„Jestem samotny”

Pragnienie intymności i fizycznego zjednoczenia z bliską osobą nie jest obce żadnemu człowiekowi. Samotność w różnych odcieniach dotyczy wszystkich: celibatariuszy, osoby wolne, a także małżonków, bo małżeństwo nie może być zawierane jako lekarstwo na samotność. Trzeba jednak rozróżnić samotność i osamotnienie. Wielu ludzi myli te dwa nieco różne stany ducha. W naszym życiu samotność jest czymś pozytywnym, potrzebnym i nieuniknionym. Na przykład, bez niej trudno byłoby nam się uczyć, modlić, skupić. Ostatecznie każdą decyzję podejmujemy sami, chociaż możemy ją omawiać i konsultować z innymi.Natomiast osamotnienie to poczucie opuszczenia przez wszystkich bez nadziei odmiany. I tak małżonkowie mogą czuć się osamotnieni, chociaż mieszkają pod jednym dachem, bo wskutek poważniejszej sprzeczki trudno im nawiązać wzajemny dialog i porozumienie. Mogą też czuć się samotni, kiedy współmałżonek wyjeżdża, albo jeden z nich musi podjąć osobistą decyzję, albo potrzebują przemyślenia pewnych spraw w odosobnieniu

Nieakceptowane doświadczenie samotności może być przyczyną zamknięcia się w sobie i wykorzystywania własnej seksualności do przełamania tego stanu. Przyjemność staje się wówczas ekwiwalentem upragnionej jedności z bliską osobą.  Z kolei osamotnienie, będące gorzkim i nieprzyjemnym uczuciem, zazwyczaj utwierdza w poczuciu bycia samemu, co wzmaga kompleks niższości i smutek.

Powyższe refleksje dowodzą, że autoerotyzm, paradoksalnie, odsłania bogactwo duszy i ciała człowieka. W masturbacji w wieku dorosłym często jak w soczewce skupiają się najgłębsze tęsknoty i pragnienia osoby ludzkiej, która w przypływie bezradności próbuje szukać spełnienia po omacku, i często się gubi. Dlatego w procesie uzdrawiania seksualnego uzależnienia nie ma prostych recept. Proces dojrzewania to często długa droga, w której splatają się tak przeróżne dążenia, że tylko Boża łaska i czas może dokonać pełnego uzdrowienia.