katecheci czy katechetki, ucząc dzieci wyznawania grzechów, stwierdzają, że ktoś został potępiony i poszedł do piekła tylko dlatego, że na pierwszej spowiedzi nie wyjawił jednego grzechu. Tego rodzaju surowy rygoryzm wpaja dzieciom fałszywy obraz Boga, a ponadto pomija fakt, że zgodnie z nauką Kościoła na spowiedzi nie muszą być wyznane wszystkie, najmniejsze nawet grzechy. Konieczność wyznania dotyczy grzechów ciężkich. Niewłaściwa katecheza sprzed kilkudziesięciu lat wyrobiła w wielu ludziach (szczególnie mężczyznach) przekonanie, że Komunię można przyjąć bezpośrednio po spowiedzi, a potem na wszelki wypadek lepiej do Komunii nie przystępować.
Z drugiej jednak strony, właściwe wprowadzenie dziecka w sakramentalną spowiedź przed Pierwszą Komunią pozwala formować jego sumienie, a zarazem pomaga doświadczyć Eucharystii jako świętości, której sprzeciwia się każdy grzech. Ponadto w ten sposób uczy się dziecko przywiązania do w miarę regularnej spowiedzi. Tymczasem praktyka dopuszczania do Pierwszej Komunii bez spowiedzi niewątpliwie wiąże się z kryzysem spowiedzi w ogóle. Polacy przebywający na Zachodzie dziwią się niekiedy, że wszyscy wierni przystępują do Komunii, a konfesjonały stoją puste.
Trzeba podkreślić, że wychowanie dziecka do pokuty nie może być tylko przygotowaniem do pierwszej spowiedzi. Chodzi o cały proces, zaczynający się od najmłodszych lat, uczenia dziecka rozróżniania dobra od zła oraz wybierania dobra ze względu na nie samo, a nie jedynie z powodu systemu kar i nagród. Taki proces nie powinien koncentrować się na przygotowaniu dziecka do skrupulatnego wyznawania grzechów. Ks. Jerzy Bagrowicz pisał: „Katecheta musi czuwać, aby dziecko nie przynosiło gotowych litanii grzechów do pierwszej spowiedzi, często wymyślonych przez rodziców czy starsze rodzeństwo. Krzywda wyrządzona dziecku jest wtedy oczywista. Gotowe rachunki sumienia grzeszą bardzo często negatywizmem i jednostronnością ujęcia odpowiedzialności chrześcijanina. Zdarza się, że przesadne położenie nacisku jedynie na obowiązki czysto religijne chrześcijanina usuwa na całe życie z pola widzenia sumienia szeroki wachlarz odpowiedzialności i winy społecznej we wszystkich, bardzo przecież bogatych wymiarach życia społecznego” .
Od Komunii do bierzmowania
Wprowadzenie dzieci w pełne uczestnictwo w Eucharystii jest bardzo ważnym okresem chrześcijańskiej inicjacji. Niestety, zagraża mu coraz bardziej komercjalizacja uroczystości Pierwszej Komunii. Spotkania proboszczów i katechetów z rodzicami dzieci przygotowującymi się do Komunii bywają zdominowane przez spory na temat strojów, fotografów i kamerzystów. Liturgia Pierwszej Komunii Świętej zostaje zaś przyćmiona przez następujące po niej przyjęcie oraz prezenty, przy czym tradycyjne zegarki już dawno zastąpiły komputery. Pierwszokomunijna komercjalizacja to problem nie tyle dzieci, ale rodziców i rodziny. To dorośli ulegają narzucanym przez reklamy i mody stereotypom. Nie potrafią niejednokrotnie dostrzec głębszego, duchowego wymiaru Pierwszej Komunii i w konsekwencji traktują ją jako rodzinno-społeczne wydarzenie, przy okazji którego trzeba się pokazać.
Księża, siostry zakonne i katecheci mają prawo oczekiwać, że rodzice i chrzestni będą współuczestniczyć w religijnym przygotowaniu dziecka do Pierwszej Komunii. Niestety, w praktyce okazuje się, że niekiedy przygotowania i formacji religijnej bardziej potrzebują rodzice niż dzieci. W tej sytuacji duszpasterze nie powinni obrażać się na rzeczywistość, ale wykorzystywać umiejętnie tę okazję i usiłować dotrzeć do zaniedbanych religijnie dorosłych.
