dzięki uprzejmości:
Istnieją ludzie, którzy zapadają na depresję, bo czują się samotni. Tęsknią za kontaktem z innymi ludźmi, za bliższym związkiem z drugim człowiekiem i załamują się, gdy tego nie znajdują.
Cierpiący na depresję:
Utknąłem, nie wiem co dalej, nie potrafię dać nic z siebie, czuję się skazany na siebie samego, odcięty od barwnego życia, które toczy się poza mną. Jestem jak Hiob: „Bracia ode mnie uciekli, znajomi stronią ode mnie, najbliżsi zawiedli i domownicy, zapomnieli mnie goście mego domu. Dla moich służebnic jam obcy, stałem się w ich oczach nieznany” (Hi 19,13–15).
Czuję, że brak mi czegoś, tęsknię za czymś. Ożyło we mnie coś, co było zapomniane, zaniedbane, i daje znać o sobie, nie chce dłużej być pomijane w życiu i używaniu życia. Widzę innych ludzi, jak cieszą się życiem, są pełni inicjatywy, śmieją się, tańczą, kochają, rozmawiają. Ja jestem zamknięty w moim świecie zimnym, sterylnym, bez życia, nieciekawym, niewartym miłości. Ja sam czuję się zimny, nieciekawy, nie wart miłości. Czuję się wyobcowany nie tylko wobec świata zewnętrznego, ale obcy wobec samego siebie. Nie kontaktuję się z tym, kim jestem naprawdę. Czuję, że jestem skrzywiony. Moje wewnętrzne uczucia i przeżycia są skrzywione, nieautentyczne albo przynajmniej tak to widzę.
Kto widział film „Człowiek–słoń” kanadyjskiego reżysera Davida Lyncha, niech sobie przypomni tytułową, odrażającą postać tej ludzkiej istoty, która była bardziej podobna do zwierzęcia niż do człowieka. Być może, że ludzie samotni i depresyjni tak właśnie widzą swój portret, albo że jest to oblicze, w którym odbija się świat ich przeżyć i uczuć.
Aby w takich sytuacjach „wyjść z dołka”, potrzeba pomocy ze strony przyjaciół albo osób towarzyszących, za pośrednictwem których doświadczy się, że nie jest się samotnym. Gdy problemy leżą głębiej i są przyczyną zupełnego wyobcowania pacjenta lub jego przekonania, że jest przez innych niechciany i niekochany, wówczas może być potrzebna pomoc profesjonalnego terapeuty. Czasem jest rzeczą ważną zmierzyć się z własną samotnością, żeby móc się przekonać, iż wiele z tego, czego szukamy u innych, jest w nas samych. Znosząc smutek i ból, możemy spotkać samych siebie, odkryć skarb, którego szukaliśmy gdzie indziej.
Daejo znalazł w Chinach mistrza Baso. Mistrz spytał go:
– Czego szukasz?
– Oświecenia – odrzekł Daejo.
– Masz przecież skarbiec u siebie. Dlaczego szukasz go na zewnątrz? – zapytał Baso.
Daejo był ciekawy: – Gdzie jest mój skarbiec?
Baso odrzekł:
– To pytanie jest twoim skarbcem.
Daejo doznał oświecenia! Odtąd zachęcał swoich przyjaciół:
– Otwórzcie swoje skarbce i korzystajcie ze skarbów, które tam macie!
Właśnie doświadczając samotności przekonujemy się, jak bardzo istotną częścią naszego życia jest to, co tragiczne, trudne i ciemne. Przeżyć tego rodzaju nie da się przecież wyeliminować z naszej egzystencji. Musimy przez nie przejść, zmierzyć się z nimi, dać im się prowadzić ku prawdziwej, głębokiej istocie naszego „ja”.
Fragment książki: Jak wyjść z depresji – Wunibald Müller