W chrześcijaństwie mistyka jako rzeczywistość tajemnicza (gr. mystikos) postrzegana jest przede wszystkim jako dar w sposób wolny udzielany przez Boga, polegający na szczególnym i głębokim przeżywaniu zjednoczenia z Nim i poznania rzeczywistości nadprzyrodzonej przez osobę wierzącą. Samemu przeżyciu mistycznemu mogą towarzyszyć różne zjawiska, które stanowią owoc gruntownie uprawianej kontemplacji i ascezy. Do tych zjawisk należy zaliczyć m.in. ekstazy i widzenia, które nabierają jednak wysokiej, osobowej jakości, przez co mają za zadanie uwydatnić poczucie odrębności istniejące między mistykiem a samym Bogiem.

Jednakże takie pojmowanie mistyki chrześcijańskiej uwydatnia przede wszystkim jej intymny i indywidualistyczny wręcz charakter oraz wydaje się odnosić wyłącznie do poszczególnych jednostek, a nie całej wspólnoty. Dlatego też powstaje pytanie, czy i jak można pogodzić współistnienie w chrześcijaństwie tak rozumianej mistyki z liturgią, która ze swej natury postrzegana jest jako publiczna służba Boża. Już bowiem samo greckie słowo leitourgia można by dosłownie przełożyć jako „czyn ludu” (gr. to ergon tou laou). Czy zatem w chrześcijaństwie przeżycie mistyczne ma miejsce z zasady poza liturgią, czy też raczej jest ściśle związane z obrzędami liturgicznymi? W tym kontekście należałoby również zastanowić się, czym byłaby chrześcijańska mistyka bez liturgii i liturgia bez mistyki. Czy te dwie rzeczywistości w istocie wykluczają się wzajemnie, czy też raczej dopełniają?

 

Mistyka bez liturgii?

 

Już w pierwszych wiekach pojawiały się w chrześcijaństwie nurty odrzucające liturgię na korzyść przeżyć mistycznych. Przykładem mogą być tutaj mesalianie, zwani również euchitami. Pierwsza nazwa pochodzi z języka syriackiego, druga natomiast z języka greckiego. Obie te nazwy w przekładzie na język polski oznaczają „ludzi modlących się”. Ponadto nazywano ich również „entuzjastami” bądź „adelfianami”. Ta ostatnia nazwa pochodzi prawdopodobnie od imienia jednego z twórców tej sekty. Mesalianie zamieszkiwali środkowy Wschód, Grecję i Egipt. Ich nauka została oficjalnie potępiona na Soborze Efeskim w 431 roku. Uważali oni bowiem, iż wskutek grzechu Adama diabeł zamieszkał w duszy każdego człowieka. Natomiast wyrzucić szatana z duszy ludzkiej można jedynie poprzez długotrwałą modlitwę i ascezę, które powinny same z siebie prowadzić do oglądania Trójcy Świętej. A zatem utrzymywali, iż do otrzymania najwyższych darów duchowych potrzebne są jedynie wytrwałe ludzkie wysiłki ascetyczne, o czym traktowała rozpowszechniana przez tę sektę książka pt. Ascetyk. Dlatego też mesalianie nie przywiązywali większej wagi do rzeczywistości łaski Bożej i odrzucali sakramenty. Stąd można powiedzieć, iż wypracowali oni swoisty rodzaj mistyki, która może obejść się nie tylko bez liturgii, ale nawet bez nadprzyrodzonej interwencji Bożej, tak że człowiek sam z siebie poprzez wysiłki ascetyczne może dojść do poznania Boga.
Jednakże w odniesieniu do nauczania Ojców Kościoła i orzeczeń kolejnych soborów powszechnych rodzi się poważna wątpliwość, czy mistykę mesalian można jeszcze zaliczyć do mistyki chrześcijańskiej. Już Izaak Syryjczyk przestrzegał przed samowolnym wysiłkiem człowieka w celu uzyskania prawdziwego widzenia duchowego, bo zamiast niego ów człowiek będzie miał jedynie przewidzenia i fałszywe wizje, w których szatan poddając próbom ascetów, może nawet przybrać postać Chrystusa. Również Grzegorz Synaita uważał, iż kontemplacja bez łaski to fantazjowanie. Prawdziwa bowiem kontemplacja prowadzi do ekstazy, podczas której człowiek otrzymuje łaskę Bożą sprawiającą jego oczyszczenie i zjednoczenie z Bogiem. A zatem w doktrynie chrześcijańskiej przyznanie prymatu łasce Bożej w przeżyciu mistycznym wskazuje tym samym na konieczność sakramentów do zbawienia. W Kościele katolickim takie stanowisko wyraził między innymi Sobór Trydencki na VII sesji w 1547 roku: „Jeżeli ktoś twierdzi, że sakramenty Nowego Przymierza nie są konieczne do zbawienia, ale że są zbyteczne i że bez nich lub bez ich pragnienia przez samą wiarę ludzie otrzymują od Boga łaskę usprawiedliwienia, chociaż nie wszystkie są konieczne każdemu człowiekowi – niech będzie wyłączony [ze społeczności wiernych]”. A to oznacza, iż w zasadzie mistyk chrześcijański nie może obejść się bez liturgii.
Jednakże również w czasach nowożytnych pojawiały się trendy, zwłaszcza w protestantyzmie, gdzie w znaczny sposób doceniano przeżycie mistyczne, lekceważąc znaczenie liturgii, która kojarzyła się raczej z przesadnym formalizmem religijnym. Przykładem może być tutaj luterański pietyzm (łac. pobożność), który jako wewnątrzkościelny prąd umysłowo-religijny powstał w XVII w. przede wszystkim jako reakcja na panujący w ówczesnym protestantyzmie zbytni formalizm oraz na koncentrowanie się na spekulacjach teologiczno-dogmatycznych. Stąd też przedstawiciele tego ruchu przypominali o znaczeniu wewnętrznego przeżycia religijnego. Kładli oni nacisk na modlitwę, czytanie Pisma Świętego, przeżycia religijne, a także na zaangażowanie w życie chrześcijańskie w małych wspólnotach. I chociaż w zasadzie ruch ten nie miał charakteru sekciarskiego, to jednak w jego ramach niektórzy jego przedstawiciele wysuwali bardziej radykalne postulaty, żądając laicyzacji form kultu i struktur kościelnych, eksponując jednocześnie indywidualną i wewnętrzną religijność.
Jedną z grup pietystycznych, która w XVIII wieku wyłamała się z oficjalnych ram luteranizmu, była wspólnota herrnhutów, nawiązująca do morawskiej tradycji husyckiej. Członkowie tej grupy zorganizowali na włościach hrabiego Mikołaja Zinzendorfa (1700-1760), w Saksonii, własną osadę, zwaną Herrnhut, czyli „Opieka Pańska”. Herrnhuci w ramach swojej działalności ustanawiali miedzy innymi związki „modlitwy trwające przez całą dobę”, rozdawali teksty biblijne i hymny, które każdy wierny miał codziennie odmawiać. Natomiast sama struktura gmin herrnhuckich i sposób postępowania samych członków tych wspólnot podobny był do stylu życia zakonnego. Herrnhuci zdołali jednak pogodzić pietystyczne tendencje ascetyczno-mistyczne z działalnością misyjną, a także z liturgią. Uznają oni bowiem sakrament chrztu, którego udzielają również dzieciom oraz sakrament Wieczerzy Pańskiej, którą sprawują sześć razy w roku. Ponadto praktykują luterańską konfirmację (odpowiednik bierzmowania w Kościele katolickim) oraz obrzęd małżeństwa i ustanawiania pastorów (tzw. ordynacja, odpowiednik udzielania święceń w Kościele katolickim).

