Najwięcej śladów i znaków Boga nosi w sobie człowiek. Nie waham się powiedzieć, że człowiek jest pięknem i odblaskiem Boga.

            Gdy byłem w wesołym miasteczku szczególnym przeżyciem był dla mnie pobyt w sali luster. Zastanawiało mnie, w jak różnorodny sposób lustra mogą zniekształcać ludzką twarz. I wtedy zrozumiałem, że człowiek jest lustrem Boga. Powinien zawsze odzwierciedlać Jego myśl, piękno, miłość. Niestety, często o tym zapomina. Przypomina wówczas te różnorakie lustra z wesołego miasteczka, zniekształcające prawdziwy obraz, twarz Boga.

            Św. Ignacy na zakończenie Ćwiczeń Duchownych proponuje kontemplację Ad Amorem. W ostatnim punkcie odsyła do Boga jako źródła piękna, dobra, miłości i wszystkich ludzkich cnót: wszystkie dobra i dary zstępują z góry; na przykład moja ograniczona moc [pochodzi] z najwyższej i nieskończonej mocy z góry. Podobnie sprawiedliwość, dobroć, pobożność, miłosierdzie, itd. [pochodzą od Boga] tak, jak promienie ze słońca, a wody ze źródła itd. (Ćwiczenia duchowne, 237). Wszystko ma swoje źródło w Bogu. W Tobie są wszystkie me źródła – napisał psalmista (Ps 87, 7).

            Szczególnym odblaskiem Boga charakteryzują się święci. Współczesny człowiek często odrzuca świętość. Uważa ją za dewocję, kojarzy ze słabością charakteru, sądzi, że jest odrealniona, albo nie na nasze czasy. W dawnej literaturze dewocyjnej przedstawia się świętych jako osoby bezgrzeszne, a nawet pozbawione pokus.

            W rzeczywistości świętość jest w zasięgu ręki, nie jest jedynie dla określonej kasty. Św. Paweł nazywał świętymi wszystkich chrześcijan, a więc ludzi którzy żyją świadomie i radykalnie Ewangelią. Ale święci mogą być również anonimowi. Są to osoby, które nigdy w życiu nie spotkały Jezusa, ale kierują się w swoim życiu głosem sumienia i miłością.  

            Nikt nie rodzi się świętym i nikt nie jest wolnym od słabości, błędów i grzechów. Każdy staje wobec codziennych zmagań i walki z pokusami i trudnościami. Święci nie są idealni, bezbłędni ani perfekcyjni. Są ludźmi z ciała i krwi, z błędami, słabościami a nawet skandalami (np. św. Augustyn). Ale z drugiej strony są ludźmi, którzy potrafią zaakceptować siebie w pełni, oddać swoje błędy i słabości Bogu i z Jego łaską zmagać się z nimi w życiu. Świętość nie polega na nieskazitelności moralnej ani doskonałości psychicznej, ale na otwarciu na Boga.

Świat jest niczym ogród, w którym Duch Boży z godną podziwu fantazją wzbudził rzesze świętych z różnych języków, ludów, kultur, różnego wieku i pozycji społecznej. Każdy jest inny od drugiego, z niepowtarzalną osobowością i własnym duchowym charyzmatem. Wszystkich jednak cechuje «pieczęć» Jezusa, czyli odcisk Jego miłości – powiedział Benedykt XVI.

Ludzie święci, kanonizowani przez Kościół, są orędownikami tych, którzy pielgrzymują na ziemi. W kościele katolickim istnieje piękny zwyczaj nadawania dziecku imion świętych. Święty staje się wówczas patronem, jakby drugim aniołem stróżem. Gdy zwracamy się do nich w modlitwie, wierzymy, że jak przyjaciele, wstawiają się za nami u Boga. Są naszymi starszymi braćmi i siostrami, którzy doszli do celu.

Moimi ulubionym świętymi są: Ignacy Loyola, Stanisław Kostka i Teresa z Lisieux. Dobrze jest mieć swojego ulubionego patrona i łączyć się z nim w codziennej wędrówce życia. Gdy idzie się w najwyższe partie gór potrzeba asekuracji. Trzeba zdać się całkowicie na drugiego, zaufać do końca, gdyż od niego zależy nieraz przeżycie. Nasze życie na ziemi jest duchową wspinaczką. Można przejść przez nie samotnie. Ale ze świętymi jest pewniej i bezpieczniej.