Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam, radujcie się!
Flp 4, 4
Nie ma wątpliwości, że św. Paweł wzywa do radykalnego trwania w radości. To wezwanie wypowiedziane z takim naciskiem może budzić zdziwienie. W jaki sposób nieustannie trwać w radości, gdy doświadczeniem człowieka tak często są trudy i przeciwności, lęki, cierpienie, a także rozterki duchowe, wątpliwości wiary, przekonanie o milczeniu Boga, trwanie w grzechu, smutek, zniechęcenie, a nawet rozpacz? W jaki sposób radość może współistnieć z trudami życia? Jak radować się, gdy ciężar doznanych i zadanych krzywd zdaje się przygniatać do ziemi?
Bez wątpienia nie będą przeżywać radości w Panu ci, którzy nie są pojednani z Bogiem i ludźmi, którzy noszą w sercu gniew i pielęgnują urazy, nie chcą przebaczyć i nie przyjmują przebaczenia. W wesołości, płynącej z zaspokajania żądz i przyjemności, nie odnajdą ostatecznie nic, poza rozczarowaniem i uwikłaniem w kolejne kłopoty.
Dar radości wymaga ścisłej współpracy z łaską Bożą. Jezus zapewnił, że nie otrzyma przebaczenia, kto sam z serca nie przebaczy. Z serca to znaczy z głębi swojej wolnej i rozumnej woli w obliczu Boga. To warunek, ale wypełnienie go czyni człowieka zdolnym do przyjęcia wszystkich Bożych darów i do doświadczenia, że tak obdarowane życie jest rzeczywiście piękne.
Niezależnie od sytuacji, które przeżywamy, czy jest to czas beztroski, czy też czas przeciwności i pokus, zawsze mamy wspaniałą i skuteczną broń, by walczyć o radość w Panu. Jest to Słowo Boże. Ono pomaga nam poznawać prawdę o miłosiernym Ojcu, o nas samych i naszej kondycji. Niesie wsparcie, pocieszenie, nadzieję i napełnia odwagą do podejmowania wyzwań, które stoją przed nami. Zapewnia nas o potędze Boga, który chce walczyć za nas, i o Jego czułości, która nas pociesza.
Radość pielęgnujemy także przez służbę innym. Chrystus dzień po dniu oddawał swoje życie potrzebującym. Każdy żyjący egoistycznie ostatecznie straci zadowolenie i sens swego istnienia. Kto zaś w jedności z Jezusem odda siebie jako dar dla innych, odnajdzie radość i pokój (por. Mt 16, 25-28; Łk 16, 19-25). Naszym zadaniem jest nieść ubogim wsparcie materialne, psychiczne i duchowe, pocieszając ich jednocześnie tą nadzieją, która jest w nas: Nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest waszą ostoją (Ne 8, 10b).
Na wzór Maryi chrześcijanie powinni radować się ze wszystkich Bożych darów, z Bożych zamysłów i działań. Radosny człowiek dostrzega wokół siebie piękno i potrafi się nim cieszyć, uwielbiając jego Stwórcę. Szczególnie raduje go zwycięstwo dobra, zarówno w drobiazgach, jak i w sprawach ważnych, gdy jego konsekwencje dosięgają wielu ludzi, bliskich i nieznanych, zwłaszcza zaś tych najbardziej udręczonych. Cieszy się zwycięstwem prawdy i sprawiedliwości, nawet jeśli ono poprzedzone było jego cierpieniem. Największą radość sprawia mu jednak bezpośrednie obcowanie z Bogiem, a także zbliżanie się do Pana tych, którzy dotychczas nie odkryli jeszcze Jego miłości.
***
Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia.
Jk 1, 2
Radosny uczeń Jezusa weseli się nawet w ucisku, jak św. Paweł: Pełen jestem pociechy, opływam w radość w każdym ucisku (2 Kor 7, 4). Jak to możliwe? Radość w Panu świadomie wybierana i pielęgnowana staje się dla człowieka siłą do pokonania wszelkich przeciwności. Skoro w każdym położeniu mamy dziękować i zawsze się radować, to dlatego, że wiara daje pewność obecności Pana przy nas szczególnie wtedy, gdy jest trudno. Bo Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra (Rz 8, 28).
Uczeń Jezusa ma też świadomość, że świat będzie go nienawidził, bo on nie jest z tego świata (por. J 15, 18-20). Każdy, kto chce być świadkiem Chrystusa, otrzymał od Niego zapewnienie, że spotka się z prześladowaniem i niesłusznymi oskarżeniami, że będzie niezrozumiany i osamotniony w trosce o uczciwość, prawdę i sprawiedliwość. Ale nawet to powinno być powodem do radości. Cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały (1 P 4, 13).
Radosnego świadka wiary rozpoznać można po jego wewnętrznym pokoju i poczuciu bezpieczeństwa nawet w sytuacjach bardzo trudnych, gdy wokół panuje zdenerwowanie i chaos. Człowiek noszący w sobie dar radości będzie umiał z miłością milczeć, towarzysząc cierpieniu innych, ale potrafi też pocieszać Bożą pociechą, którą sam jest pocieszany. Rozraduje się szczęściem drugiego, nawet gdy jemu samemu nie będzie się dobrze układać. Będzie wsparciem dla potrzebującego także wtedy, gdy on sam będzie w potrzebie. Potrafi radośnie dawać i z radością przyjmować. Umie się cieszyć, bo we wszystkim upatruje wyraz Bożej miłości. Czuje się jak wybraniec, bo wie, że nawet przegrana w oczach świata dla niego stanie się zwycięstwem w Jezusie Chrystusie.
***
Kościół (…) rozwijał się i żył bogobojnie, i napełniał się pociechą Ducha Świętego. Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących.
Dz 9, 31b; 4, 32
Czy dzisiejszy Kościół jest świadkiem radości? To pytanie trzeba zadać przede wszystkim sobie samemu, najlepiej podczas modlitwy. Odpowiedzi jest tak wiele jak wyznawców Chrystusa. Każdy z nas tworzy Kościół – i obdarowuje go radością, wiarą, pokojem i miłością, albo smutkiem i nijakością. Zbyt łatwo oskarżamy innych, oczekując od nich więcej, niż sami w Kościół wnosimy.
Trzeba, abyśmy byli bardziej świadomi, że w Kościele, w każdym z nas mieszka Duch Święty Pocieszyciel, i abyśmy bez ograniczeń czerpali z tego źródła życia i radości.
Chrześcijańska radość jest wymagająca – nie oznacza beztroskiego poklepania po ramieniu z zapewnieniem, że wszystko jakoś się ułoży. Wzywa do ewangelicznego radykalizmu miłości nawet nieprzyjaciół oraz do patrzenia na siebie i innych w perspektywie eschatologicznej. Jest świadectwem życia opartego na Bogu i Jego obietnicach.
Postawmy więc ostateczne pytania: Czy chcę doświadczyć nowej jakości życia? Czy chcę przyjąć wezwanie Ducha Świętego: Zawsze się radujcie! (1 Tes 5, 16)?