II BEZ PRAWDY NIE MA POSTĘPU

Najlepszym sposobem na uczczenie prawdy jest próbować ją poznać.
Giacomo Biffi

Czytanie we własnym sercu

Prawda ukazuje istotny element każdego procesu wzra­stania i przemiany. Jest to ważne zarówno dla rodziców, jak i dla dzieci.
Postęp w dziedzinie osobistej dojrzałości nie jest możli­wy bez spotkania z samym sobą i konfrontacji w prawdzie z własnymi zmiennymi emocjami. Taka świadomość, czę­sto bolesna, staje się koniecznością w nadaniu właściwego kierunku na przykład pragnieniu bycia dobrym rodzicem. Niezmiernie ważne jest przejście wąskiej ścieżki wiodącej ku prawdziwej samoświadomości, ze ścisłym określeniem sła­bych punktów i wad. Dobra wola oraz szczera chęć bycia rodzicem, popełniającym jak najmniej błędów w stosunku do swoich dzieci, będzie niewiele warta, jeśli nie podejmie się wysiłku samopoznania.
Na malowidłach przedstawiających w sposób alegoryczny cztery cnoty główne Roztropność jest zawsze łatwo rozpo­znawalna, ponieważ wpatruje się w swoje odbicie w lustrze.
Często jednak czci się ją tylko teoretycznie, a unika wów­czas, gdy wymaga zejścia w głąb własnych słabości. Stawanie się silnym, bardziej energicznym w odniesieniu do potom­stwa nie będzie możliwe, jeśli wpierw nie pozna się powo­dów, dla których jest się zbyt pobłażliwym. Nie można stać się bardziej zdecydowanym, jeśli wcześniej nie przemyśli się własnych emocji, jasno nie odczyta własnych niepokojów, nie zmierzy z własnymi wątpliwościami. Jak rodzic uniknie przesady w wydawaniu poleceń, jeśli nie zdaje sobie sprawy, że się wszystkiego lęka? Jak może pozwolić synowi podjąć pewne rozsądne wyzwanie, jeżeli nie wie, że sam jest skażo­ny wirusem perfekcjonizmu? Tylko dzięki przejściu wąskiej ścieżki w głąb samego siebie i zaakceptowaniu własnej nie­doskonałości możliwa jest zmiana postępowania i droga ku lepszemu rodzicielstwu.
Żaden postęp i żadna poprawa nie będzie trwała i realna, gdy zabraknie prawdy. Kontakt z ciemną stroną osobowości, nazwanie uczuć, szczera odpowiedź na pytanie „Jaka była prawdziwa przyczyna podjęcia tej decyzji? Pozwoliłem czy zakazałem?” – to sposoby na osiągnięcie prawdziwej świado­mości samego siebie.
Prawdę psychologiczną niełatwo odkryć, nie jest też ła­two udźwignąć jej ciężar.
Na przykład mama powinna spytać samą siebie o przy­czynę nadopiekuńczości względem dzieci, kiedy z nimi prze­bywa, zazwyczaj wieczorem po pracy. Może zda sobie wów­czas sprawę, że w jej całkowitym poświęceniu pobrzmiewa nuta przesady, bo nie potrafi powiedzieć: „Chwila cierpli­wości, najdrożsi, teraz muszę odpocząć. Niedługo zajmę się wami…”. Zamiast tego usuwa się na pozycję nieograniczonej dyspozycyjności w służbie rodziny.
Owa mama powie sobie w duchu: „Gdy tylko wracam z pracy, czuję się w obowiązku poświęcić cały swój czas dzieciom, absolutnie i bezwarunkowo. Muszę im zrekompenso­wać krzywdę, którą poniosły przez moją nieobecność w cią­gu dnia”. Poczucie winy staje się tu niewidzialnym motorem działania. Nadopiekuńczość w tej sytuacji inspirowana jest tylko częściowo dobrem dzieci. Potrzeba naprawienia szko­dy emocjonalnej, którą zadała według swojego przeświad­czenia mama, obawa przed zaniedbaniem potomstwa spra­wia, że nie potrafi ona określić rozsądnych granic swojej dyspozycyjności. Tracą na tym również dzieci, ponieważ nie uczą się akceptować w sposób wolny pewnych niedogodno­ści i ograniczeń.
Uświadomienie sobie, że podłożem działania jest po­czucie winy, wynikające z przeświadczenia, że zaniedbuje się własne dzieci, branie ciężaru odpowiedzialności za ich ewentualne życiowe porażki na własne barki bywa trudne, niewdzięczne i przytłaczające. Jednocześnie jednak ukazuje prawdę zakodowaną w psychice pracującej matki.
Każdy wysiłek prowadzący do samopoznania posiada zawsze słodko-gorzki posmak: z jednej strony boleśnie ko­ryguje idealny wizerunek samego siebie, z drugiej przynosi otuchę. Prawda otwiera perspektywę, ukazuje nowy hory­zont, pozwala dostrzec drogę wyjścia, uczy, jak kochać dzieci w sposób wolny, piękny, wspaniały.
Także dzieci potrzebują prawdy, by wzrastać. Potrzebują kogoś, kto pomoże im „wyznać samemu sobie prawdę”, kto rozjaśni mniej szlachetne zmienne nastroje, kto nauczy nie bać się własnych ograniczeń oraz odkryć i zaakceptować od­powiedzialność, gdy nie wszystko dobrze się układa.
By być dobrym rodzicem, konieczne zatem jest słuchanie własnego serca, uwrażliwianie się na jego sygnały, rozważa­nie tego, co niejasno się przeczuwa.