Gdy w naszym życiu pojawia się jakaś istotna strata, istnieje zagrożenie, że pochłonie nas towarzyszący jej żal, choćbyśmy bardzo starali się tego uniknąć. Początkowo staramy się zablokować smutek i udawać, że tej straty nie ma.
„Aby samemu doświadczyć uzdrowienia i przyczynić się do uzdrowienia świata, od czasu do czasu jesteśmy wezwani do brnięcia przez błoto. Tam, gdzie nie idziemy dobrowolnie, zostaniemy wcześniej lub później zaciągnięci.”
James Hollis
Po upływie kilku miesięcy od nagłej śmierci męża w wypadku, który miał miejsce w pracy, K. zadała mi pytanie: – Czy myślisz, że mogła zajść pomyłka i tym człowiekiem, który zginął, nie był mój mąż? Może po prostu stracił w tym wypadku przytomność umysłu i wędruje po okolicy, nie mogąc znaleźć drogi do domu.
Opłakiwanie straty jest dla nas czasem ruiny. Czujemy, że rozpada się cały nasz świat. Czujemy się bezsilni. Możemy być fizycznie wyczerpani, dużo wzdychać, być cały czas senni, albo nie móc spać, czuć stały ucisk w gardle albo ssanie w żołądku. Jemy o wiele za dużo albo nie jemy wcale. Możemy nawet być chorzy fizycznie. Uczucia stale się zmieniają, gdyż ogarnia nas odrętwienie i funkcjonujemy w stanie odurzenia. Potem pojawia się smutek i znowu się załamujemy. Staramy się być stale czymś zajęci, żeby nie mieć czasu na rozmyślanie o swoim zmartwieniu. Kiedy o nim myślimy, mamy czasem ochotę umrzeć.
Nie zgadzamy się na to, co się dzieje. Walczymy z tym, nie możemy w to uwierzyć, szukamy kogoś, kto by nas uratował, szukamy magicznego środka zaradczego, robimy wszystko, za wyjątkiem zaakceptowania tego, co jest. Jesteśmy po prostu tak skonstruowani. W niektórych sytuacjach – na przykład, gdy chorujemy albo straciliśmy pracę – nasza walka może być skuteczna. Może dać nam siłę do rozwiązania problemu. Gdy czujemy, że rozsypuje się nasze życie, wszelki możliwy opór jest sprawą normalną.
Jednakże, kiedy przeżywamy żałobę lub zbliżającą się śmierć kogoś bliskiego, albo rozpad naszego związku, opór i walka nie mogą zmienić sytuacji. Opór może pomóc przez krótki czas i może nawet być pierwszym krokiem do zmierzenia się z rzeczywistością. Ale po pewnym czasie, dalsza walka będzie bezowocna i zacznie działać przeciwko nam.
Często najlepsze, co możemy zrobić w tej sytuacji, to zaakceptować ją. Spada na nas cios i jest to cios, którego nie możemy uniknąć. Większość z nas stała się ekspertami w szybkim rozwiązywaniu problemów i uważa, że możemy sobie poradzić z większością tego, co nas spotyka. Myślimy nawet, że jeśli nie potrafimy szybko uporać się z naszym smutkiem, to coś z nami jest nie w porządku. Chcemy zapanować nieomal nad wszystkim.
Żal i strata są przeżyciami, na które nie ma recept. Strata czegoś ważnego w życiu jest porą, by otworzyć się na doświadczenie swojej bezsilności. Możemy kontrolować wiele spraw w naszym życiu, ale nie tę. Smutek jest skutkiem, jaki w nas, ludziach, wywołuje strata. Musimy się nauczyć zgadzać na to przeżycie.