Formalizm a liturgiczna dowolność

 

Próby stworzenia w ramach chrześcijaństwa takiej mistyki, w której nie byłoby miejsca na liturgię, w dużej mierze były reakcją na liturgiczny formalizm, sztywność obrzędów, a także na pojawiającą się od czasu do czasu dekadencję liturgii. W Kościele rzymskokatolickim niejednokrotnie liturgia ograniczała się do wykonywania przepisów (tak zwanych rubryk) zawartych w księgach liturgicznych. To doprowadziło do sprowadzenia czynności liturgicznych, łącznie z Eucharystią, do formy osobistej pobożności (devotio), przez co wytworzyła się praktyka sprawowania Mszy św. bez udziału wiernych (tak zwana Msza prywatna, Missa privata). W ten sposób liturgia jako „służba publiczna” została zredukowana do czynności prywatnej, którą zdawałoby się, że dzięki temu można by w prosty sposób pogodzić z doświadczeniem mistycznym, mającym z zasady charakter indywidualistyczny, a nie wspólnotowy.
Z kolei we współczesnym nauczaniu Kościoła katolickiego nieustannie kładzie się akcent na wspólnotowy wymiar czynności liturgicznych sprawowanych w Kościele. I tak, Konstytucja o liturgii Sacrosanctum Concilium Soboru Watykańskiego II wskazuje, iż czynność liturgiczna jest bowiem w najwyższym stopniu święta tak jak żadna inna czynność Kościoła, ponieważ liturgia sprawowana na ziemi daje wiernym przedsmak uczestnictwa w liturgii niebiańskiej. Liturgia stanowi szczyt, do którego zmierza działalność Kościoła i źródło, z którego wypływa cała jego moc. Z drugiej strony, sama liturgia nie wyczerpuje całej działalności Kościoła. Aby ją bowiem owocnie sprawować, nieodzowna jest ku temu wiara i nawrócenie. Ponadto Konstytucja o liturgii stanowi, iż „w celu osiągnięcia pełnej skuteczności jest rzeczą konieczną, aby wierni przystępowali do liturgii z należytym usposobieniem duszy, aby ich słowa były zgodne z myślami, aby współpracowali z łaską niebiańską, a nie przyjmowali jej na próżno”. Aby to osiągnąć, wierni winni uczestniczyć w czynnościach liturgicznych „świadomie, czynnie i owocnie”.
Dalej autorzy Konstytucji o liturgii wskazują, iż „życie duchowe nie ogranicza się jednak do udziału w samej liturgii. Choć bowiem chrześcijanin powołany jest do wspólnej modlitwy, powinien także wejść do swego mieszkania i w ukryciu modlić się do Ojca (por. Mt 6, 6), a nawet, jak uczy Apostoł, winien modlić się nieustannie (1 Tes 5, 17)”1. W tym przesłaniu Ojców Soboru można dopatrzyć się odniesienia do mistycznego aspektu przeżywania liturgii. Sam wspólnotowy wymiar liturgii okazuje się niewystarczający. Nieodzowne jest osobiste przeżywanie „w ukryciu” liturgii. W przeciwnym razie liturgia staje się bowiem zewnętrznym rytuałem, poprawnym wykonaniem przepisów zawartych w odpowiednich księgach liturgicznych. Nauczanie Kościoła katolickiego dalekie jest od propagowania takiego podejścia do przeżywania liturgii. Magisterium Kościoła bierze bowiem pod uwagę uprawnione różnice w przeżywaniu świętych czynności, uwzględniając w pierwszej kolejności miejscowe tradycje i kulturę. Stąd też Konstytucja o liturgii stwierdza, iż „w sprawach, które nie dotyczą wiary lub dobra powszechnego, Kościół nie chce narzucać sztywnych, jednolitych form nawet w liturgii”. A zatem już to sformułowanie zakłada, iż nie ma jedynego uprawnionego przeżywania liturgii, co odzwierciedla zwłaszcza mistyka chrześcijańska. Każdy wierny przeżywa zatem liturgię na swój sposób, a wszelkie próby jej uniformizacji prowadzą nieuchronnie do zabicia jej ducha. W takim jednak przypadku liturgia sprowadzona do zewnętrznego rytuału byłaby raczej swego rodzaju odgrywaniem sztuki teatralnej niż chrześcijańską celebracją zbawczych dzieł Bożych.
Z drugiej strony, Kościół katolicki w swoim nauczaniu niejednokrotnie przestrzega przed uprawianiem „radosnej twórczości” w ramach celebracji liturgicznych. Konstytucja o liturgii przypomniała w tym względzie, iż „czynności liturgiczne nie są prywatnymi czynnościami, lecz uroczyście sprawowanymi obrzędami Kościoła, który jest «sakramentem jedności», czyli ludem świętym, zjednoczonym i zorganizowanym pod zwierzchnictwem biskupów”. Dlatego też nikomu niemającemu odpowiednich ku temu kompetencji, nawet gdyby był kapłanem, „nie wolno na własną rękę niczego dodawać, ujmować ani zmieniać w liturgii”.
Ta powyższa myśl została również podjęta przez Jana Pawła II w Encyklice Ecclesia de Eucharistia w 2003 roku. Ojciec Święty podkreśla w niej, iż to na kapłanach przewodniczących celebracji Eucharystii spoczywa wielka odpowiedzialność za prawidłowe jej sprawowanie. Dalej papież stwierdza, iż „niestety, trzeba z żalem stwierdzić, że począwszy od czasów posoborowej reformy liturgicznej, z powodu źle pojmowanego poczucia kreatywności i przystosowania, nie brakowało nadużyć, które dla wielu były przyczyną cierpienia. Pewna reakcja na «formalizm» prowadziła niekiedy, zwłaszcza w niektórych regionach, do uznania za nieobowiązujące «formy» obrane przez wielką tradycję liturgiczną Kościoła i jego Magisterium, i do wprowadzenia innowacji nieupoważnionych i często całkowicie nieodpowiednich”. Jan Paweł II apeluje zatem do posłuszeństwa wobec norm liturgicznych, które stanowią odbicie i świadectwo Kościoła jednego i powszechnego. „Liturgia nie jest nigdy prywatną własnością kogokolwiek, ani celebransa, ani wspólnoty, w której jest sprawowana tajemnica”. Papież w tym kontekście podkreśla, iż „nikomu nie można zezwolić na niedocenianie powierzonej nam tajemnicy: jest ona zbyt wielka, ażeby ktoś mógł pozwolić sobie na traktowanie jej według własnej oceny, która nie szanowałaby jej świętego charakteru i jej wymiaru powszechnego”.
Powyższe sformułowania wskazują, iż znalezienie złotego środka pomiędzy liturgicznym formalizmem a „radosną twórczością” może dokonać się tylko wtedy, gdy uczestnicy liturgii, na czele z celebransem, doceniają znaczenie Kościoła, w którym łączą się w jedno potrzeby i pragnienia wspólnoty i jednostki. Kościół staje się zatem miejscem, w którym zarówno liturgia, jak i mistyka nabierają charakteru wspólnotowego. W ten sposób osobiste, subiektywne przeżywanie liturgii nie jest już postrzegane jako prywatna sprawa poszczególnych uczestników zgromadzeń liturgicznych. W tym kontekście wydaje się wręcz, iż sprowadzanie mistycznych przeżyć doświadczanych podczas celebracji liturgicznych do rangi przeżyć osobistych prowadzi nieuchronnie do liturgicznego formalizmu. Z kolei eksponowanie jedynie osobistych przeżyć mistycznych pojawiających się w trakcie sprawowania liturgii grozi lekceważeniem przepisów liturgicznych. Ich miejsce zajmuje źle pojmowana liturgiczna spontaniczność, której twórcami stają się uczestnicy, łącznie z celebrującym kapłanem.

