„Nie jestem zmęczony”
Autoerotyzm bywa również mało skutecznym, ale łatwo dostępnym sposobem radzenia sobie ze stresem i przemęczeniem. Niektórzy ludzie łudzą samych siebie żyjąc tak, jakby nie mieli ciała, to znaczy nie uznają faktu, że ludzka cielesność ma swoje potrzeby, które muszą być zaspokojone. Przez pewien czas można siebie zwodzić, obwarowując się murem wymówek, jednak prędzej czy później ciało samo upomni się o siebie. Te niezbędne potrzeby to, m.in. wystarczająca ilość snu, uprawianie sportu, dobre i w miarę regularne odżywianie, ograniczenie do minimum bodźców płynących ze sprzętu elektronicznego.
Zaprzeczanie własnemu zmęczeniu, typowe zwłaszcza dla mężczyzn, na ogół kończy się uwikłaniem w nałogi. Picie alkoholu, palenie papierosów, litry kawy, narkotyki, buszowanie w Internecie do późnej nocy, oglądanie pornografii, w końcu szukanie odprężenia w aktywności seksualnej. Nagromadzenie negatywnej energii w konfrontacji ze światem, który nie zawsze jest nam przyjazny, albo brak odpowiedniego odpoczynku, może doprowadzić do wewnętrznego niepokoju, co znajduje oddźwięk w naszej seksualności. W takim wypadku autoerotyzm nie zawsze wiąże się z erotycznymi fantazjami. Może działać na zasadzie fizjologicznego mechanizmu, przynoszącego ulgę.
Dla osób o dużej wrażliwości psychicznej często może to być jedyny „wentyl bezpieczeństwa”. Niestety, dzisiejsza medycyna dowodzi również, że kompulsywna masturbacja stymuluje nadmierną produkcję hormonów (dopamina, serotonina), do czego ludzki mózg szybko się „przyzwyczaja”. Ich brak powoduje uciążliwe syndromy odstawienia takie jak: niepokój, brak koncentracji, senność, rozdrażnienie. Jeśli ktoś nauczy się takiego sposobu radzenia sobie ze stresem i zmęczeniem, nie będzie mu łatwo opuścić wyżłobione przez lata koleiny.
Nieakceptowane zmęczenie wpływa również negatywnie na wiele małżeństw. Dla jednych uniemożliwia ono współżycie, a dla innych, odwrotnie, przybiera formę walki ze zmęczeniem, którego przecież „nie powinno” być. Na co dzień przesadnie aktywny mężczyzna próbuje udowodnić sobie, że wciąż jest Herkulesem, chociaż żyje już na skraju wyczerpania. Wówczas zdarza się (podobnie jak podczas masturbacji), że współżycie seksualne polega na szukania ulgi z pomocą partnera. W ekstremalnej postaci kończy się to na kontaktach z prostytutkami lub przypadkowymi partnerami. Ale również w małżeństwie męża czy żonę można sprowadzić do przedmiotu użycia pod pozorem miłości.
Niektórzy sądzą, że zawarcie małżeństwa aprobuje wszelkie zachowania seksualne. Niestety, w ten sposób dochodzi do cichych gwałtów, czyli do „używania” drugiej osoby (choć na ogół gwałt kojarzymy z brutalnym aktem przemocy). Taka forma współżycia seksualnego w małżeństwie niewiele różni się od samo-gwałtu, nawet jest czymś gorszym, bo drugą osobę wykorzystuje się do szybkiego zaspokojenia potrzeb, które wcześniej nie zostały zaspokojone we właściwy sposób.