Prywatyzacja wiary
W niezakończonej jeszcze dyskusji o in vitro doszła do głosu wyraźniej znana już wcześniej tendencja środowisk opiniotwórczych do odmawiania katolikom prawa do wyrażania poglądów zgodnych z nauczaniem Kościoła. Nie chodzi oczywiście o pisany zakaz, ale o budzenie w społeczeństwie przekonania, że człowiek nowoczesny, proeuropejski nie może być przeciwny in vitro, a także aborcji, rozwodom, eutanazji… Co więcej, próbuje się zawstydzić Kościół, że ma takie nienowoczesne nauczanie i naciska się, by je zmienił (czym innym jest dyskusja wewnętrzna, czym innym naciski z zewnątrz). Wydaje się, że to zjawisko będzie się nasilało, a w konsekwencji może doprowadzić znowu – jak za PRL, choć z innych powodów – do sprywatyzowania wiary, do sytuacji, w jakiej znalazła się grupa młodych Niemców, których spotkałam w Rzymie w 2005 roku.
Prywatyzacja wiary ma także konsekwencje społeczne. Oznacza bowiem, że wartości chrześcijańskie będą miały coraz mniejszy wpływ na życie publiczne, na kształtowanie społeczeństwa obywatelskiego. Katolikom w Polsce generalnie brakuje pomysłów, jak na te nasilające się zjawiska odpowiedzieć, bo kilka przykładów udanych inicjatyw to za mało. Środowiska katolików świeckich są po pierwsze słabe, po drugie, w szerokiej przestrzeni publicznej mało obecne, po trzecie, mają najczęściej słabych liderów. Podobnie jak Kościół instytucjonalny mają kłopot z językiem, w którym mogliby nawiązać dialog z ludźmi stojącymi na skrajnie odmiennych pozycjach. Nie chodzi przecież o to, by od czasu do czasu podnieść głos, kogoś obrazić, ewentualnie zorganizować pikietę. Chodzi o to, by w sferze kultury działać profesjonalnie i pozytywnie.
Ewa K. Czaczkowska – dziennikarka i historyk, publicystka „Rzeczpospolitej”, laureatka I edycji nagrody dziennikarskiej im. Biskupa Jana Chrapka „Ślad”.
Strony: 1 2