 

Liturgia dla wszystkich, mistyka dla wybranych?

 

Kościół jest tą rzeczywistością, w której liturgia i mistyka budują jedność, a jednocześnie nie eliminują różnorodności, którą wnosi do wspólnoty każdy wierny. Sprawcą budowania jedności w różnorodności jest Duch Święty, który rozdziela charyzmaty wierzącym. Trzeba jednak przy tym zauważyć, iż dla chrześcijanina liturgia stanowi raczej rzeczywistość obiektywną i jednoczącą, a mistyka stwarza w ramach liturgii konieczną przestrzeń dla różnorodności i subiektywności, dzięki której każdy członek Kościoła na swój niepowtarzalny sposób przeżywa sprawowanie czynności świętych. W ten sposób Kościół celebrujący liturgię objawia się w sposób wyraźny jako Mistyczne Ciało Chrystusa.
Z drugiej strony wydaje się, iż o ile liturgia w Kościele stanowi rzeczywistość ogólnie dostępną, w której może uczestniczyć w pełni każdy wierny po odpowiednim przygotowaniu, o tyle przeżycie mistyczne jest darem Bożym udzielanym tylko niektórym. Czy tak jest naprawdę? Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto odnieść się do tekstu Katechizmu Kościoła Katolickiego: „Postęp duchowy zmierza do coraz bardziej wewnętrznego zjednoczenia z Chrystusem. Zjednoczenie to jest nazywane zjednoczeniem «mistycznym», ponieważ jest ono uczestnictwem w misterium Chrystusa przez sakramenty – «święte misteria» – a w Nim, w misterium Trójcy Świętej. Bóg wzywa nas wszystkich do tego wewnętrznego zjednoczenia z Nim, nawet jeśli szczególne łaski czy nadzwyczajne znaki życia mistycznego są udzielane jedynie niektórym, by ukazać darmowy dar udzielony wszystkim”.
A zatem każdy chrześcijanin powołany jest nie tylko do tego, by „być obecnym na liturgii”, ale by „przeżywać liturgię”. Tak jak każdy chrześcijanin powołany jest do bycia świętym, tak też w tej samej mierze powołany jest do bycia mistykiem. Jeśli zatem w danej wspólnocie celebracja liturgiczna wydaje się nazbyt drętwa, sztuczna czy sztywna, to prawdopodobnie oznacza, iż w tej wspólnocie za mało jest mistyków. I nie chodzi tu wyłącznie o wybrańców wyposażonych przez Ducha Świętego w nadzwyczajne dary, ale o takich mistyków, którzy jako chrześcijanie uczestniczący w liturgii autentycznie pragną zjednoczyć się z Bogiem, co w sposób szczególny dokonuje się w sprawowaniu i przyjmowaniu Eucharystii. Wynika stąd, iż tak liturgia, jak i mistyka stanowią dla chrześcijanina nieodzowną pomoc do postępu duchowego, który ma prowadzić do życia w Bogu. Co więcej, obie te rzeczywistości nie są prywatną sprawą wierzącego, ponieważ przynależą one do Kościoła jako wspólnoty wierzących. Dlatego też chrześcijanin nie powinien być jedynie uczestnikiem liturgii, ale także mistykiem. Tylko wtedy jego kontakt z Bogiem będzie coraz bardziej zażyły, a jego świadectwo życia coraz bardziej przejrzyste i owocne.