Innym nurtem stawiającym wyżej mistykę nad liturgią jest ruch wywodzący się z anglikanizmu, zorganizowany przez wędrownego kaznodzieję i szewca George’a Foksa w XVII w. Rozczarowany oficjalnym Kościołem anglikańskim, George Fox postanowił szukać prawdy na własną rękę. W tym celu założył on „Towarzystwo Przyjaciół”, znane bardziej pod nazwą „kwakrów”, czyli „drżących” (od angielskiego słowa „to quake” –„drżeć, trząść się”). Sądzono bowiem, iż podczas słuchania słowa Bożego przedstawiciele tego ruchu wpadają w mistyczne drżenie. George Fox, a za nim jego zwolennicy odrzucili wszelką teologię i naukę, koncentrując się jedynie na mistycznym, wewnętrznym oświeceniu dokonanym przez Jezusa Chrystusa. George Fox wskazał przy tym, iż istotą Ewangelii jest zwiastowanie światłości, o której traktuje zwłaszcza św. Jan Ewangelista. Stąd też cechą charakterystyczną ruchu założonego przez George’a Foksa jest irracjonalizm, który miał stanowić swego rodzaju protest przeciw Kościołowi anglikańskiemu oraz innym wspólnotom protestanckim na terenie Anglii. Centralnym punktem odniesienia w religijności kwakrów stało się wewnętrzne oświecenie, objawiające się w egzaltacji mistycznej, podczas której człowiek staje się zdolny do prorokowania. W nabożeństwach kwakrów nie ma miejsca na rytuał i sakramenty. Wystarczy bowiem „świadomość więzi z Chrystusem”. A zatem kult u kwakrów to milcząca kontemplacja, którą przerwać może jedynie prorokowanie, modlitwa i głoszenie słowa Bożego. Jednak nawet Biblia nie stanowi tutaj wyższego autorytetu niż samo przeżycie mistyczne. Z drugiej strony, w ostatnich latach można zauważyć, iż nabożeństwa u kwakrów przyjmują już coraz bardziej zrytualizowane formy, a samo prorokowanie staje się stopniowo zinstytucjonalizowaną formą liturgiczną W ten sposób powyższe przykłady pokazują, iż próby stworzenia mistyki chrześcijańskiej, która mogłaby obejść się bez liturgii, nie powiodły się.