Wiara i życie łączą się jak w kręgu. Patrzymy na życie w świetle wiary, ale z drugiej strony wiara bez życia jest martwa. Sentencja rabinistyczna mówi: Piękne są słowa w ustach tego, kto je praktykuje. Wiara domaga się potwierdzenia w codziennym życiu.
Św. Jakub Apostoł pisząc o wzajemnym przenikaniu wiary i uczynków, pyta z pewną dozą ironii: Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy /sama/ wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta! – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie (Jk 2, 14-17).
Kilka dni temu rozmawiałem z młodą dziewczyną na prośbę jej matki. Matka przeżywała ogromny ból i niepokój o córkę. Córka w młodości była głęboko wierząca i praktykująca. Obecnie mężatka, ma piękny dom, najlepszy samochód, dobrą pracę w dobrze prosperującej firmie, kochającego męża… Jest szczęśliwa. I szczerze, jak sądzę, stawia pytanie: Po co mi Bóg? Mam wszystko, czego pragnę…
Ta młoda kobieta wyraża myśli tysięcy, zwłaszcza młodych ludzi. Są szczęśliwi, zachłyśnięci światem, życiem i użyciem. Po co im Bóg?
We współczesnym świecie istnieje pewna antynomia. Wiara i życie stają się pojęciami wewnętrznie sprzecznymi. Ludzie chcą, by Bóg działał, a równocześnie nie zwracają na Niego uwagi, żyją na własny rachunek. Dopiero pojawiające się trudności i problemy pozwalają przypominać sobie o Bogu. A wobec tragedii wynikającej z fiaska własnych planów, stawia się gorzkie pytania: Boże, gdzie wtedy byłeś?
Wiara i życie muszą z sobą harmonizować. Głęboka autentyczna wiara prowadzi do życia etycznego opartego na zasadach Dekalogu i Ewangelii. Trudno sobie wyobrazić autentyczne życie w prawdzie bez przestrzegania zasad moralnych. I odwrotnie: życie etyczne prowadzi do Boga i umacnia wiarę. Św. Jan napisał:
Po tym zaś poznajemy, że Go znamy,
jeżeli zachowujemy Jego przykazania.
Kto mówi: Znam Go,
a nie zachowuje Jego przykazań,
ten jest kłamcą
i nie ma w nim prawdy (1J 2, 3).
Zakłócenie równowagi między wiarą a życiem rodzi cierpienie i bolesne konsekwencje. Jezus zobrazował je w przypowieści o winnym krzewie i latoroślach (J 15, 1-11). Człowiek jest jak gałąź winorośli. Odcięta od krzewu więdnie i usycha. Przetrwa i rodzi owoce jedynie wtedy, gdy jest silnie połączona z matecznym krzewem i czerpie z niego życiodajne soki. Bez więzi z Bogiem i zachowania przykazań życie staje się uschłe, martwe, przypomina wegetację.