2. Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy
Na prośbę Jezusa przyprowadzono do Niego chorego chłopca. Sama bliskość Jezusa zdawała się pogarszać stan chłopca: Na widok Jezusa duch zaraz począł szarpać chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach.
Ten bardzo przykry obraz musiał wzbudzać współczucie i litość. A kiedy Jezus rozkazał duchowi niememu i głuchemu wyjść z niego, on krzyknął i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów. Chłopiec pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: On umarł.
Kiedy Jezus zbliża się do tego, co jest w nas chore, wówczas zły duch — posługując się naszym zranieniem i słabością — jakby zdwaja swoje działanie. Chce przekonać człowieka, że interwencja Jezusa może jedynie pogorszyć istniejącą już sytuację. Pragnie powiedzieć człowiekowi: Nie ufaj Jezusowi. Jego działanie może ci jedynie zaszkodzić.
Wielu ludzi temu wierzy. Aby uniknąć chwilowego odczucia bólu zamykają się w swoich ranach i urazach. Bronią się przed jakąkolwiek pomocą z zewnątrz. Swoje obronne zachowania racjonalizują retorycznym pytaniem: Po co jeszcze grzebać w przeszłości? Czy to coś pomoże? Przyjmując taką lękową i obronną postawę, utrwalają w sobie zranienia. Działają one wówczas głębiej i skuteczniej; działają bowiem poza ich świadomością i wolnością.
Człowiek, który pragnie uzdrowić swoją przeszłość musi przebić się przez paniczny lęk przed chwilowo odczuwanym bólem. Otwieranie starych, zaschniętych ran zawsze sprawia ból. Ale jest to ból przejściowy, ból czasowy.
Ojciec chłopca nie zniechęcił się bezskutecznymi próbami uczniów. Miłość do syna była źródłem jego siły, jego odwagi. Jeszcze raz zwraca się więc do Jezusa z prośbą o uzdrowienie chłopca. Wówczas Jezus zapytał ojca: Od jak dawna to mu się zdarza? Ten zaś odrzekł: Od dzieciństwa. Jest to bardzo ludzkie pytanie. Jezus zwraca w nim uwagę na historię choroby dziecka. Do cudu uzdrowienia nie była potrzebna znajomość przebiegu choroby. Jezus zadaje jednak to pytanie, aby dać ojcu możliwość zwerbalizowania jego długiego cierpienia i bólu, aby dać mu możliwość wyżalenia się przed Nim.
Ojciec podejmuje pytanie i opisuje przebieg choroby dziecka. Historia choroby syna jest także historią jego cierpienia: Często (duch niemy i głuchy) wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Opis choroby chłopca ojciec kończy szczerą i serdeczną prośbą: Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam!
W obecnej kontemplacji, w kontekście naszych zranień, słabości, nałogów chciejmy usłyszeć Jezusowe pytanie: Od jak dawna to ci się zdarza? Od kiedy czujesz się taki zagubiony, nieszczęśliwy, nieufny, skrzywdzony, lekceważony, pogardzany, niekochany, odrzucony itp? Tym pytaniem Jezus nie chce nas obnażać, upokarzać, poniżać. Daje nam jedynie okazję, byśmy podzielili się tym, co nas boli, co jest źródłem naszego cierpienia.
Odwołując się do tego pytania chciejmy sobie przypomnieć historię naszej choroby: historię naszego zagubienia, historię odrzucenia, historię nałogu itp.
Na pytanie: Od jak dawna mi się to zdarza? być może odpowiemy razem z ojcem chłopca: Od dzieciństwa. Od zawsze. Jak sięgam moją pamięcią, zawsze byłem właśnie taki. Nie pamiętam, abym czuł się wolny, ufny, pełen pokoju, pełen radości.
Chciejmy wyżalić się Jezusowi, wypowiedzieć przed Nim jeszcze raz to, co jest naszym zranieniem, bólem. Uczmy się modlitwy, która rozpoczyna się od wypowiedzenia tego, co nas martwi, boli, krzywdzi. Nie możemy jednak zakończyć naszej modlitwy na żaleniu się. Podobnie jak ojciec chorego dziecka prośmy: Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam! Nie zostawiaj nas w takim stanie.
Jezus przyjmując prośbę ojca, zwraca mu jednak uwagę na nieufność, która pozostaje jeszcze w jego sercu. Ojciec chłopca zdaje się mówić do Jezusa z cieniem wątpliwości: Twoi uczniowie nie mogli uzdrowić mojego dziecka. A może Ty potrafisz?
Jezusowi wystarcza jednak sama prośba. Choć przebija z niej jeszcze nieufność, to jednak jest ona szczera i żarliwa. Wychodząc od tej prośby pragnie najpierw uzdrowić wiarę ojca: Jezus mu odrzekł: Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.
Każde uzdrowienie wewnętrzne, niezależnie od tego, czego ono dotyczy, rozpoczyna się od uzdrowienia wiary, od zbudowania zaufania do Boga, do bliźnich i do siebie samego. Jezus mówi otwarcie ojcu o jego nieufności, ale jednocześnie daje mu nadzieję. Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.
To jedno zdanie Jezusa stoi w centrum rozważanej Ewangelii. Jezus zwraca nam uwagę, iż nie można do Boga mówić: Jeżeli możesz… W takim sformułowaniu kryje się nieufność. Jest ona wyrazem podejrzliwości wobec Boga. W naszej modlitwie o uzdrowienie trzeba zrobić inne zastrzeżenie: Jeżeli chcesz. Jeżeli taka jest Twoja wola. Tak właśnie modlił się trędowaty: Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić (Mt 8, 2).
W tak sformułowanej prośbie wyraża się wiara w moc Jezusa, a jednocześnie otwartość wobec jego działania i woli. Ja wiem, że Ty wszystko możesz. Ale nie wiem, jaka jest Twoja wola, jakie są Twoje zamiary wobec mnie. Nie chcę działać według własnych pragnień i planów, ale jedynie zgodnie z Twoją najświętszą wolą.
Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy. Jezus pragnie powiedzieć ojcu, że cud uzdrowienia nie zależy tylko od samej mocy Boga, ale także od wiary człowieka. Jeżeli brakuje nam wiary, wówczas Boża wszechmoc wobec nas będzie bezsilna. Moc Boża pozostaje związana dla tego, kto w nią nie wierzy. Bóg nie może nic zrobić w sercu człowieka, jeżeli ten zamykając się w sobie mówi Mu NIE. W swoim rodzinnym miasteczku Jezus niewiele zdziałał cudów z powodu niedowiarstwa swoich współziomków (Mt 13, 58).
Uzdrowienie poznanych ran, słabości i grzechów rozpoczyna się od uzdrowienia wiary człowieka. Jeżeli wierzę, że mogę przezwyciężyć moją nieufność, zamknięcie, obawy, skrzywdzenia i lęki, wówczas jest mi to dane dzięki łasce Boga.