Jeśli dziecko wychowuje się w obojętnej religijnie rodzinie, jeśli rodzice nie uczestniczą w niedzielnej Mszy świętej, to po Pierwszej Komunii – mimo pracy katechetów – następuje powolne oddalanie się dziecka od Kościoła. Dochodzi do smutnego paradoksu: sakrament bierzmowania nazywa się sarkastycznie, choć z pewną dozą słuszności, sakramentem pożegnania z Kościołem. Dlatego też jedno z trudniejszych wyzwań duszpasterskich stanowi pytanie: Jak pomagać dzieciom i młodzieży w okresie od Pierwszej Komunii do bierzmowania we wzroście w wierze, aby bierzmowanie rzeczywiście było w jakimś stopniu sakramentem chrześcijańskiej dojrzałości?
Powyższe pytanie nabiera szczególnej wagi w kontekście problemów z wychowaniem dzieci w szkołach gimnazjalnych. Okres pomiędzy podstawówką a szkołą średnią wydaje się szczególnie trudny, co potwierdzają katecheci, którzy niejednokrotnie boją się uczyć w gimnazjach. Stąd propozycje, aby bierzmowanie przesunąć w czasie, tak aby przystępujący do tego sakramentu byli ludźmi bardziej dojrzałymi, mającymi większe możliwości właściwego zrozumienia znaczenia bierzmowania w ich życiu. Doświadczenie uczy, że bardzo ważnym sposobem formowania młodych ludzi do wiary dojrzałej jest uczestnictwo w różnego rodzaju wspólnotach. Katecheza w szkole ma swoje ograniczenia i trudno stworzyć w jej trakcie atmosferę wspólnotowego przeżywania wiary. Ruchy kościelne, a także wakacyjne obozy i rekolekcje, pozwalają młodemu człowiekowi doświadczyć wspólnotowej rzeczywistości Kościoła, a jednocześnie bardziej osobiście przeżywać wiarę w Boga. Oczywiście, tylko pewien procent katechizowanej młodzieży można zaprosić do wspólnot. Jednak tacy dojrzale wierzący gimnazjaliści i licealiści mogą wpływać pozytywnie na swoich rówieśników, stanowiąc swoisty zaczyn.
W tym kontekście wydaje się, że Kościół w Polsce zbyt dużo sił poświęca katechezie w szkole. Dwie godziny zajęć tygodniowo, od podstawówki po szkołę średnią, przynoszą niekiedy odwrotny efekt. Młodzież odczuwa przesyt i ostatecznie ich wiedza religijna pozostaje na żenującym poziomie, a zapracowani w katechezie księża nie mają czasu ani siły, aby prowadzić młodzieżowe wspólnoty przy parafii. Tymczasem szkoła nigdy nie zastąpi wspólnotowej, chrześcijańskiej formacji przy parafiach i kościołach. Dlatego też przygotowanie do sakramentów odbywa się w grupach przy parafii, a nie tylko w szkole. Wypada sobie życzyć, aby część młodzieży przygotowującej się w ten sposób do bierzmowania mogła potem znaleźć swoje miejsce we wspólnotach kościelnych, w których będzie skutecznie odkrywać złożone w niej sakramentalne bogactwo.
Nie można też oddzielać wprowadzania dzieci w życie sakramentalne od duszpasterstwa rodziny. Bez formacji rodzin i katechezy dla dorosłych ogromny wysiłek Kościoła w nauczaniu dzieci i młodzieży może iść w dużej mierze na marne. Ewa Rozkrut, matka i dziennikarka, stwierdza: „Nie wystarczy tylko udać się do kościoła – bierna postawa w ogóle nie ma sensu. Niczego dzieci nie nauczymy, nie dając świadectwa. Zupełnie inaczej jest, kiedy młodzi ludzie od najmłodszych lat widzą rodziców aktywnie uczestniczących w Eucharystii, klęczących na modlitwie w domu…” .
Dariusz Kowalczyk SJ
Dariusz Kowalczyk SJ (ur. 1963), przełożony Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, wykładowca teologii dogmatycznej i fundamentalnej na Papieskim Wydziale Teologicznym „Bobolanum” w Warszawie. Ostatnio opublikował: Różne oblicza Ducha.
Strony: 1 2