SŁOWO BOŻE:

Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: Nie płacz! Potem przystąpił, dotknął się mar – a ci, którzy je nieśli, stanęli – i rzekł: Młodzieńcze, tobie mówię wstań! Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce. A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg łaskawie nawiedził lud swój.   I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie (Łk 7, 11-17).

 

 

OBRAZ DO MODLITWY:

Wyobraźmy sobie kondukt pogrzebowy i Jezusa, który dotyka umarłego młodzieńca, wskrzeszając go do życia. Inny obraz: przypomnijmy sobie spowiedź, która wzbudziła w nas największą radość pokój.   

 PROŚBA O OWOC MODLITWY:

Prośmy o zrozumienie głębi grzechu i pragnienie życia w prawdzie.

 PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

 1. PRZYKUCI DO MAR

Ewangelia o wskrzeszeniu przez Jezusa młodego człowieka z Nain w sposób obrazowy ukazuje istotę sakramentu pojednania. Każdy grzech sprawia, że jesteśmy, jak młody człowiek – martwi. Grzech odcina soki życiowe, które łączą nas z Bogiem Ojcem, fałszuje nasze relacje z bliźnimi i wprowadza nieład i niepokój w nasze serca. Życie w grzechu jest dalekie od pełni życia. Przypomina raczej wegetację niż świadomą egzystencję. Mary, które przykuwają do tego, co ziemskie i całun śmierci uniemożliwiają przejrzyste, jasne i pełne widzenie Boga, innych ludzi i siebie.

 Grzech sprawia, że młody człowiek w nas powinien nie może żyć i cieszyć się pełnią życia, ale powoli usycha i umiera. Jest przykuty do mar i okryty całunem śmierci. Co powinno we mnie ożyć, rozkwitnąć? I dlaczego nie może żyć? Dlaczego we mnie umarł młody człowiek? Co stanowi moje mary i całun śmierci

 2. MŁODZIEŃCZE, TOBIE MÓWIĘ WSTAŃ!

Jezus, który spotyka kondukt żałobny lituje się nad matką młodego człowieka, dotyka mar i mówi: Młodzieńcze, tobie mówię wstań! Grzech sprawia, że jesteśmy przykuci do jednego punktu widzenia, naszych ambicji, planów, własnego zdania, itd. Patrzymy wówczas na rzeczywistość przez pryzmat naszych zniewoleń i pożądań. W sakramencie pojednania Jezus dotyka naszych mar i każe nam powstać do życia. Daje energię, siłę, by powstać i patrzeć szerzej, by otrząsnąć się z iluzji i zniewoleń, które nie pozwalają widzieć rzeczywistości w całej prawdzie.

Na słowa Jezusa, zmarły usiadł i zaczął mówić. Usiąść oznacza wejść w inny wymiar rzeczywistości. Gdy się leży sparaliżowanym, przykutym do mar, nawet, gdy się żyje, widzi się niewiele. Czasem jedynie sufit. Powstać oznacza widzieć inną rzeczywistość, inne kierunki; wejść w dialog z rzeczywistością, z Bogiem, z bliskimi, ze wspólnotą. Oznacza zrzucenie ograniczeń i blokad, którymi się otaczamy, a które nas coraz bardziej zamykają w sobie i w efekcie niszczą.

Jakich planów, ambicji, wizji trzymam się kurczowo? Z jakich iluzji powinienem dziś zrezygnować? Co mnie najbardziej zniewala? Czy wierzę, że Jezus ma moc uzdrowić mnie z wszelkich ograniczeń?

3. POJEDNANIE Z OJCEM I KOŚCIOŁEM

Kiedy młodzieniec zaczął mówić, Jezus oddał go swojej matce. Młodzieniec był jedynym synem swej matki. Jego śmierć zrodziła w niej nieopisany smutek, cierpienie i ból. Każdy z nas jest jedynym synem swego Ojca w niebie. Nad każdym z nas Bóg wypowiedział i wciąż wypowiada słowa: Tyś jest mój syn umiłowany. Dlatego każde odejście, każdy grzech rodzi ból i smutek Boga. A każdy powrót jest nieopisaną radością. W sakramencie pojednania Jezus przywraca nas na nowo swojemu Ojcu, jedna nas z Ojcem, łączy ze źródłem życia.

Opis wskrzeszenia młodzieńca kończy się radością, jaka rodzi się w uczestnikach pogrzebu. Uwielbiają Boga i głoszą Jego wielkość po całej Judei i okolicy. Taka sama radość powstaje w niebie na widok powracającego grzesznika (por. Łk 15,10). Taka sama radość powinna towarzyszyć wspólnocie Kościoła. Nie ma grzechów prywatnych. Grzesząc ranimy innych. Inni z kolei ranią nas. Te wzajemne zranienia muszą wpływać na całą wspólnotę. Dlatego każde pojednanie z Bogiem Ojcem – poprzez Jezusa – jest również pojednaniem z Kościołem i wielkim świętem. 

Jakie grzechy wnoszę do wspólnoty Kościoła? Czy potrafię i chcę wierzyć, że Bóg cieszy się z mojego powrotu i już dawno zapomniał, wymazał i przemienił to, co ja ciągle jeszcze sobie wyrzucam? Czy mam świadomość społecznego wymiaru i konsekwencji grzechów? Jakie uczucia rodzą we mnie odejścia i powroty innych do Boga i Kościoła?

ROZMOWA KOŃCOWA:

Rozmawiajmy z Jezusem Lekarzem i Uzdrowicielem. Prośmy, aby z miłością dotknął naszych mar i ożywił to wszystko, co w nas uschło, umarło, albo wegetuje i stopniowo obumiera.

  

Stanisław Biel SJ